Promienie słońca przebijały się przez rolety, oślepiając mnie i chłopaka. Zrezygnowani usiedliśmy w tym samym czasie, zdając sobie sprawę z tego, że każde z nas chciało tylko snu. Z dołu dobiegały dźwięki krzątania się po kuchni. Tłuczenie garnków, odkręcanie wody w kranie i charakterystyczny zapach jajecznicy. Ze względu na spanie z brzegu, wstałam pierwsza i sięgnęłam telefon, by zaraz zobaczyć setki powiadomień od mamy. Oddzwoniłam do niej na prędce, przeprosiłam i wytłumaczyłam gdzie przebywałam. Kurt musiał jeszcze sprawdzić coś w komputerze, więc sama zeszłam po schodach na dół.
Stanęłam w progu kuchni i ujrzałam zapracowaną Amelie. Miała na sobie ten sam fartuszek co wczoraj, a włosy niedbale spięła złotą klamrą. Wyglądała przeuroczo. Na zmianę zmywała naczynia i starała się nie spalić jajecznicy. Kurt i Dante byli prawdziwymi szczęściarzami, mając w domu taką kobietę.- Dzień dobry. - odparłam i podeszłam do zlewu, by wyręczyć czarnowłosą. Nie mogłam patrzeć jak biega między jednym a drugim.
- Cześć kochana. - rzuciła w przelocie, mieszając jajka. Ja w tym czasie zaczęłam zmywać pozostałości po wcześniej przygotowanych posiłkach. - Jak się spało?
- Całkiem nieźle. - wzruszyłam ramionami, odkładając talerz na suszarkę i obracając się do kobiety.
Prawda była taka, że okropnie się nie wyspałam. Łóżko Kurta w przeciwieństwie do tego z Malibu, było malutkie. Odzwyczaiłam się od spania z kimkolwiek na tak małym łóżku.
- Usiądź sobie. - odparła gdy zakręciłam już kran. Podeszła do blatu na którym stał dzbanek świeżo wyciśniętego soku z pomarańczy. Nalała napoju i podała mi go, gdy siadałam na krześle. - Zaraz nakładam jajecznicę. - Amelie uśmiechała się ciepło pod nosem, wyłączając kuchenkę. Podzieliła jajecznicę na równe porcje i moją podsunęła.
Millerowie mieli osobną jadalnię, ale kuchnia była na tyle wielka, że znajdował się w niej również okrągły, nieco mniejszy stół, przy którym również można było zjeść. Po chwili kobieta dosiadła się do mnie z koszyczkiem pieczywa oraz maselniczką.
- Nie mogę się doczekać ich dzisiejszej próby. - odparła dumnie. - W końcu Chłopaki wracają do gry. A co Ty o tym myślisz? - wypaliła, a ja ogromnie się zdziwiłam. Zmrużyłam oczy, starając się przypomnieć sobie o jaką próbę może chodzić. Kurt o niczym mi nie wspominał.
- Też się cieszę. - skłamałam i zaczęłam jeść śniadanie.
Zapanowała nieco niezręczna cisza, uzupełniana czasami delikatnym uśmiechem gdy złapałyśmy kontakt wzrokowy. Ani Dante ani Kurt nie schodzili z góry, więc gdy zjadłam i umyłam po sobie talerz, wyciągnęłam telefon w celu napisania smsa.
- Hejka. - usłyszałam głos czarnowłosego. Wszedł świeżo umyty i chwycił suchą kromkę chleba. Mama przywitała go ciepło, a chłopak od razu podszedł do mnie. - Też się nie wyspałaś? - szepnął.
- Strasznie. - przewróciłam oczami i wtuliłam się w chłopaka. Alkoholowy zapach perfum nie zdążył się jeszcze ulotnić, więc kichnęłam. Kurt zaśmiał się, pomasował mnie po plecach i nachylił się.
- Jedziesz dzisiaj z nami na próbę?
- Super, że w ogóle mi o niej powiedziałeś. - rzuciłam, a chłopak zdziwił się.
- Nie powiedziałem?
- Nie. Bynajmniej nie pamiętam. - fuknęłam i nalałam soku.
W międzyczasie, Amelie zaabsorbowana innymi obowiązkami w domu, wyszła z kuchni zostawiając nas samych.
- Przepraszam, Bibi. - Chłopak podszedł do mnie i objął w pasie. Nie miał związanych włosów, więc czarne kosmyki delikatnie opadały na moją twarz, gdy nachylał się.
CZYTASZ
Wszystkie nasze wspomnienia
Fiksi RemajaPrawdziwy przyjaciel walczy do samego końca. Dzieciństwo Arabelli przepełnione było cudownymi wakacjami u Babci, przyjaciółmi oraz Peterem. Sąsiadem z domu obok, którego darzyła wyjątkową sympatią, oczywiście z wzajemnością. Po latach wraca do Los A...