4. Złota farba?...

244 12 41
                                    

PERSPEKTYWA KAVEHA

Zamknąłem Cyno w sypialni. A klucz od drzwi sypialni położyłem w listkach róż przed drzwiami. Do tego Cyno darł się i próbował wybić drzwi.
Zostawił odciski na drzwiach spoconych rąk.

Musiałem sprawdzić co się stało z osobą która podjebała moje ubranie...

Włączyłem czerwone światło i puściłem jakieś romantyczne smenty w dzikim radiu.

Wyszedłem z domu, zamykając drzwi na klucz i udałem się w stronę domu Tighnariego.

Szedłem przez tarasik w moim nowym domku i tylko rozejrzałem się przed oknem od sypialni gdzie uwięziony został Cyno.

Niestety ale w trakcie mojej drogi zaczepił mnie... DILUC?!

- Witaj Kaveh. - powiedział takim niskim tonem

- Oh... To ty jesteś tym barmanem...

- Tak. To ja. To ze mną przetańczyłeś cały wieczór...

- Yyyyy możliwe...

- Wiesz co Kaveh... Chciałbyś może... Yyy wybrać się ze mną na jakiś obiad kolację... Randkę?...

- RANDKĘ?! ZGODA! - Wykrzyknąłem po czym przytuliłem go

- To może byśmy poszli teraz?.... - zapytał

- Ohhhhh kurcze.... miałem załatwić jedną sprawę... No ale...jestem w stanie się dzisiaj dla ciebie poświęcić - uśmiechnąłem się

Facet chwycił mnie za rękę i zaczął prowadzić do pobliskiej karczmy.

Usiedliśmy przy jednym ze stolików obok zapalonej dużej pochodni. Stolik obok rozpoznałem znajome mi twarze... Zhongli... I Childe?!.... Oh...

Pamiętam moją podróż do Lyire. Miałem jechać tam obejrzeć tamtejsza architekturę i pogadać z tamtymi architektami i w ogóle takie srutututu noi sobie tak patrzę a tu idzie Zhongli...

Noi chętnie bym do niego podszedł pogadał i w ogóle. I zobaczyłem jak jakiś rudy chłopak wywalił się za nim na prostej drodze. No to mówię że się z nim poznam. I on mi się przestawia i zaczyna oprowadzać po całym Lyire.

Chłopak rzucał mi co chwilę mnóstwo komplementów oraz co chwilę dowalał jakimś podrywem...
Nie zaprzecze, lubię jak ktoś mnie podrywa...
Tak stara się o mnie ale on to myślę że po tym spotkaniu już by poszedł ze mną do łóżka....

Przerażony faktem tej sytuacji wtedy aż zgłodniałem, i mówię do niego abyśmy poszli na jakieś żarcie.
Noi on mi dał jakieś picie i jakieś pierożki...
A potem nie pamiętam co się działo...

Obudziłem się w jakimś pięknym bogatym domu... W pięknym ozdobnym i ogromnym łóżku...

Warto wspomnieć fakt że byłem cały nagi...

Wstałem zaniepokojony, na szczęście byłem sam... Gdy zobaczyłem moje ciało w lustrze myślałem że się popłaczę...

Moja szyja była cała w małych czerwono malinowych plamkach... Całe ciało mnie bolało...

Przerażony chciałem uciec. Znaleźć moje ubrania i uciekać z tego Lyire...

No ale wtedy do pokoju wszedł Childe...

Energicznie skoczyłem na łóżko

- Ohhhhh mój Moraxie! Czyżby moje oczy widzą niedoszłego bożka architektury???

- Że kurwa kogo?... Sory nie kontaktuje

Childe w czerwonym szlafroku usiadł na moje łóżko, gdzie ja zakryłem się kołdrą

~Współlokator~ | KavethamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz