7.

27 4 0
                                    

Minęło dwa dni odkąd zaczełam zajmować się trasą chłopaków. Niewiem czemu, ale poszło mi łatwo i nie miałam z tym jakiegoś większego problemu. Szef jak i chłopaki byli pozytywnie zdziwieni, moim szybkim działaniem, z czego rzecz jasna też się cieszyłam.

W dniu dzisiejszym przyszłam wcześniej do pracy żeby pogadać chwilę z chłopakami na temat naszych przygotowywań do trasy.

Gdy wybiła punkt godzina gdy powinniśmy zaczynać próby, bez namysłu wstaliśmy od małego stoliku w rogu sali, zrobiliśmy szybką  rozgrzewkę, po czym dokładnie tańczyliśmy wszystkie choreografię, analizując co i kto mógłby wykonać lepiej.

W połowie dnia zrobiliśmy sobie piętnastu minutową przerwę. Wszyscy siedzieliśmy, że tak powiem  porozrzucani po całej sali. Jakoś pod koniec dosiadł się do mnie jin.

Jm: Chciałabyś może wpaść do nas na mała imprezkę?

- Niewiem, zalerzy o której i kto będzie.

Jn: Zaraz po pracy, a będziemy tylko my.

- No to spoko tylko muszę do domu skoczyć. Chciałabym się odświeżyć.

Jn: Wykąpiesz się nas. A ciuchy ci przyczymy.

- No ale-

Jn: Niema żadnego ale. Postanowione i tyle. -przytulił mnie po przyjacielsku.

Dokończyliśm trening i umęczeni wspulnie wyszliśmy z wytwurni. Odrazu po wyjściu na zewnątrz zauważyliśmy czekającego na nas czarnego vana.

Chłopaki już od pewnego shipowali mnie i jungkooka bo jesteśmy najmłodsi, a do tego nie wiedzieli o nas ani o tym, że znamy się długo. Więc wepchali kooki'ego koło mnie, co oczywiście nie obyło się bez jakiś głupich przyśpiewek, okrzyków i docinek rzecz jasna.

Mi to nie przeszkadzało i tak naprawdę miałam na to wywalone, natomiast Jungkook za każdym razem się słodko czerwienił, co coraz bardziej zachęcało chlopaków.

Do ich domu dojechaliśmy po krótkim czasie, lecz w porównaniu do mojego był on o wiele dłuższy.

Ich dom a w zasadzie to willa, była ogromna. Równie ogromny ogród który był przyozdobiony masą krzewów i kwiatów.

Po wejściu do domu zostawiliśmy nasze buty oraz kurtki w małym holu i ruszyliśmy dalej. Odrazu po wyjściu z niego przywitał nas ogromny salon, a w nim na kanapie 'lekki' bałagan. Pomijają ten jakże artystyczny nieład, salon był przestronny, tak samo jak i kuchnia były urządzone w jednym stylu i w pasujących sobie kolorach. Ogólnie cały dom był urządzony w jednym stylu. No oprucz pokoi i dołączonych do nich łazienek chlopaków, którzy sami sobie je urządzili jak im pasowało.

Jin widząc bałagan szybko go sprzątnął i ochszanił resztę domowników.Chłopaki szybko odpalili się z podtekstami na temat mnie oraz pana Jeon Jungkooka. ZNÓW, rozumiecie to? ZNÓW. Ja nie wiem co ich w tym cieszy.

Jm: Jeon może pożyczysz koleżance ciuchy i udostępnisz swoją łazienkę. Słyszałem że chce się odświeżyć. -wszyscy zaczęli się podśmiechiwać, a jk jak tradycja wskazuje zarumienił się.

V: Ooo, ktoś tu się znów rumieni😏😏

Jk: Nieprawdaaa. -usiłował zaprzeczyć.

Rm: Prawda, prawda. A może nasz młodzieniec coś ukrywa, hmmm?

Jm: No już młody, ruchy, ruchy.

Kookie posłusznie wstał, a ja odrazu podreptałam za nim, a znikając za ścianą pożegnały nas wesołe śmiech na nasz oczywiście temat.

Jk: Mam ich dość. -burknoł i walnął się na łóżko.

- Wiem ja też. -powiedziałam wtulając się w niego-  do dasz mi te ciuchy?

Jk: Oczywiście kociaku. Tu masz szafę wybierz sobie co chcesz. -pokazał na nią palcem.

- Na ale ja chcę żebyś ty dał -powiedziałam słodko, rumieniąc się przy tym.

Jk: Proszę. I-i prezencik. -wręczył mi ciuchy oraz małe pudełeczko.

- Kookie nie trzeba było. A poza tym to twoja ulubiona bluza...

Jk: No wiem dlatego ci ja daję.

- No dobrze, dziękuje. -cmoknełam go w policzek i uciekłam do łazienki.

Pokój jak i łazienka były urządzone w kolorach bieli, czerni oraz szarości. Łóżko było ogromne i bardzo wygodne. Przestronna szefa, ozdobne półeczki z paroma książkami. Dwie szafeczki nocne po obu stronach łóżka, biurko i inne szafeczki przystrojone malutkimi kaktusikami lub malutkimi kwiatuszkami w uroczych doniczusiach.

Łazienka niebyła zbyt duża, lecz dobrze urządzona, z czym wiązało się to że było w niej wystarczająco przestrzeni. W rogu stał prysznic, a obok wanna. Mała umywalka a na ścianie duże lustro. Parę małych wiszących szafeczek oraz szafka pod umywalką.

Zaczełam się kąpac lecz nie spieszyłam się zbytnio ale także nie zamierzałam siedzieć zbyt długo.

W pewnym momencie słyszałam głosy w pokoju. Był to jimin który przyszedł zobaczyć za jk. Zaciekawiona o czym będą gadać zaczełam słuchać.

Jm: Hej młody. A ty co taki rozebrany?

Jk: No co, u siebie jestem.

Jm: Taaa. A może czekasz na Nastkę?

Jk: Nie?

Jm: Niekłam młodzieńcze. Wiem że ci się podoba.

Jk: A co cię to interesuje.

Jm: Jeny co ty taki zły. Pożartować niemożna? Ale przyznaj podoba ci się?

Nie pozwoliłam by Jungkook odpowiedział bo weszłam do pokoju.

Jm: Ooo hejka.

- Hejo.

Jm:dobra nie przeszkadzam wam. - puścił oczko do kooki'ego, po czym wyszedł.

Odrazu jak chimclhim wyszedł, przytuliłam się do niego i zaczęłam błądzić palcem po jego abs.

Jk: Misiu niewolno teraz.

- Ymmmm

Jk:Myszko puźniej. -powiedział całując mnie gdy po chwili wbił nam do pokoju nikt inny ja wielmożny pan Park Jimin.

Jm: Oj sorka. -jak szybko wszedł do pokoju tak szybko wyszedł.

Jk: Jezu... -burknoł cicho kookie- co chciałeś hyung? 

Jm: Że zamawiamy pizzę i czy chcecie.

Jk: Chcemy. Zawołajcię nas jak przyjdzie.

Jm: Okii

Chimi zszedł na duł i najwyraźniej wszystko opowiedział reszcze bo było słychać krzyki.

- Jungkook, ja przepraszam... To przezemnie... Jestem okropna... -powiedziałam ciągnąć nosem, a następnie pobiegłam do łazienki zamykając się w niej ponieważ zawsze z nawyku tak miałam.

Jk: Kotku otwórz. To nie przez ciebie. Poza tym dobrze że cię dowiedzieli. -na jego słowa otworzyłam drzwi lecz nie wyszłam.

Chłopak szybko wszedł do środka, wzioł mnie na ręce i posadził na umywalce, mocno mnie w siebie wtulając.

Jk: Hej, miśka niepłakaj.

- Przepraszam...

Jk: No ej bo się obraże. Poza tym dobrze że się dowiedzieli, bo wkońcu będe mógł podejść do ciebie i przytulić, pocałować, po prostu być z tobą i nie odstępować cię na krok, tak jak to planowałem za dzieciaka. A teraz chodź do pokoju, poleżymy sobie.

Tak jak powiedział tak zrobiliśmy. Leżąc usłyszeliśmy głosy pod drzwiami. Niektóre chciały wejść pogadać i dowiedzieć się coś o nas, natomiast inne chciały podsłuchiwać i podglądać. Na nasze nieszczęście, były one na tyle ciche i zmieszane że sobą, że nie mogliśmy określić co kto mówi.

Jk: Wejdziecie wkońcu? -spytał mój króliczek nie wytrzymując. 

...

Dzieciak z sąsiedztwa |j.jkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz