Nie zapomnij mnie.

78 13 13
                                    

– A ty obiecaj, że przestaniesz pić. – stwierdziła.

– A ty, że przestaniesz robić sobie krzywdę. – powiedział Will.

Obydwie te obietnice były bardzo trudne do spełnienia, ponieważ dla Willa picie było formą ucieczki, a dla Loren robienie sobie krzywdy było formą radzenia sobie z agresją.

– Obiecuję. – powiedzieli obydwoje w tym samym czasie.

Każdy z nich poszedł w zupełnie inną stronę, Will poszedł dalej w głąb ulicy, a Loren pokierowała się w stronę parku. W między czasie napisała do Tessy, która też miała powód do spotkania. W drodze do parku, zaczęło padać, jak to w Anglii bywa.

– Cholera! – wykrzyknęła do samej siebie. – czy naprawdę musi teraz padać!?

Przyspieszyła kroku by czym prędzej spotkać się z Tessą i uciec od deszczu.
Przechodząc przez bramę parku, zobaczyła kobiecą sylwetkę czekającą na kogoś przy drzewie. To była Tessa.

– Tess! – krzyknęła Loren.

– Loren, chodź tu! Nie będziesz siedziała w deszczu.

Dziewczyna szybko podbiegła do niej, i schroniła się pod parasol która Tessa ze sobą miała.

– Muszę ci coś powiedzieć. – powiedziała Loren.

– Ja tak samo, ale zacznij pierwsza.

Nie mówiąc słowa pokazała dziewczynie obandażowane ręce.

– Zrobiłaś sobie krzywdę? – zapytała troskliwie.

– Nie kontrolowałam tego...

– Musisz nauczyć się to kontrolować, obiecaj, że – chciała dokończyć zdanie ale brunetka jej przerwała.

– Obiecuję, że pójdę do psychologa. – przyznała.

– To też, ale obiecaj, że znajdziesz kogoś, kto będzie w stanie ci pomóc bo ja. – przerwała. – Bo ja wyjeżdżam.

Loren na początku nie poczuła nic, bo jeszcze wtedy to do niej nie doszło, ale chwilę później poczuła rozpacz.

– Jak to wyjeżdżasz? – załkała.

– Muszę, ale dasz sobie radę, jesteś bardzo silna.

– Nie zostawiaj mnie proszę. – powiedziała płaczliwym tonem.

– Muszę, moja babcia, z którą mieszkamy musi wyjechać na leczenia do Niemiec.

Rozumiała to, dla Tess z pewnością babcia była bardzo ważna, bo była to osoba, z którą mieszkała, ale nie widziała przyszłości bez niej. To przecież ona jej pomagała, na niej mogła polegać. A teraz ona miała zniknąć. Właśnie spełniał się największy koszmar Loren.

– Ale będziemy utrzymywać kontakt? –  spytała brunetka błagalnym tonem.

– Nie wiem. – odpowiedziała równie niepewnie co jej przyjaciółka. – ale obiecaj, że znajdziesz kogoś z kim podzielisz się tym czym podzieliłaś się ze mną.

– J - ja spróbuję.

Obie dziewczyny bardzo przeżywały to co się teraz stało, ale tak musiało być. Na znak pożegnania, wpadały sobie nawzajem w ramiona.

– Proszę nie zapomnij mnie. – powiedziała Loren szeptem.

– Nie zapomnę.

***

Loren do domu wróciła mokra, przygnębiona i zmęczona, więc od razu gdy weszła do swojego domu, zaczęła wspinać się na schody, które były dla niej w tym momencie ogromnym wyzwaniem. Nie zważała nawet na pytania brata, po prostu szła do przodu, by w końcu mogła odpocząć.

Po wejściu do pokoju, od razu zamknęła za sobą drzwi i spojrzała na swoje bandaże. Powinna je wymienić, każdy był naprawdę mocno zakrwawiony. Zamiast tego zdecydowała się najpierw umyć, żeby spłukać z siebie cały ten smutek i przygnębienie, a przy okazji w pewnym sensie odkazić ranę.

Skierowała się do łazienki, która była naprzeciwko jej pokoju i sięgnęła po ręcznik. Już po paru minutach siedziała pod prysznicem, oblewając się wrzącą wodą. Potem powoli zdjęła bandaże, które okrywały jej ręce i je również oblała.

– Sss – syknęła z bólu. Musiała się mocno powstrzymać przed krzykiem na cały dom.

Po chwili oblała też drugą, a pierwszą zatykając sobie usta. Ta część kąpieli nie należała do przyjemnych, ale nie było innego wyjścia.
Cały czas myślała o Tessie i o obietnicy, którą jej złożyła. Myślała o Willu, z którym, można powiedzieć, że zawarła pakt. Myślała o tym, że teraz nie ma już nikogo. 

Cześć, przepraszam, że tak długo nie było rozdziału ale zupełnie straciłam wenę. Mam nadzieję, że się nie będziecie źli. 

Who Am I?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz