EPILOG

600 32 21
                                    

2 miesiące później

Tak, jak się spodziewałem, koszmary Childe'a nie zniknęły z dnia na dzień. Często zdarzało mu się budzić w środku nocy i dusić gorzkimi łzami. Nie mogłem dla niego wiele zrobić, ale starałem się zawsze być przy nim w trudnych chwilach. Trzymałem się instrukcji, które przekazał mi Baizhu. Najpierw go uspokajałem, a gdy jego tętno wracało do normy, podawałem mu leki uspokajające, by mógł przespać noc. Tak naprawdę, za bardzo to się nie różniło od tego, co już razem przeszliśmy. Powtarzaliśmy to, jak mantrę, a z czasem jego koszmary przestały go nękać.

Dużo mu też dała pomoc psychologa, którą miał zapewnioną dzień w dzień. Wyklinał mnie za to niezliczoną ilość razy, ale nie zredukowałem częstotliwości wizyt, dopóki sam psycholog nie stwierdził, że stan Childe'a zaczyna być coraz lepszy. Gdy to usłyszałem, ucieszyłem się. Chłopak mógł w końcu normalnie funkcjonować, wyjść do ludzi bez obaw, że stanie mu się krzywda. Chwyciłem go wtedy w ramiona i uniosłem go wysoko nad ziemię.

,,- Przecież mówiłem Ci, że jest już ze mną lepiej! - jęknął. - A ty cały czas robisz ze mnie wariata!

- Bo jak mówisz coś głupiego, to nie wiem, czy żartujesz, czy mówisz serio. Ciężko stwierdzić, czy z Twoją głową jest wszystko w porządku. - zaśmiałem się.

- No wiesz! - dostałem po łbie. - Poczekaj tylko! Jak zostaniemy sami to...!

- Tak, jak powiedziałem. - odchrząknął psycholog, siedzący naprzeciw nas. Wziął swoją walizkę i wstał z krzesła. - Stan Pana Harbingera na przeciągu ostatnich tygodni znacznie się polepszył. Możemy zmniejszyć ilość wizyt do dwóch w miesiącu, a także zredukować dawkę leków o połowę. Oczywiście, jakby nastała potrzeba na spotkanie, jestem pod telefonem i służę pomocą.

- Dziękuję bardzo. - uścisnąłem mu dłoń. - Wiele to dla mnie znaczy."

Teraz gdy Childe czuje się już lepiej, została do zrobienia tylko jedna rzecz. Wiedziałem, że dla rudowłosego było to naprawdę ważne, ale przez to całe leczenie, nawet nie odważył się zapytać ponownie.

- Wszystko załatwiłem. - powiedział głos po drugiej stronie słuchawki. - Możesz już powoli go tam zabierać.

- Dzięki, Xiao. Mam u Ciebie dług wdzięczności. - uśmiechnąłem się do siebie.

- Jakbym zsumował Twoje długi, to nawet Twoja firma by się nie wypłaciła. - zaśmiał się. - Widzimy się na miejscu.

Schowałem telefon do kieszeni i udałem się do pokoju, w którym Childe prowadził debatę nad tym, czy założyć czarne spodnie, czy może lepiej jeansy. Oparłem się o framugę, obserwując zamyślonego rudowłosego w samych bokserkach. Nawet nie zauważył, jak moje wścibskie oczy, pochłaniają poranne widoki. Podszedłem do niego i objąłem go w talii. Wzdrygnął się przestraszony, ale po chwili zaśmiał się krótko.

- Wystraszyłeś mnie. - fuknął, udając obrażonego.

- Naprawdę? - zapytałem, całując go w zagłębie szyi. - Długo jeszcze będziesz się zastanawiał, co na siebie włożyć? Weź załóż cokolwiek, przecież we wszystkim dobrze wyglądasz...

- Chcę dobrze wyglądać na nasze wyj... Ej! Przestań... - mruknął, odsuwając od siebie moją twarz. - Mało Ci jeszcze dzisiaj? 

- Może. - zaśmiałem się, dłonią zjeżdżając pod jego bokserki. - Mam dobrą wytrzymałość i mógłbym pobyć z Tobą w łóżku jeszcze kilka godzin...

- To może zrobimy deal? Jedna paczka prezerwatyw to jedna godzina wspólnej przyjemności.

- Dlaczego prezerw..

TWO FACED 2 // Genshin Impact [ZHONGCHI]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz