Loren obudziła się kolejnego dnia przybliżającego ją do powrotu rodziców, którego tak bardzo nie chciała. Z nadzieją spojrzała na ekran telefonu komórkowego i tak. Była tam wiadomość od Tessy.
– Bardzo za tobą tęsknię, mam nadzieję, że znalazłaś sobie kogoś. – odczytała dziewczyna. Od razu po przeczytaniu wiadomości ona zaczęła pisać swoją.
– Ja też tęsknię, nie chyba nie udało mi się jeszcze znaleźć twojego zamiennika. – zawahała się i pomyślała o Willu.
Czy on był tym zamiennikiem? Czy ufała mi na tyle by się przed nim otworzyć? Jeszcze nie, ale już niedługo miało to ulec zmianie. Zablokowała komórkę i ruszyła w stronę szafy.
Wybrała z niej jeansy typu cargo i długą czarną oversize'ową koszulkę. Przeczesała swoje brązowe włosy szczotką i zeszła po schodach do kuchni, by coś zjeść. Na dolnym piętrze nie zastała nikogo, co bardzo ją uszczęśliwiło, ponieważ nie lubiła porannych rozmów z jej bratem.
Zamiast tego włożyła na uszy swoje słuchawki i odpaliła piosenkę Another Love, którą, po chwili zaczęła nucić. Razem z rytmem piosenki ruszała biodrami w między czasie robiąc sobie śniadanie. W ten sposób upłynął jej czas do momentu, w którym musiała opuścić dom by iść do szkoły.
***
Zerkając na telefon tuż przed wejściem do jej liceum, dostrzegła wiadomość od jej brata.
Największy debil świata: Jestem z Samem, Kyliem i Susan na wyspie, nie ma mnie do przyszłego tygodnia.
Loren nie sądziła, że jej brat raczy ją poinformować, że nie został zastrzelony lub porwany, a tylko wyjechał z przyjaciółmi i dziewczyną.
Ja: Żebyś się tam utopił.
Odpisała i już miała zamiar zablokować telefon gdy na ekranie urządzenia wyświetliła się kolejna wiadomość od chłopaka.
Największy debil świata: A ciebie niech ktoś porwie i zabije.
Nie odpisując, zablokowała urządzenie i ruszyła do klasy mając nadzieję, że zobaczy Willa, jednak tak się nie stało. Usiadła w ostatniej ławce i przyglądała się innym osobom, które rozmawiały z ich znajomymi, korzystali z telefonu, bądź w najmniejszej ilości czekali rozpakowni na panią Moore.
– Dzień dobry młodzieży. – powiedziała kobieta wchodząc do klasy. – od razu zaczynamy losowanie dotyczące projektu.
Loren nie interesowało z kim będzie, więc położyła się na ławce i czekała tak aż nastanie wielkopomna chwila, czyli koniec lekcji.
Czas płynął bardzo wolno, dziewczyna już zasypiała, nazwiska i imiona padały jedno po drugim, a po tym były odgłosy zadawolenia bądź porażki, która prawdopodobnie była spowodowana nie tym nazwiskiem, którego oczekiwała dana osoba.– Loren West i Will Hilton – usłyszała. Wszystkie twarze osób z jej klasy zwróciły się w jej stronę, po czym dziewczyna leniwie podniosła głowę.
– Słyszałaś Loren? – zapytała kobieta. – jesteś z Willem Hiltonem.
– Co? – odpowiedziała obojętnie brunetka, nie do końca rozumiejąc treść wiadomości.
– Jesteś z Willem Hiltonem, to twój partner do projektu.
– Mhm, tak proszę pani..- odpowiedziała niepewna dziewczyna zdając sobie sprawę z sytuacji. – A Will wie?
– Tak, cała klasa zgodziła się byście to wy losowali, a oni zaraz będą o tym poinformowani.
– Rozumiem. - mruknęła dziewczyna w zastanowieniu.
Od razu gdy zadzwonił dzwonek Loren wybiegła z klasy w celu znalezienia chłopaka by go o wszystkim poinformować. Nie musiała długo szukać, ponieważ znalazła go opierającego się o ścianę i rozmawiającego z jego kolegą. Coś było nie tak. Jego oczy były jakby puste, pozbawione szczęścia.
Brunetka wpatrywała się w chłopaka z zmartwioną i smutną miną, bo bolało ją, że on musi cierpieć. Chciała mu pomóc, chciała zdjąć z niego całe cierpienie i przenieść je na siebie, ale nie wiedziała jak.
Brunet ją zauważył. Od razu odwrócił się od kolegi i ruszył w jej stronę.
– Will. – zaczęła niepewnie dziewczyna.
– Muszę ci coś pokazać. Ufasz mi? – zapytał patrząc prosto w jej brązowe oczy.
– Tak –odpowiedziała bez zastanowienia.
– To chodź. – powiedział delikatnie ciągnąc ją, dbając oto, by nie stała jej się krzywda. Po chwili obydwoje byli już w aucie i zmierzyli w nieznaną Loren stronę.
– Jesteś smutny – powiedziała dziewczyna.
– Nie – odpowiedział twardo.
– Tak, twoje oczy mówią wszystko. Proszę nie bądź smutny, nie chcę żebyś cierpiał.
– Moje oczy to nicość, którą teraz czuję, a smutek to tylko emocja, którą da się odrzucić jeśli ktoś tego chcę, jednak ja nie chcę. – powiedział.
– Dlaczego? Dlaczego lubisz czuć smutek? – zapytała dziewczyna płaczliwym tonem.
Chłopak nie odpowiedział, zamiast tego zatrzymał się i poszedł w stronę dziewczyny, która zdążyła już wysiąść z auta. On widział jej twarz. Była cała w łzach. I to z jego powodu. Nie umiał sobie tego wybaczyć. Że przez niego Loren płacze.
Chłopak bez zastanowienia przetarł placem zimne łzy i z troską delikatnie pocałował jej usta przyciągając ją do siebie.
Dziewczyna odwzajemniła ten ciepły pocałunek i kontynuowała go. Stali w przepięknej scenerii, mianowicie znajdowali się na opuszczonej ulicy, na której środku stali a za nimi rozpościerał się zachód słońca.
Loren już wiedziała co wtedy poczuła. Miłość. Dziewczyna pierwszy raz w swoim życiu poczuła się przy kimś tak dobrze, a to za sprawą Willa. Poczuła, że w końcu jej na kimś zależy.
– Will proszę nie zostawiaj mnie – załkała dziewczyna. –nigdy – dodała cicho.
– Nie zostawię cię, jesteś moim skarbem, który wyciągnął mnie z alkoholizmu, a w dodatku osobą, którą szczerze kocham.
Kocham. To słowo brzmiało Loren w uszach jeszcze paręnaście dobrych sekund.
Brunetka nie czuła potrzeby mówienia czegoś. Czuła, że Will doskonale czuje, co czuje ona. Razem z tą chwilą świat się zatrzymał, a wszystkie problemy na moment znikły. Teraz w ich głowach była tylko jedna myśl.
On mnie kocha
I
Ona mnie kochaWOW! Bardzo przepraszam, że tak długo nie było rozdziału, nie miałam weny, ale teraz wena wróciła:) mam nadzieję, że się podoba. A i dziękuję bardzo wszystkim osobom, które to czytają<3
CZYTASZ
Who Am I?
Ficção AdolescenteTRYLOGIA MIDWAY Druga część ----> Do not forget about me Loren to 16 latka, która nie marzy o niczym innym niż tylko o ucieczce od rodziców, by mogła sama wybierać i sama się kontrolować. Pomimo że nastolatka wygląda normalnie, w jej duszy kryją s...