Rozdział 3.

30 1 4
                                    

Minęło pół księżyca. Teraz kocięta mają po 4 księżyce i na dobre skończyły z piciem mleka. Również kilka wschodów słońca temu urodził się Długasek - syn Pszczelego Brzasku. Kociak - jak wszyscy zgodnie stwierdzili - z wyglądu wdał się w matkę. Miał jasne, grube futerko w ciemne prążki. Dwie pozostałe karmicielki wyraźnie odemknęły z ulgą, bo złota kotka po raz pierwszy była w miarę znośna, ponieważ głównie spała. Niestety, mimo że pora nowych liści się zaczęła, śnieg dalej nie stopniał, a noce były bardzo chłodne. Dziś Liliowy Pysk - pierwszy raz od jakiegoś czasu - postanowiła, że przejdzie się na popołudniowy patrol i zostawiła córki pod opieką Porannego Kwiatu. Od wyjścia patrolu z obozu minął jakiś czas i siostry zaczęły się trochę niepokoić. Biało-Ruda karmicielka jednak uspokajała je, mówiąc, że Pręguska niedługo wróci. Kiedy patrol wrócił, trójka kociąt bawiła się w żłobku kulką mchu, a karmicielka ich obserwowała. Jednak kiedy wrócili, Szronik wychyliła łepek ze żłobka I zobaczyła Liliowy Pysk przy wejściu do obozu, która spoglądała raz to na wojowników obok niej, a raz na przywódcę, który właśnie szedł w ich stronę. Koniczynowa Gwiazda zmrużył lekko oczy i spytał:

- Brzozowe Skrzydło, co się stało? - Mruknął lekko poddenerwowany. Kotka dopiero wtedy zobaczyła, że obok cętkowanego kocura stał na trzęsących się łapach Sikorzy Ogon- brat przywódcy. Szary kot spuścił wzrok.

- Gdy wracaliśmy, Sikorzego Ogona przysypał śnieg, który spadł z gałęzi. - Mruknął cicho, próbując się utrzymać na łapach. Po chwili spojrzenie przywódcy złagodniało. Podszedł do brata i powoli zaczął prowadzić go do legowiska medyka, jednocześnie coś szepcząc mu do ucha.

Szara kotka westchnęła i poszła ciężkim krokiem do legowiska, po czym bezwładnie opadła na legowisko. Wyglądała na wykończoną.

- Aż tak źle? - Spytała Poranny Kwiat.

- A żebyś wiedziała. - Westchnęła Pręguska. - Śnieg jest aż po brzuch, a łapy to mi chyba odpadną. Miejmy nadzieję, że Sikorzy Ogon nie złapie zielonego kaszlu. Zapasy kocimiętki nie wyglądają za ciekawie..

Jakiś czas później do legowiska weszła Cedrowa Łapa - brązowo-ruda kotka o ciemnych niebieskich oczach. W pysku trzymała dwa małe, ale dość pulchne wróble. Położyła ptaki przed Liliowym Pyskiem i Porannym Kwiatem, po czym na chwilę wyszła i wróciła z trzecim ptakiem. Podeszła do Pszczelego Brzasku i położyła stworzonko obok karmicielki. Ta spojrzała na nią z ukosa, cicho prychnęła i zaczęła jeść. Uczennica westchnęła, odwróciła się i podreptała do wyjścia, żegnając się.

Szara pręguska cicho westchnęła i zaczęła wyrywać wróblowi pióra i zaczęły jeść. Reszta dnia minęła względnie spokojnie.

***

Tej nocy Szronik nie mogła spać. Coś jej na to nie pozwalało. Po chwili przyszło jej przez myśl, by wyjść poza żłobek. Wiedziała, że i tak nic lepszego nie może zrobić, a już raczej nie zaśnie, więc wstała i przecisnęła się przez krzewy jeżyn. Wychyliła łepek i spojrzała w stronę wejścia do obozu. Nie zauważyła tam jednak żadnego wojownika. Może wyszedł poza obóz? Zastanowiła się. Wygramoliła się cała i usiadła obok krzewu jeżyn. Wiatr nie wiał wcale, a przyjemny chłód ją uspokajał. Po kilku minutach usłyszała, że coś kręci się tuż za ścianą z ostrokrzewu. Ciekawość wzięła górę. Podkradła się do ściany i spróbowała się przez nią przecisnąć. Po kilku próbach się jej udało. Przeszła przez ostrokrzew i zobaczyła w świetle księżyca złotego, pręgowanego kocura, który siedział do niej tyłem i wpatrywał się w gwiazdy. Musiał być bardzo zamyślony, bo nawet ucho mu nie drgnęło. Tylko mówił coś półszeptem. Kotka się zjeżyła. Syknęła cicho w jego stronę. Pręgus chwilę siedział nie poruszony, aż po kilkunastu uderzeniach serca się ocknął i spojrzał na kotkę. Oczy miał koloru nieba w porze zielonych liści. Kocur wstał i odwrócił się przodem do kotki. Szronik dopiero teraz zauważyła, że na jednej łapie pręgus ma paskudne blizny po - zapewne - czyiś pazurach.

- Czyżby klan Pioruna zaczął robić z kociąt wojowników? - Spytał się łagodnym głosem, który nie miał w sobie kpiny, a żartobliwy wydźwięk. Biała kotka zjeżyła ogon.

- Nie jestem jeszcze wojowniczką. - Warknęła cicho. - Poza tym, czego chcesz na naszym terenie? Jeśli jesteś szpiegiem, wynoś się stąd! - warknęła.
Kot zaśmiał się cicho.

- Spokojnie. Jutro mnie raczej już nie zobaczyć. Jestem tu przejściowo. Kiedyś należałem do klanu Wiatru, ale teraz jestem włóczęgą. - Wytłumaczył. Zaczęło ją coś ciekawić. Odważyła się spytać.

- A dlaczego już nie jesteś w klanie wiatru? - Spytała podejrzliwie. Kocur spuścił wzrok, a uszy opadły gładko.

- Ponieważ zrobiłem coś, czego nie powinienem.. Nie chcę o tym mówić. - Wyszeptał. - Powinnaś wrócić do żłobka. Słońce niedługo wzejdzie. - Mruknął trochę głośniej. Kotka spojrzała w górę. Faktyczne. Niebo robiło się coraz jaśniejsze, a wojownicy srebrnej skóry zaczęli powoli znikać.

- Zdradź mi, chociaż swoje imię. - Mruknęła, zanim weszła z powrotem w krzewy.

- Nazywam się Słoneczny Liść. - Mruknął i wypiął lekko pierś.

- W takim razie udanej podróży, Słoneczny Liściu. - Szepnęła i wczołgała się w ostrokrzew.

- Pa Szroniku. - Wymruczał. Kotka już miała wejść do obozu, kiedy coś do niej dotarło. Skąd on zna moje imię? Zastanowiła się. Odwróciła się, by go o to spytać, ale Zatrzymała się w połowie ruchu a jej sierść stanęła dęba.

Akurat w tym momencie jakiś inny kot zaciskał szczęki na karku Słonecznego Liścia. Kocur próbował odepchnąć napastnika, ale szybko osunął się na ziemię z powodu rannej łapy. Napastnik jeszcze mocniej wbijał kły w kark pręgusa. Złoty kot resztkami sił próbował odepchnąć nieznajomego. Zostawił na jego ciele nawet kilka zadrapań oraz dość długą ranę na podbrzuszu, ale drugi kot odpłacił mu się tym samym. Po kilku uderzeniach serca złoty kot znieruchomiał, a oczy obeszły mgłą. Wtedy dopiero drugi kot puścił. Stał chwilę nad ciałem kocura, aż wskoczył pomiędzy drzewa.

Dopiero po kilkudziesięciu uderzeniach serca doszło do kotki, co przed chwilą widziała. Szybko się cofnęła, zakryła wyrwę w ostrokrzewie i pognała do żłobka. Wtuliła się w futro swojej siostry i próbowała się uspokoić, jednak nie było to łatwe, ponieważ obraz, który przed chwilą widziała, cały czas miała przed oczami. Po kilku minutach - które zdawały się trwać wieczność - kotce udało się zapaść w niespokojny sen.

(961 słów)

Mam małą sprawę. Chcielibyście zobaczyć One Shot'a z tym kto zabił Słonecznego i dlaczego?

Miłego dnia/nocy

Wojownicy: Przepowiednia Oszronionej Gwiazdy - SuperedycjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz