Powiedz, do cholery, że to żart!

67 13 24
                                    

– Nie zostawię cię Loren. Nigdy. – powiedział chłopak. – w najgorszej sytuacji, która miałaby cię spotkać, ja cię nie zostawię.

– Ale dlaczego to wszystko to tak szybko poszło? – powiedziała dziewczyna przez łzy. – Czy to wszystko za sprawą naszego paktu? – dodała ciszej. – Czy to tylko dlatego ci na mnie zależy? Dlatego że wyciągnęłam cię z alkoholizmu? C-czy to naprawdę jedyny powód?

– Nie Loren, zależy mi na tobie bardziej niż ci się wydaje, ale ten nałóg, z którego mnie wyciagnęłaś miał za sobą okropną przeszłość.

– Opowiesz mi? - zapytała dziewczyna z troską.

– Mhm.

Chłopak zaczął opowiadać, o wszystkim co się stało. O jego rodzicach, o Noah.. a Loren słuchała tylko i próbowała zrozumieć co chłopak musi czuć.

– Will, ja nie wiedziałam, że to wszystko się w ogóle stało. Współczuję ci. – powiedziała po tym jak chłopak zaczął opowiadać.

– Nie chcę twojego współczucia, nie jestem ofiarą losu. Chcę po prostu żebyś wiedziała.

– Ja też mam ci coś do powiedzenia. – zaczęła niepewnie.

Chłopak słuchał z przejęciem i co jakiś czas kiwał głową na znak, że rozumie. Co jakiś czas, dziewczyna przerywała i chowała dłonie we włosach. To wszystko co mówiła, było dla niej okropnie ciężkie, lecz chłopak to rozumiał. W takich momentach głaskał ją po głowie i szeptał miłe słowa, tak, by poczuła się lepiej.

***

Loren wróciła do domu z uśmiechem na twarzy. W końcu znalazła tego kogoś! Tego zamiennika, o którym mówiła jej Tessa.

Kogoś, komu mogła zaufać, może nawet stworzyć związek? Na samą myśl o tym, na jej ustach pojawiał się uśmiech, którego tak dawno na niej nie było.

– Co się tak uśmiechasz. – usłyszała głos za sobą. Przecież to był jej brat, który miał być dopiero za tydzień. Co mogło się stać, że nagle przyjechał do domu?

– Eee, stało się coś? – zapytała. – miałeś być ze znajomymi.

– Nasi rodzice nie żyją. – powiedział.

– C-co? To jest jakiś żart? – odpowiedziała
dziewczyna, czekając za moment, w którym jej brat powie, "Haha! Żartowałem!" niestety taki nie nastąpił.

Brunetka tępo wpatrywała się w brata, tracąc powoli nadzieję.

– Powiedz, do cholery, że to żart! – wykrzyknęła Loren przez łzy. – to tylko pieprzony żart! Powiedz to! - krzyczała dziewczyna wymachując rękami na wszystkie strony.

– Dziewczyno, nie rozumiesz, że to nie jest żart!? – odezwał się Zack, wstając i łapiąc brunetkę za barki. – Naszych rodziców nie ma, zginęli na tym pieprzonym wyjeździe! Zrozum to do cholery! – krzyczał chłopak, potrząsając co jakiś czas swoją siostrą.

Jak to możliwe, że wszystko, co piękne tak szybko się kończy? Jeszcze przed chwilą, Loren skakała ze szczęścia, uśmiechała się i nawet przez moment nie przeszło jej przez głowę, że coś takiego może się stać.

Teraz, dziewczyna siedzi oparta o podłogę i płacze, nie dopuszczając do siebie nikogo. Teraz jest tylko ona i jej myśli. Zapomniała o tym wszystkim co stało się parę chwil temu. Bo jak tu się cieszyć, skoro nie ma już rodziców? Tak ważnych osób w życiu każdej osoby.

Dziewczyna wstała i skierowała się do swojego pokoju, w którym miała zamiar spędzić resztę dnia. Nie słuchała co mówił jej brat, nie obchodziło ją to na ten moment.

Zaraz po przekroczeniu progu, zamknęła drzwi na klucz i sięgnęła po swoje słuchawki.
Brunetce przypomniał się cytat, który gdzieś kiedyś słyszała. Idealnie wpasowywał się w aktualną sytuację.

Music helps me
when no one else does.

Z tymi właśnie słowami w głowie, dziewczyna spędziła resztę dnia. Nie robiła nic innego, niż słuchanie muzyki, leżnie i płakanie.
Nie jadła, nie piła, nie dbała o swoją higienę, to wszystko było teraz odstawione na drugi plan.
Loren nie umiała zająć się niczym innym, ponieważ w jej głowie cały czas dudniły słowa jej brata.

Nasi rodzice nie żyją.

Hejo! Przepraszam, że tak zaniedbałam to opowiadanie, ale zupełnie nie miałam pomysłu aby to kontynuować. Na szczęście udało mi się napisać ten oto rozdział. Wiem, że nie jest on za długi, ale włożyłam w niego bardzo dużo czasu i serca (zresztą jak w każdy inny.) Bardzo dziękuję Teletubis_ za zareklamowanie mnie na swoim profilu. Dziękuję też wszystkim osobom, które to czytają i które, dają mi motywację do pisania dalej. Dziękuję<333

Who Am I?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz