Pomiędzy nami nastała niezręczna cisza. Nie chciałem kontynuować tematu mojej nieudolnej miłości. Nie chciałem nawet zaczynać tego tematu. To jest już tylko moje bolesne wspomnienie. Nie widzę potrzeby dzielenia się tym szczególnie z osobą, na której mi zależy.
- Ja.. Przepraszam. - rudowłosy założył dłoń na swój kark. - Nie.. Nie wiedziałem. Jeśli jest coś, co...
- Nie przepraszaj. - przerwałem mu, schodząc z łóżka. - To było bardzo, bardzo dawno temu. Już nawet nie pamiętam, jak ta osoba wyglądała.
Oczywiście to było kłamstwo. Doskonale pamiętałem każdy szczegół i każde słowo, które zamieniliśmy ostatniego dnia. Bolesne wspomnienia pozostały we mnie przez długi okres. Zamknąłem się na ludzi, nie chciałem z nikim się związać, nic nie czułem. Marzyłem o tym, by być sam, prowadzić dużą firmę i w ten sposób dożyć późnej starości.
A później poznałem Childe'a.
- Zrobiłem curry. Nie miałbyś ochoty? - zapytałem, stojąc już przy drzwiach.
- Nie jestem... - przerwało mu głośne burczenie w brzuchu. - Eh... Za chwilę przyjdę.
Uśmiechnąłem się do siebie. Poznałem Childe'a, faceta, który wplątał się do mojej firmy tylko po to, by wyłudzić ode mnie pieniądze. Faceta, który okazał się kochającym starszym bratem, wrażliwym na otoczenie. Faceta, który ponownie ożywił we mnie uczucia.
***
Nie rozmawialiśmy już do końca dnia. Wymienialiśmy się tylko pojedynczymi słowami i skinieniami głowy. W trakcie obiadu widziałem, jak Childe czuł się nieswojo. Ani razu na mnie nie spojrzał. Powoli zajadał się ryżem, a gdy skończył, szepnął ciche ,,dziękuję" i zniknął za drzwiami pokoju. Nie wiem, czy było to spowodowane niezręcznym tematem, czy sytuacją z łazienki. Ale jednego byłem pewien. Trzeba mu jak najszybciej pomóc.
Zaczął dzwonić mój telefon. Na wyświetlaczu pojawił mi się numer Xiao. Od razu odebrałem i przystawiłem urządzenie do ucha.
- Jesteś zajęty? - usłyszałem zachrypnięty głos po drugiej stronie.
- Nadal wolny. - zaśmiałem się. - Przeziębiłeś się?
- Nie matkuj mi jeszcze ty. Już się nasłuchałem wykładów Aethera, jak to łażę rozebrany, a później on ma tylko większy problem na głowie.
- I ma rację. - przytrzymałem telefon ramieniem, a wolnymi rękami zacząłem szukać dokumentów do pracy. - Kto widział, żeby trzysta sześćdziesiąt pięć dni w roku łazić w obcisłym topie i bojówkach.
- Nie ważne. - westchnął, wyraźnie zmęczony tematem. - Teucer tu przyszedł.
- Sam? Nic mu nie jest?
- Sam, sam. Jest trochę smutny, wkurwiony i coś jeszcze, ale nie pamiętam już, jak on to ujął. Trochę u nas posiedzi. Nie chce wracać tam, gdzie jest jego odbicie lustrzane.
- Dobrze, że nie będziesz ojcem. - mruknąłem pod nosem.
- ...A Childe? Jak on to znosi?
- Wiesz... - spojrzałem w kierunku drzwi od pokoju. Były zamknięte. - Mało co rozmawiamy. Bardziej kłócimy się o to, co było. Childe uznał, że nic do mnie nie czuł od samego początku i uparcie podtrzymuje swoje zdanie. - westchnąłem. - A tak poza tym.. Jego całe ciało jest w ranach i siniakach. Nie wiem, co się stało, nic nie chce mi powiedzieć. Martwię się, że to może być już kolejny stopień depresji.
- Sam dużo nie wiem. Nie zdążył mi powiedzieć nic konkretnego, ponieważ ktoś wpadł na pomysł, żeby przyjechać i zrobić sobie reunion. - zakaszlał. - Znam go. Za parę dni sam wszystko powie, bo nie będzie mógł już tego kisić w sobie. Musisz dać mu więcej czasu.
- No przecież wiem o tym. Ale.. Chcę mu pomóc, a...
- Archon. - przerwał mi. - Facet na pewno ma traumę po tym, co przeżył. Wszystko pamięta, jakby wydarzyło się wczoraj. Nie zacznie gadać o tym z dnia na dzień, a już na pewno nie do faceta, którego wykorzystał dla swojego celu. - westchnął. - Ja też się o niego martwię. Nigdy wcześniej nie widziałem go w takim stanie i nie jestem do końca pewny, co mam robić. Wcześniej byłbym w tym sam, ale teraz jesteś ty. Nie spuszczaj go z oczu za wszelką cenę i bądź przy nim, gdy będzie tego potrzebował. Ja się zajmę całą resztą.
- Jaką resztą? - zmarszczyłem brwi. - Jest coś...
- Xiao, kurwa! - usłyszałem w tle głos swojego sekretarza. - Co shuriken robił w pralce?!
- Eh... Pogadamy później. - mruknął i rozłączył się.
Zaczynam martwić się o Teucera. I miejsce, w którym się znajduje.
***
Gdy skończyłem z papierkową robotą, był już późny wieczór. Zostawiłem wszystkie dokumenty na stole, ogarnąłem się i ociężałym krokiem skierowałem do pokoju, w którym znajdywał się Childe. Uchyliłem powoli drzwi. Spał.
Wślizgnąłem się do środka i usiadłem na brzegu łózka. Nie wiem, czy powinienem położyć się obok niego, czy lepiej pójść spać do gościnnego... A zresztą. To mój dom, mój pokój, moje łóżko. Będę spał, gdzie chcę. A oprócz mojej samolubnej woli, to obiecałem Xiao, że będę przy nim za wszelką cenę, więc zamierzam dotrzymać słowa.
Położyłem się na boku, obok niego. Chłopak leżał na plecach, równomiernie oddychając poprzez rozchylone wargi. Mógłbym tak patrzeć na niego przez długi czas, ale obawiam się, że mógłby się obudzić. Objąłem go delikatnie ręką w talii. Przed oczami cały czas miałem jego rany na ciele. Zrobiłbym wszystko, żeby chociaż trochę mógł się podzielić ze mną swoim bólem.
Zamknąłem oczy.
Byłem w półśnie. Nie wiem, ile czasu minęło. Może minuta, może trzydzieści. Childe zaczął nerwowo się obracać na boki i rzucać pod nosem jakieś niewyraźne słowa. Natychmiast przebudziłem się i opierając się na jednej ręce, drugą lekko zacisnąłem na jego ramieniu.
Nie wiem, co się dzieje. Ale widzę, że cierpi.
***
Ohayo!
Witam w kolejnym rozdziale :3
Tak jak już pisałam na tablicy, szykuje się kolejna książka i jest o... moich ulubionych sumeru boy'ach. Ta jest! Alheitham x Kaveh.
Jeszcze zastanawiam się nad temtyką, a więc zainteresowani niech wyczekują dnia :D
Dziękuję taż za uzupełnienie mojej ankiety na studia ♥ Jesteście kochani.
Do napisania,
Sashy ;3
CZYTASZ
TWO FACED 2 // Genshin Impact [ZHONGCHI]
FanfictionOd niespodziewanego zniknięcia Childe'a mija 9 miesięcy. Zhongli powoli traci nadzieje na znalezienie chłopaka, ale nie chce się poddawać. Musi poznać prawdę. Musi go znaleźć i poznać prawdę na jego temat. Kontynuacja 1. części Two Faced. BL +18 im...