22

234 4 0
                                    

Mężczyzna otworzył tylne drzwi abym mogła swobodnie wsiąść. Usiadłam w skórzanym fotelu i oparłam głowę o zagłówek. Jeszcze nigdy nie jechałam tak drogim autem. Po chwili samochód ruszył a ja poczułam nagły niepokój. A co jeśli coś mi się tam stanie?

- Właściwie gdzie odbędzie się ta impreza? - kierowca wyczuł napięcie w moim głosie bo uspokajająco powiedział

- Klub Annabels w dzielnicy Mayfair. Bardzo ekskluzywny zresztą. Proszę się nie obawiać - posłał miły uśmiech i przeniósł wzrok ma drogę. Odsunęłam od siebie wszystkie obawy, słowa kierowcy uspokoiły mnie.

Nawet się nie zorientowałam kiedy dotarliśmy na miejsce. Z otwartymi ustami podziwiałam wnętrze klubu. Od podłogi po sufit pokryty marmurem i wykwintnymi zdobieniami, spowity oświetleniem lamp w kształcie gwiazd. Ludzie wyglądali jak żywcem wyjęci z tych kolorowych czasopism o celebrytach. Chłonąc oczami cały ten blichtr i przepych dotarłam do baru a tam doznałam szoku

- Nie, to nie może być prawda - szepnęłam. Chłopak stał tyłem ale i tak go rozpoznałam. Damiano. Uderzenia serca zaczynały stawać się coraz szybsze. Nabrałam w płuca urywany wdech i cofnęłam się gwałtownie o kilka kroków do momentu aż naparłam ciałem na twardą przeszkodę. Nagle chłopak odwrócił się profilem. To nie był on. Mój oddech zwolnił a serce stopniowo zaczęło się uspokajać.

- Wszystko z Tobą w porządku? - usłyszałam niski, męski głos i poczułam czyjeś dłonie na swojej talii. Zmarszczyłam brwi. Kto ośmielił się mnie dotykać, niech natychmiast zabiera te łapy ! Strzepnęłam ręce nieznajomego z siebie jak niechciany kurz z ubrania, odwróciłam się i już miałam posłać mu soczystą wiązankę ale.. Gdy zobaczyłam z kim mam do czynienia głos uwiązł mi w gardle. Przede mną stał sam Harry Styles. Serce które zdążyło zwolnić, na nowo wybiło szybszy rytm. Wpatrywał się we mnie takim rozbrajającym wzrokiem, ubrany w idealnie skrojone spodnie i koszulę. Z wrażenia zrobiłam krok do tyłu wpadając na stojącą za mną dziewczynę.

- Uważaj jak chodzisz - warknęła obruszona.

- Przepraszam - powiedziałam nie odrywając oczu od Harry'ego.

- Może chcesz usiąść? - spytał. W odpowiedzi pokiwałam głową. Szłam z nim do stolika znajdującego się w dyskretnym zacisznym miejscu na końcu sali ostrożnie stawiając kroki. W tych cholernie wysokich szpilkach nie czułam się stabilnie. Usiadłam na sofie obitej miękkim ciemnym aksamitem, Harry zajął miejsce obok zachowując dystans. Dalej nie docierało do mnie że właśnie siedzę razem ze swoim idolem.

- Więc... może się przedstawisz? - odwrócił głowę w moją stronę a ja wpatrzona chłonęłam zieleń jego tęczówek

- Nazywam się Aurora - skłamałam.

- Nie jesteś stąd, prawda? - zapytał cały czas utrzymując kontakt wzrokowy.

- Nie, wiem że mam okropny akcent

- Przeciwnie, twój akcent jest absolutnie uroczy. Moje policzki oblał różowy kolor. Harry Styles właśnie pochwalił mój angielski.

- Pochodzę z Włoch, mam dwadzieścia lat. Przyjechałam do Londynu ponieważ od zawsze marzyłam o angielskich studiach - mówiłam ze spokojem ale w środku cała się trzęsłam. Nabrałam powietrza i kontynuowałam

- Jestem na drugim roku filologii angielskiej. Mieszkam z wujkiem... - nerwowo założyłam kosmyk włosów za ucho

- Jesteś strasznie spięta Auroro. Może masz ochotę na drinka?

Nigdy nie piłam alkoholu, ale jeśli to pozwoli mi się rozluźnić to czemu nie.

- Z chęcią

- Masz ochotę na coś konkretnego ?

- Wybierz coś dla mnie - Harry uśmiechnął się do mnie a w moim sercu zatliło się przyjemne ciepło. Po kilku minutach sączyłam kolorowego drinka i słuchałam Harry'ego. Alkohol był słodki ale nie mdlący i niesamowicie pyszny. Czułam jak stres stopniowo znika. Zachęcona efektami skusiłam się jeszcze na drugiego i trzeciego. Nie mogłam już za bardzo się skupić na tym co mówi Harry tylko patrzyłam na niego jak urzeczona. Ten człowiek tak wiele osiągnął w życiu  i do tego jest taki przystojny i charyzmatyczny. Śledziłam jak podnosi szklaneczkę do ust. Jak mięśnie jego rąk się naprężają. Podziwiałam zadbane duże dłonie które jeszcze parę minut temu spoczywały na mojej talii. Harry odstawił drinka i spojrzał na mnie. Jego oczy dokładnie badały moją twarz zatrzymując się na ustach. Ciarki przetoczyły się przez moje ciało.

- Jesteś brudna - pokazał na kącik ust i podał chusteczkę.

- Och - westchnęłam pospiesznie wycierając wargi i przy okazji ścierając całą szminkę.

- Od razu lepiej. Twój naturalny kolor ust jest ładniejszy niż odcień tej pomadki.

Fala ciepła otuliła moje ciało. Zdjęłam marynarkę i położyłam ją niedbale na sofie. W gardle poczułam suchość.

- Czy mogłabym prosić o jeszcze jednego drinka?- spytałam drżącym głosem.

- Myślę że nie powinnaś więcej pić Auroro. Tym bardziej że jutro pewnie czeka Cię szkoła - Harry przesunął wzrokiem po moich odsłoniętych ramionach. Ciężar jego spojrzenia sprawił, że poczułam się niemal naga. Postanowiłam pójść do łazienki ochłonąć, ale gdy tylko wstałam nogi odmówiły mi posłuszeństwa i opadłam z powrotem na siedzenie. Dopiero teraz poczułam wirowanie w głowie.

- Napij się wody za niedługo powinno być lepiej - powiedział z lekkim rozbawieniem. Pokiwałam głową i wypiłam duszkiem szklankę mineralnej.

- Myślę że powinnaś jechać do domu. Mój kierowca Cię odwiezie - powiedział po dłuższej ciszy. W milczeniu słuchałam jego słów. Smutek zakradł się do mojego serca.

- To chyba twój telefon. Leżał na podłodze.

- Dziękuję - zabrałam komórkę  i schowałam do torebki.

- Lepiej się już czujesz? - spytał gdy oboje staliśmy na nogach. Kiwnęłam głową.

- Miło było ciebie poznać - na jego twarzy pojawił się uśmiech na który moje serce się ścisnęło.

- Ciebie również Harry - odwróciłam się, ale on zatrzymał mnie, delikatnie chwytając za łokieć. Przez moje ciało przeszedł dreszcz. Z nadzieją spojrzałam w jego oczy

- Ubierz marynarkę bo zmarzniesz.

- Nie, tak jest dobrze.

Cofnął dłoń a ja stałam przez chwilę w bezruchu naiwnie myśląc, że każe mi zostać lub poda swój numer.

- Coś się stało Auroro? Pokręciłam przecząco głową. Nabrałam w płuca wdech, odwróciłam się i ruszyłam do wyjścia. Nawet nie próbował mnie zatrzymać. Kiedy wyszłam z klubu chłodny wiatr rozwiał moje włosy. Obraz zaczął się lekko zamazywać.Na podjeździe czekało na mnie te same auto i kierowca który mnie przywiózł. Mężczyzna otworzył drzwi a ja wsiadłam do samochodu.

- Na Carlton Hill 30 - oznajmiłam wycierając mokry policzek.

My sweet Candy...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz