8.

20 4 0
                                    

Bts: Już wchodzimy. - odezwali się chórem, jednocześnie.

Weszli pewnym krokiem jakby, gdyby, nigdy, nic i rozwalili się na łóżko wokół nas, ściskając nas jak najbardziej do siebie.

V: Jesteście razem?

Jn: Ile już jesteście parą?

Rm: Znacie się dłużej niż cały zespuł z Anastazją?

Zadawali pytania chórem, nie dając nic powiedzieć, co bardzo mnie rozśmieszyło. Oczywiście przytoczone przezemnie wypowiedzi chłopców, tak zwana pestka w przurównaniu do calości.

Jk: Dacie wreszcie coś powiedzieć? -przerwał im, równie rozśmieszy maknae.

Jh: Słuchamy. I prosimy o wszystkie wiadomości.

Jk&ja: Więc... -zaczeliśmy im opowiadać o wszystkim. Że znamy się od małego kurdupla, co lubiliśmy zawsze robić, jak ważni byliśmy dla siebie od najmłodszych lat, dlaczego musiałam wyjechać itp.

Było przy tym ogrom śmiechów aż do łez gdy wspominaliśmy o naszych niecnych planach i przypałach. Lecz to nie wszystko. Chłopcy także dużo razy się dziwili, zachwycali i zasmucali.

W międzyczasie naszych pogawędek, smiechów, chichów przybyła do nas pizza. Po odebraniu jej zaczeliśmy ją pochłaniać, daleko rozmawiając.

Gdy wybiła 22 stwierdziłam, że czas zbierać do domciu. I choć mega się bałam ciemności, szłam w zaparte, że chce wrucić do domu.

Jn: Niema mowy, że wypuszcze cię o tej godzinie. Zresztą chyba nie tylko ja. -powiedział patrząc po reszcie, którzy potwierdzili ruchem głowy.

Jk: Nie puszcze cię... -patrzy na mnie maślanymi oczkami.

- Eh... Co ja zwani mam... No dobra. -powiedziałam przewalając oczami.

Na moje słowa ucieszony kookie aż podskoczył z radości, po czym zaczerwienił się. Ja natomiast widząc jego różowiutkie policzki, postanowiłam uczynić go jeszcze większym burakiem - czyli go pocałowałam. Na moje zdziwienie, chłopcy milczeli.

Ostatecznie zgodziłam się zostać na noc. Ale zanim poszliśmy spać pograliśmy jeszcze.

Graliśmy w chińczyka, monopoly, scrabble i wiele więcej. Pojawiły się również gry na Xbox.

Około 2³⁰ poszliśmy spać.

Łóżko ciastka jest takie wygodne, że nigdy jeszcze się tak nie wyspałam. A od kooki'ego biło takie ciepełkooo. Co prawda, czasem zdarzyło mu się mnie kopnąć czy coś ale mu to wybaczam. Jego minka była taka słodka, że aż nie dało się nie zrobić zdjęcia.

Rano wstałam pierwsza, więc chcąc wynagrodzić chłopcom przenocowanie mnie - zaczełam robić śniadanie. Choć zapewne znajdzie się parę osób które stwierdzą, że naleśniki to nie śniadanie, to i tak zrobiłam właśnie je, bo to moja specjalność.

Po przygotowaniu ich, poszłam na piętro by obudzić chłopaków. Podeszłam więc do pierwszych z brzegów drzwi. Widniała na nim tabliczka z napisem ,,Hoseok" z czego wynikało, że to własnie jego zastane w pokoju.

Grzecznie zapukałam ale nikt  nie odpowiadał, więc weszłam do środka. Po otworzeniu drzwi ukazał mi się wesoło wyglądający pokój. W rogu sało biurko, na którym leżały między innymi długopisy, ołówki i ładnie poskładane teksty piosenek. Obok biurka znajdowała się szafa na ubrania, na której było przyklejone masę zdjęć, zarówno zespołowych jak i jego rodzinnych. W pokoju ogółem było dużo urokliwych ozdóbek. Nawet nad jego łóżkiem wisiał sztuczny bluszcz czy liście jak kto woli.

Po wejściu do środka, usiadłam na jego łóżku i zaczełam się bawić jego włosami. Po chwili zaczoł się przeciagać i mruczeć coś pod nosem.

- Wstajemy nadziejkoo

Jh: Niechce mi sieee. -mówił zaspany lecz z uśmiechem na ustach.

- Wiem, wiem, ale zrobiłam wam śniadanie.

Jung ucieszył się, i grzecznie wstał. Powędrowałam więc dalej.

Kolejno 'odwiedziłam' Seokjina, Yoongiego, Jimina, Tae, Namjoona, i na końcu Jungkook.

Pokój karzdego z nich był urządzony w jego stylu.Yoongiego naprzykład był bardzo ciemny, alee miał prze słodką poduszką z całym zespołem oraz różową, różową poduszkę w kształcie serca, którą podobno dostał od rodziców.

Jina za to był w jasnych kolorach, z balkonem, i obowiązkowo na łóżku leżał RJ. Na jego biurku były poskładane w rzędzie małe figurki BT21 - co bardzo mnie urzekło.

Po obudzeniu wszystkich sama zeszłam na duł i wspulnie całą grupa zasiedliśmy to stołu. Gdy zaczęliśmy śniadanie przygotowane przezemnie, chłopcy tak się zachwycali i tak szybko wcinali te naleśniki, że musiałam dorobić następną porcje. Mamuśka towarzyszyła mi i wszystko skrupulatnie zapisywała.

Po zjedzeniu i posprzątaniu wybraliśmy się do wytwurni. Odrazu po dojściu do niej udaliśmy się do naszej sali treningowej.

Oczywiście obowiązkowa rozgrzewka przed choreografiami, i zabraliśmy się za próby. Byłam naprawdę podekscytowana tym jak grupa była zgraną, karzdy ruch chcieli zatańczyć co to centymetra poprawnie z czego jako ich trener byłam bardzo ale to bardzo dumna i podekscytowana.

Po treningu zatrzymałam ich jeszcze na sekundę zaczynając rozmowę.

- Kochani moi, skoro wy zaprosiliście mnie do siebie wczoraj, to dziś to ja zapraszam was do mnie.

Jn: Ale-

-Niema żadnego ale. Zrobimy sobie noc na trampolinie, co wy na to? -przerwałam jinowi

V: TAAAAAAKKKKK!! - alien ucieszył się niezmiernie i zachęcał wszystkich do mojego pomysłu.

Ostatecznie wszyscy się zgodzili więc poszliśmy w stronę mojego domu a po drodze wstąpiliśmy do sklepu po jakieś przekąski.

Będąc już u mnie zjedliśmy obiad mojej mamy który chłopaki bardzo zachwalali i zjedli dwie dokładki. Po jedzonko trochę odpoczęliśmy i zaczeliśmy przygotowywać trampolinę. Wzieliśmy dużo kocy i poduszek. Naszczęście ja lubię kupować takie duperele więc mamy ich w domu jak dla drużyny piłkarskiej. Następnie zabraliśmy zakupione przez nas wcześniej smakołyki, a picia schowaliśmy do przenośnej lodówki by się nam nie rozgrzały.

Wyszliśmy jeszcze chwilkę na miasto. Kupiliśmy jeszcze parę gadżetów by mieć co robić w nocy, korzystając z tego, że jutro sobota więc nie pracujemy.

Dzieciak z sąsiedztwa |j.jkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz