6

340 6 0
                                    

Usiadłam na murawie. Moja najlepsza para dzwonów była ufajtana od ziemi i trawy, przez rozerwany materiał dostrzegłam czerwoną ciecz wypływającą cienką strużką ze zdartych kolan. Nie mogłam na to patrzeć,  panicznie boję się widoku krwi. Zrobiło mi się słabo i jakoś tak dziwnie słodko w buzi.

- Widzisz? Tak właśnie się kończy nieposłuszeństwo tatusiowi. - Damiano ustał przede mną z założonymi rękami.

- To wszystko przez Ciebie! To Ty do tego doprowadziłeś ! - w kącikach moich oczu zaczęły formować się łzy.

- Sądzisz że jestem złym tatusiem? - spytał biorąc mnie na ręce w stylu panny młodej. Bolało mnie tak bardzo że nie miałam ochoty się z nim kłócić. Objęłam jego szyję jedną ręką a drugą wycierałam zapłakaną buzię.

- Już dobrze malutka, nie płacz. Tatuś zajmie się kolankami ale kara i tak Cię nie ominie - powiedział sadzając mnie ostrożnie na kanapie w salonie.

-Boję się krwi tatusiu, proszę spraw żeby przestała lecieć - zaniosłam się głośnym płaczem.

- Ciii dziecinko, będzie dobrze. Tatuś się wszystkim zajmie - Damiano poszedł na chwilę do kuchni i wrócił z jakimiś rzeczami.

- Musimy zdjąć z Ciebie te spodnie maleńka - zręcznie odpiął guzik i rozporek moich jeansów.

- Unieś bioderka do góry. Zrobiłam tak jak kazał a on w tym czasie pociągnął nogawki spodni w dół zdejmując je ze mnie.

- Troszkę zapiecze ale dasz radę. Jesteś dzielną dziewczynką - popsikał moje kolana jakimś cuchnącym aptecznym sprejem.

- Tatusiu szczypie!  - jęknęłam wiercąc się na sofie i machając nogami.

- Nie majtaj nóżkami dziecinko tatuś musi założyć opatrunek.

- Ale to tak boli!

- Poczekaj, mam pomysł jak Cię uspokoić.

Damiano wyjął coś z komody i podszedł do mnie chowając  jedną dłoń za siebie

- Otwórz buzię .

- Co tam ukrywasz? Jeśli to coś obrzydliwego to i tak wypluję ! - zagroziłam patrząc na niego nieufnie.

- Coś fajnego co ci się spodoba, pomoże zapomnieć o bólu i nie jest to nic niesmacznego do jedzenia. Jeśli tak to okay, postanowiłam zaryzykować. Otworzyłam usta a Damiano włożył mi różowego smoczka. Natychmiast wyplułam go na tapczan.

- Chyba coś ci się pomyliło Damiano, to jest dla bobasów!

- Nie tylko, także dla takich nadpobudliwych dziewczynek jak Ty. Jeśli go nie włożysz w tej chwili do buzi twoja kara będzie jeszcze bardziej surowsza  - zagroził marszcząc groźnie brwi. Westchnęłam i włożyłam smoczka do ust ssąc go nerwowo.

- Dobra niunia. Kolanka już opatrzone. Przyniosę Ci spódniczkę te spodenki wyrzucimy do kosza. - zabrał moje poniszczone jeansy i wyszedł z pomieszczenia. Wrócił po kilku minutach z różową falbaniastą spódnicą.

- Założysz sama czy tatuś ma Ci w tym pomóc?

- Sama - powiedziałam wyjmując smoczka z buzi.

- Tatusiu odwróć się - zażądałam

- Maleńka, wstydzisz się tatusia? - spojrzał na mnie z łobuzerskim uśmieszkiem na ustach.

- Nie będziesz mnie podglądał, odbiło Ci do reszty! - Moje policzki zaczerwieniły się lekko, odruchowo zakryłam dłońmi  koronkowe figi.

- Dobrze, sama się o to prosiłaś pyskata dziewczynko.

My sweet Candy...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz