Rozdział 22

34 4 0
                                    

Promienie słońca przebijały się przez rolety, oślepiając mnie i chłopaka. Zrezygnowani usiedliśmy w tym samym czasie, zdając sobie sprawę z tego, że każde z nas chciało tylko snu. Z dołu dobiegały dźwięki krzątania się po kuchni. Tłuczenie garnków, odkręcanie wody w kranie i charakterystyczny zapach jajecznicy. Ze względu na spanie z brzegu, wstałam pierwsza i sięgnęłam telefon, by zaraz zobaczyć setki powiadomień od mamy. Oddzwoniłam do niej na prędce, przeprosiłam i wytłumaczyłam gdzie przebywałam. Kurt musiał jeszcze sprawdzić coś w komputerze, więc sama zeszłam po schodach na dół.
Stanęłam w progu kuchni i ujrzałam zapracowaną Amelie. Miała na sobie ten sam fartuszek co wczoraj, a włosy niedbale spięła złotą klamrą. Wyglądała przeuroczo. Na zmianę zmywała naczynia i starała się nie spalić jajecznicy. Kurt i Dante byli prawdziwymi szczęściarzami, mając w domu taką kobietę.

- Dzień dobry. - odparłam i podeszłam do zlewu, by wyręczyć czarnowłosą. Nie mogłam patrzeć jak biega między jednym a drugim.

- Cześć kochana. - rzuciła w przelocie, mieszając jajka. Ja w tym czasie zaczęłam zmywać pozostałości po wcześniej przygotowanych posiłkach. - Jak się spało?

- Całkiem nieźle. - wzruszyłam ramionami, odkładając talerz na suszarkę i obracając się do kobiety.

Prawda była taka, że okropnie się nie wyspałam. Łóżko Kurta w przeciwieństwie do tego z Malibu, było malutkie. Odzwyczaiłam się od spania z kimkolwiek na tak małym łóżku.

- Usiądź sobie. - odparła gdy zakręciłam już kran. Podeszła do blatu na którym stał dzbanek świeżo wyciśniętego soku z pomarańczy. Nalała napoju i podała mi go, gdy siadałam na krześle. - Zaraz nakładam jajecznicę. - Amelie uśmiechała się ciepło pod nosem, wyłączając kuchenkę. Podzieliła jajecznicę na równe porcje i moją podsunęła.

Millerowie mieli osobną jadalnię, ale kuchnia była na tyle wielka, że znajdował się w niej również okrągły, nieco mniejszy stół, przy którym również można było zjeść. Po chwili kobieta dosiadła się do mnie z koszyczkiem pieczywa oraz maselniczką.

- Nie mogę się doczekać ich dzisiejszej próby. - odparła dumnie. - W końcu Chłopaki wracają do gry. A co Ty o tym myślisz? - wypaliła, a ja ogromnie się zdziwiłam. Zmrużyłam oczy, starając się przypomnieć sobie o jaką próbę może chodzić. Kurt o niczym mi nie wspominał.

- Też się cieszę. - skłamałam i zaczęłam jeść śniadanie.

Zapanowała nieco niezręczna cisza, uzupełniana czasami delikatnym uśmiechem gdy złapałyśmy kontakt wzrokowy. Ani Dante ani Kurt nie schodzili z góry, więc gdy zjadłam i umyłam po sobie talerz, wyciągnęłam telefon w celu napisania smsa.

- Hejka. - usłyszałam głos czarnowłosego. Wszedł świeżo umyty i chwycił suchą kromkę chleba. Mama przywitała go ciepło, a chłopak od razu podszedł do mnie. - Też się nie wyspałaś? - szepnął.

- Strasznie. - przewróciłam oczami i wtuliłam się w chłopaka. Alkoholowy zapach perfum nie zdążył się jeszcze ulotnić, więc kichnęłam. Kurt zaśmiał się, pomasował mnie po plecach i nachylił się.

- Jedziesz dzisiaj z nami na próbę?

- Super, że w ogóle mi o niej powiedziałeś. - rzuciłam, a chłopak zdziwił się.

- Nie powiedziałem?

- Nie. Bynajmniej nie pamiętam. - fuknęłam i nalałam soku.

W międzyczasie, Amelie zaabsorbowana innymi obowiązkami w domu, wyszła z kuchni zostawiając nas samych.

- Przepraszam, Bibi. - Chłopak podszedł do mnie i objął w pasie. Nie miał związanych włosów, więc czarne kosmyki delikatnie opadały na moją twarz, gdy nachylał się.

Wszystkie nasze wspomnieniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz