~Wstęp~

886 41 111
                                    

Zaczynał się kolejny nowy rok studiów w Akademii. A z każdym rokiem przybywało coraz to więcej napalonych absolwentów na naukę i przygodę życia ( choć ta przygoda zazwyczaj kończyła się po parunastu nie przespanych nocach przy książkach).
W tym roku pojawił się pośród świeżych absolwentów chłopak o imieniu Alhaitam.
Na pierwszy rzut oka już można było dostrzec w nim tą iskrę zapału, i pokazaniu samemu sobie, jakich rzeczy jest on w stanie dokonać.
Był młodym wysokim Szarowłosym chłopakiem, z poważnym tonem głosu, a jego oczy były błękitne niczym znak wizji Hydro. Rzadko widywany był uśmiech na jego ustach. Zachowywał od zawsze powagę i kulturę.
Dobrze się wysławiał, ale czasami był nieznośny ze swoim introwertycznym tyłkiem.

Akademia jest podzielona na sześć odłamków specjalizacji, Alhaitam przystąpił do Haravatatu, gdzie kolor mundurów był czarny. Uczą tam o językoznawstwie i zajmują się badaniami starożytnych ruin.

Szarowłosy przystąpił do akademii i zamieszkał w jej budynku, z myślą o tym że będą tutaj tacy sami ludzie jak on, chcący się czegoś nauczyć i osiągnąć coś w swoim życiu więcej.

I sprawdziło się to, lecz nie wszyscy byli tacy...

Jedna z pamiętnych nocy, jeszcze za czasów studiowania Alhaitama

Było już dosyć późno.
Pomimo tego że był weekend, Alhaitam postanowił uczyć się do późna w nocy, na stertę egzaminów i wykładów która czekała go w nadchodzącym tygodniu.
Irytował go fakt że ciągle słyszy jakieś krzyki, odgłosy biegania, tańca i bit muzyki.
Warto wspomnieć że było już dawno po ciszy nocnej...

- Zaraz mnie coś trafi - wyszeptał przez zęby, po czym założył słuchawki ściszające dźwięki.
Ciągle próbował pod każdym względem skupić się na nauce, ale impreza parę pokojów dalej była tak rozkręcona, że jego pióro, drżało razem z reką którą pisał i ze stołem.

- Nie wierzę.... Ja chyba żyje w jakiejś symulacji, w której moją dupę zawsze muszą męczyć nawaleni debile. - Alhaitam energicznie wstał od biurka, będąc w swojej piżamie. W krótkich czarnych spodenkach, i białej koszulce na ramiączkach.

Otworzył drzwi aby wyjść na korytarz.

Na korytarzu to dopiero ta muzyka była głośna...

Starał się zamknąć drzwi za sobą w taki sposób aby nikt nie poznał że ktoś wychodzi z pokoju, ale nawet jakby jebnął tymi drzwiami niczym Heizou, chyba nikt by się nie zorientował, przez te dzikie densy na końcu korytarza.

Jeszcze bardziej podkurwiony Szarowłosy, udając stoicki spokój, coraz bardziej zbliżał się do pokoju z którego dochodziła muzyka.

Stanął przed drzwiami, i zapukał.

I se tak stał

Zapukał jeszcze raz

I dalej nic

TO JEBNĄŁ TRZY RAZY PIĘŚCIĄ W DRZWI

Stoi dalej

Muzyka cichnie

- MINUTKEEEEE - drze się ktoś w pomieszczeniu

Drzwi się otwierają

- Dzień... Dobry wieczór - powiedział już dobrze nawalony członek imprezy

- Czy moglibyście- zaczął Alhaitam, ale nie było mu dane skończyć, bo facet nagle chwycił go za rękę, i szybkim pociągnięciem wprowadził do pokoju gdzie rozgrywała się impreza stulecia.

Zatrzasnął z hukiem drzwi za nim.

Wszystkie oczy członków imprezy skierowały się na Szarowłosego, który już o tej porze wyglądał na wyjątkowo zmęczonego.

~Współlokator~ | KavethamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz