Diez

260 14 4
                                    

Mówili, że jestem jedną wielką chodzącą schizofrenią, ale ja nie wierzyłem w to. Dalej żyłem w przeświadczeniu o mojej normalności. W końcu Gregory mnie nie opuszczał. Był w moim sercu, a ja porozumiewałem się z nim w każdej wolnej chwili. Kochałem Go, a on mnie. Powtarzał mi to codziennie. Rano, wieczorem, w nocy. Kiedy brałem prysznic.

Ciągle i zawsze.

A potem zaczęto dawać mi leki, a on znikał. W końcu nie wytrzymałem i też zniknąłem.

Zawisnąłem na sznurku

Idę do Ciebie kochanie. Będę przy Tobie. Już za chwilkę.

Morwin: PsicópataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz