Czuję, że jesteś właściwą osobą.

81 18 22
                                    


Cisza, która była pomiędzy dwoma dziewczynami, stała się bardzo niezręczna. Loren musiała sobie to wszystko ułożyć

– A co z tatą? – zapytała Loren.

– On, on ma już dziewczynę. – powiedziała bez wachania Tessa.

– Mieszkasz z nim?

– Nie, zostawił nas. – powiedziała szeptem.

– Dlaczego? – zapytała. – czy byłaś dla niego, problemem?

– Nie, ani ja ani mój brat nie byliśmy dla niego problemem, po prostu załamał się po śmierci mamy i chciał  zacząć nowe życie. A jak inaczej zacząć nowe życie, jeśli nie zostawić wszystkiego co po poprzednim pozostało?

Loren nie miała zamiaru pytać, ale cieszyła się, że Tess się przed nią otworzyła, czego ona sama nie miała zamiaru zrobić.

– Mogę wiedzieć co się stało w ostatnim czasie, że jesteś taka smutna? – zapytała po chwili przyjaciółka Loren.

Teraz przed brunetką stał dosyć istotny wybór. Powiedzieć o wszystkim, o przeszłości, o swojej sytuacji z rodzicami i dzięki temu odciążyć trochę siebie, albo nic nie mówić, tkwić w przeszłości, nawet nie próbując znaleźć ratunku i spróbować poprosić o pomoc.

Tessa ewidentnie zauważyła zastanowienie brunetki, ponieważ swoją rękę oplotła na jej ramionach, w geście wsparcia.

– Opowiem ci wszystko, bo czuję że jesteś właściwą osobą. – powiedziała pewna siebie brunetka.

Zaczęła opowiadać. Niektóre elementy jej opowieści wymawiała z trudem, ze względu na dane wydarzenia, ale w takich chwilach Tessa mówiła tylko, że ona ma czas i że nie musi się spieszyć.

Przy skończeniu, była już o krok od płaczu. Spojrzała tylko na Tessę by zobaczyć jej reakcję. Miała kamienną twarz.

Ewidentnie tak jak brunetka po jej opowieści, musiała sobie to wszystko ułożyć. Obydwie dziewczyny miały za sobą trudną przeszłość i niezbyt kolorową teraźniejszość.

– Jakoś sobie z tym poradzimy. – zapewniła.

***

Loren wróciła do domu i opuściła głowę, by rodzice nie mogli zobaczyć jej oczu, które zdradzały wszystko. Zapomniała też o energetyku, który miała sprawić bratu, lecz jeszcze nie zdawała sobie z tego sprawy.

– Gdzie mój monster? – zapytał Zack gdy dziewczyna dopiero co przekroczyła bróg swojego domu.

– Nie mam. – powiedziała obojętnie.

– Idiotka.

– Nic ci nie obiecywałam Zack, a to że jesteś debilem, baranem i idiotą, to tylko twoja  sprawa. – powiedziała. – a gdzie są w ogóle rodzice?

– Wyjechali, Loren. – zaśmiał się. – teraz to ja jestem twoim opiekunem i zgodnie z wolą rodziców, nie możesz wychodzić z domu oraz muszę zabrać ci telefon.

– Nie ma opcji! Przekaż tym pseudo rodzicom, że dopóki ich tu nie ma, nie będę robić nic o co mnie proszą!

Brunetka miała tego wszystkiego dość, chciała zniknąć, żeby uwolnić się od rodziców. Nie radziła sobie z tym. 

Pobiegła do swojego pokoju i czym prędzej poszukała czegoś, czym mogłaby załagodzić tą furię, którą w sobie miała. Chciała w coś uderzyć, pobić kogoś. W końcu najlepszym sposobem okazało się uderzenie w jej lustro.

Podeszła do zwierciadła i z największą siłą jaką miała uderzyła pięścią w sam środek lustra.

Z chwilą, z którą nastąpiło uderzenie, w jej stronę poleciały miliony odłamków szkła, a z jej pięści sączyła się krew. Parę z odłamków trafiło na podłogę, ale niestety parę z nich, trafiło w jej ręce, którymi ochraniała głowę. Poczuła ogromny ból.

Miała ochotę krzyczeć, krew była wszędzie, na rękach, spodniach i na koszulce. Bardzo powoli odsunęła się, uważając by nie wejść w szkoło. Rany spowodowane odłamkami szkła, z których bez przerwy sączyła się krew, były naprawdę głębokie.

Dopiero parę sekund po wykonaniu uderzenia, Loren zdała sobie sprawę z tego co zrobiła.

Zniszczyłam lustro. – pomyślała.

Dziewczyna doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że popełniła błąd, niszcząc lustro ale z trudem przyznała, że jej ulżyło.

Nie czuła już tej samej złości i gniewu. Teraz pozostał tylko ból fizyczny, który jakoś szczególnie jej nie przeszkadzał, więc nie miała z nim problemu.
W swojej komodzie znalazła wodę utlenioną, którą musiała odkazić ranę, by nie doszło do zakażenia.

Razem z wodą, znalazła bandaż, który przyda się jej by opatrzeć i ukryć miejsca, w których skaleczyła się szkłem. 

Opadła na łóżko z bezsilności i zaczęła płakać, bo nic innego już jej nie pozostało.

Dobrze wiedziała, że ma problemy ze sobą, ale nie miała zamiaru udać się do psychologa.

Miała już parę doświadczeń z tym typem lekarza, którego poprosiła by milczał, ale on powiedział wszystko jej rodzicom. Była to rozmowa, którą odbyła trzy lata temu, dotycząca anoreksji, która w tym momencie dopiero się zaczynała.

Właśnie dzięki niemu, reszta jej życia wyglądała tak, jak teraz.

Bardzo dziękuję za 61 wyświetleń, jestem bardzo szczęśliwa:D. Mam nadzieję że ten rozdział przypadnie wam do gustu. :D dzisiaj trochę krótszy, ale mam nadzieję, że to wam nie przeszkadza.

 

Who Am I?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz