Pieprzę to.
Wbiegam do własnej celi, a ktoś za mną zamyka metalowe drzwiczki kluczem. Nie zwracam na to uwagi i odwracam się, by następnie rzucić się na kraty. Trzęsę sobą, drąc się w nieba głosy. Nikt już nie zwraca na moją osobę uwagi, przez co wkurzam się jeszcze bardziej. Wpadam w szał.
To pułapka. To tylko sen. Koszmar bez końca.
Z moich ust wydobył się przerażający rechot. Wyśmiałem wszystko i wszystkich, aż zabrakło mi tlenu. To mój koniec.
CZYTASZ
Morwin: Psicópata
FanfictionJestem psychopatą. Nie, nie jesteś. Jestem, kochanie. Nie jesteś. W porządku, nie jestem. A może jesteś? Nie jestem.