Rozdział 8

197 19 12
                                    

Zapraszam :)))

Nie sprawdzany pod kątem błędów i powtórzeń, więc jak coś jest to wytykajcie śmiało.

===

- Że co zrobiłeś!? - wydarła się na mnie MJ wstając gwałtownie z kanapy, kiedy tylko powiedziałem jej gdzie byłem tak długo. Cofnąłem się parę kroków w obawie o moje życie. Miała w swoim zasięgu parę ostrych przedmiotów, więc kto wie co jej strzeli do głowy... - Czyś ty do reszty zdurniał? - zapytała na pozór spokojnie, starając się odzyskać nad sobą panowanie. - Typ cię molestuje, sprawia, że masz traumę - wymieniała groźnym tonem - a ty idziesz do niego całkiem sam? - dokończyła, podnosząc głos.

- Przecież nic się nie stało - mruknąłem spuszczając wzrok. MJ westchnęła ciężko.

- Więcej szczęścia niż rozumu - mruknęła kręcąc głową, a ja poczułem jak się rumienie. Może faktycznie ten cały mój plan nie był zbyt dopracowany. - Dobra, siadaj i opowiadaj - zawyrokowała wskazując mi kanapę, a sama usiadła w fotelu i masując sobie skronie.

Usiadłem posłusznie, nie chcąc denerwować jej jeszcze bardziej i zacząłem relacjonować jej całe moje spotkanie ze Starkiem. Nie przerywała mi, jedynie co jakiś czas marszcząc brwi, albo przeciągając sobie dłonią po twarzy.

- Pokaż tą umowę - mruknęła kiedy w końcu umilkłem. Podałem jej niepewnie teczkę z logiem Stark Industries i przybliżyłem się do niej, zaglądając jej przez ramię. Sam jeszcze jej nie czytałem, bo chciałem wziąć się za to na spokojnie w domu. Wszystko wydawało się naprawdę w porządku, do momentu, kiedy MJ odwróciła kartkę.

- Ile?! - krzyknąłem zszokowany i natychmiast dostałem teczką po głowie.

- Nie drzyj mi się do ucha, kretynie - syknęła MJ, krzywiąc się.

- Przepraszam - mruknąłem, czerwieniąc się i jeszcze raz spojrzałem na kwotę. Byłem pewny, że jest tam co najmniej jedno zero za dużo. - Czy on serio zamierza mi tyle płacić? - zapytałem z jękiem.

- Najwyraźniej - mruknęła, marszcząc brwi. - Patrz lepiej na to - powiedziała, wskazując mi palcem na konkretne miejsce. Zmarszczyłem brwi i wpatrzyłem się w miejsce które wskazywała, czytając z uwagą, ale nie było tam nic bardziej zaskakującego od kwoty, jaką zobaczyłem przed chwilą.

- Klauzula tajności? To przecież chyba normalne - powiedziałem, wzruszając ramionami.

MJ spojrzała na mnie i przewróciła oczami.

- Nie to - westchnęła. - Zobowiązałeś się do pracy tylko w tej firmie przez najbliższy rok.

Spojrzałem jeszcze raz na dokument wczytując się dokładnie.

- O faktycznie - powiedziałem nieco obojętnie, a ona spojrzała na mnie jak na wariata. - No co?

- A pomyślałeś o tym, że gdyby zaczął robić coś podejrzanego, to nie miałbyś nawet jak zerwać umowy? - zapytała patrząc na mnie z pobłażaniem, a ja lekko pobladłem.

- Ale wtedy był pijany - zacząłem cicho.

- Czy ty właśnie zaczynasz go bronić? - zapytała, podnosząc brwi. - Cofnij to, albo zawlokę cię na egzorcyzmy i...

- Dobra, cofam - powiedziałem, unosząc obronnie ręce. - Po prostu... To będzie praca, więc pewnie nie będę z nim tam sam na sam - dodałem, drapiąc się z zakłopotaniem po głowie. - A przynajmniej nie cały czas.

- Mam nadzieję - mruknęła. - Nie wiem jakim cudem zawsze potrafisz wplątać się w najgorsze możliwe sytuację - westchnęła, kręcąc głową.

-Po prostu zawsze jakoś tak wychodzi - wzruszyłem ramionami.

Pomocna dłoń // STARKER //Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz