Nic się nie stanie, prawda?

51 7 0
                                    

– Ty gnoju! Jedyne co potrafisz, to oceniać, popatrz na siebie! – usłyszał brunet zaraz po przekroczeniu progu. To jego mama wypowiadała te słowa. 

Nie zdziwiło go to, ponieważ słyszał mniej więcej tą samą formułkę parę razy w ciągu tego samego dnia. Nie miał zamiaru tego dłużej słuchać. Ignorując kojne obelgi które wypowiadała kobieta w telefon, przeszedł przez korytarz, i skierował się do swojego pokoju. Otwierając do niego drzwi, poczuł charakterystyczny dla tego miejsca zapach. Czuł zapach kartek, oraz świeżej kawy, którą zawsze przed wyjściem tutaj pił. 

Ściągnął swoje buty, i rzucił się na swoje idealnie pościelone łóżko. Wbrew pozorom, chłopaka zdecydowanie można było nazwać perfekcjonistą. Nie tolerował swoich błędów, i był dla siebie w tej kwestii surowy. Czasem nawet zbyt surowy. Była to jedna z większych wad, którymi chłopak został obdarowany.

 Nie rozumiał, jak ktoś może nie chcieć robić więcej i więcej, by być najlepszym. Nie rozumiał, jak można stwierdzić że "robię wystarczająco dużo". 

Dla niego, nigdy nie robił wystarczająco. 

***

Dziewczyna leciała samolotem, wpatrując się w obłoki, które były tuż za jej oknem. 

Czyli to tak wygląda zapomnienie o czyiś urodzinach. -  pomyślała. 

Tak, właśnie w ten sposób brunetka świętowała swoje siedemnaste urodziny. Sama, bez nikogo, w samolocie lecącym do Chicago. Mogło być gorzej? Oczywiście że mogło. Już nigdy nie pójdzie, do tego parku, już nigdy nie obudzi się w swoim łóżku, już nigdy nie wpadnie mu w ramiona. Ostanie krople nadziei, spłynęły wraz z łzami które wylała na lotnisku. Czując, że w jej oczach  powoli zaczynają zbierać się łzy, odwróciła głowę od okna, i sięgnęła po jedną z książek. 

Flawless - odczytała w myślach.  

Brunetka całkowicie pochłonęła się lekturze. Jedna strona, druga, trzecia. Nim się obejrzała, była już na kolejnym rozdziale.

 Lubiła czytać, bo to pozwalało jej zapomnieć, i przejąć się problemami bohaterów, a nie tymi swoimi.

- Dzień dobry, potrzebuje pani czegoś? - powiedziała stewardessa wyrywając ją z czynności którą aktualnie wykonywała. 

Dziewczyna chaotycznie podniosła głowę, i zamknęła książkę. Zeskanowała kobietę wzrokiem, nie wiedząc do końca co się dzieje.  Była dosyć wysoka, jej jasne włosy były spięte w kok, a karnacja nieco ciemniejsza.  

- Co? - powiedziała zdezorientowana po chwili niezręcznej ciszy. 

- Spytałam, czy potrzebuje pani czegoś. - powtórzyła, dużo ostrzejszym tonem niż za pierwszym razem. 

- Nie dziękuje. - odpowiedziała jej oschle. 

Brunetka odprowadzała wzrokiem kobietę tak długo, aż ta nie zniknęła w drzwiach które prowadziły do biznes klasy. 

Fakt, była to nie do końca miła sytuacja, ale życie nauczyło ją, by nie przejmować się takimi błahostkami. 

Dziewczyna ponownie sięgnęła po swoją lekturę, i otworzyła ją na stronie, na której  poprzednim razem ją skończyła. Nie wiedząc kiedy, jej powieki się ze sobą skleiły, a książka zniknęła z przed oczu. 

  Z błogiego snu, w którym trwała, wyrwał ją pilot, informujący pasażerów, że zaraz będą lądować. Brunetka przetarła swoje zaspane oczy, oraz zabrała ze swoich kolan książkę, która, jak się domyśliła trafiła tam, gdy dziewczyna zasnęła. Spakowała wszystkie swoje rzeczy które były wyciągnięte, tak, by nie musieć robić tego zaraz przed lądowaniem. 

Przez nudę, która jej towarzyszyła, dziewczyna postanowiła obejrzeć film, który dostarczy jej choć trochę rozrywki. Przeglądała tytuły, ale żaden jej nie zainteresował.  

Brunetka westchnęła, i wbiła swój wzrok w podłogę. Wygląda na to, że aż do momentu lądowania, dziewczyna będzie wpatrywać się w okno. 

***

Chłopak szedł ulicą, z rękami w kieszeni. Gdzie zmierzał? Nie wiedział. Potrzebował się wyrwać, zapomnieć, a przede wszystkim nie być w swoim domu. Nogi poprowadziły go do klubu. Wiedział że nie powinien, obiecał jej że przestanie. 

Przecież jeśli zrobi to jeden jedyny raz, to nic się nie stanie, prawda? 

Po chwili zastanowienia był już w budynku, zamawiając pierwszego drinka. Od środka, klub wyglądał na bardzo ekskluzywny, wcale taki nie był. Alkohol nie był drogi, jego cena była bardzo przyzwoita. Wystrój miał stwarzać takie pozory.

Brunet podszedł do baru, i zerknął na barmana. Wyglądał na młodego. 

Nie wie w co się wpakował. - pomyślał. 

- Dzień dobry, co podać? - zapytał ten sam mężczyzna, o którym przed chwilą myślał Will. 

- Coś mocnego. - odpowiedział bez wahania. 

Barman odszedł od lady, i zaczął wykonywać zamówienie chłopaka. Już po chwili, przed brunetem stał mały kieliszek trunku, który od razu wziął w dłoń, i walał sobie do ust. 

Dawno tego nie czułem - pomyślał. 

- Jeszcze jeden taki sam. - powiedział stawiając przed mężczyzną puste naczynie. 

Chłopak prosił o kolejnego, i kolejnego. Jeden po drugim. Musiał zapomnieć. O swoim domu, o Loren, o wszystkim. A alkohol, idealnie mu to umożliwiał. 

Kolejny rozdział  c: Pierwsze co, to muszę powiedzieć że to jest ostatni rozdział do 15 sierpnia. Będę na obozie, a tam nie będzie możliwości, bym pisała. Cieszę się, że (chyba) Wam się podoba to opowiadanie, i że mam od Was tak pozytywny odbiór. Dziękuje <3333. Ode mnie to tyle, papaa!!!  

Who Am I?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz