POV: ALEKSANDER VAER
-Rees, wszystko w porządku? - wypowiedziałem będąc zmartwiony jej stanem. Wiedziałem, że ma teraz ciężko, ale nie sądziłem, że doprowadzi się do takiego stanu, w którym w tak szybkim czasie schudnie parę kilogramów a jej twarz będzie tak smętna.
Rozłączyłem jej dłoń z dłonią Vaish'a. Nie miałem pojęcia dlaczego ostatnio widuje go w towarzystwie Rees i wiedziałem, że nie wróży to nic dobrego, jednakże teraz musiałem skupić się na brunetce. Zmierzyłem jedynie sylwetkę Vaish'a kiwając mu głową. Nie pajałem do niego serdecznością, jednak Rees mogła znaleźć się w towarzystwie kogoś mniej przyjemnego a dodatkowo każdy mój zły ruch mógł się skończyć zważając na jego posadę tragicznie.
Mógłbym na przykład zniknąć w niewyjaśnionych okolicznościach.
Wolałem tego uniknąć. Przynajmniej na razie, dopóki się nie dowiem, dlaczego kręci się wokół mojej brunetki. W odpowiedzi dostałem jedynie jego charakterystyczny zimny wzrok. Przyglądając się sytuacji w drzwiach zauważyłem, że zielonooką witał tylko uśmiechem, co było do niego tak kurewsko niepodobne. Mój niepokój przy tym człowieku z dnia na dzień wzrastał. Ostatnie co mogłem zrobić to tylko to pokazać, dlatego nie czując potrzeby dłuższego przebywania w jego towarzystwie, wziąłem Rees za rękę, słysząc jak osłabionym głosem wypowiada zdziwiona moje imię.
Zmierzyłem z nią w stronę łazienek, zdejmując z jej dłoni gumkę do włosów i splatając jej nią luźnego koka, tak aby nie przeszkadzał jej w tym co zaraz ją nie ominie. Już na wejściu zauważyłem do czego dzisiaj doprowadziła. Obawiałem się po rozmowie z Lily, która zadzwoniła do mnie pytając się mnie czy jestem zajęty i tłumacząc sytuację, że to nie pierwszy raz kiedy Rees jest na takich imprezach i w dodatku w takim stanie. Skłamałem, że jestem obok, a nie w innym mieście.
Nie byłbym w stanie zostać i udawać na ,,rodzinnym" obiedzie z rodzicami dziewczyny i samą Glorią, że wszystko jest w porządku w momencie, w którym Lily, choć zagadkowo, wcale nie odniosła wrażenia, że wszystko było dobrze.
I choć wiedziałem, że każdy mój ruch teraz jest oglądany przez wiele stron, szczególnie te z Rees w roli głównej, nie byłbym w stanie zostać tam z nimi, nawet pomimo widoku oskarżającego wzroku ojca.
Najwyżej później wyciągnie z tego konsekwencje.
Choć uwielbiałem na nią patrzeć, tym razem jej widok mnie wyraźnie zasmucił. Schudła, może nie aż tak drastycznie, jednak nie byłem ślepy i doskonale to zauważyłem. Zauważyłem tak samo jak jej wątpliwe samopoczucie. Czułem, że się utożsamiamy, bo ostatnio u mnie też się nie układało, ale robiłem to ze względu na to, aby Rees było lepiej.
W momencie, w którym zauważyłem, że te ,,koło ratunkowe" i tak okazało się złym wyjściem zastanawiałem się czy w ogóle z tej sytuacji jest jakieś dobre.
I co nas jeszcze czeka.
Brakowało mi bliskości Rees. Bardzo. I choć wiedziałem, że nie powinienem, napawałem się tą chwilą jak tylko mogłem ze względu na przerwę naszego kontaktu. Instynktownie objąłem ją czule w talii, tak, aby nie upadła od ilości alkoholu. Wprowadziłem ją w głąb łazienek, biorąc papierowe ręczniki w rękę. Dziewczyna, choć słabo, to usilnie się trzymała mojej koszuli, tuląc, co dodatkowo mnie rozczuliło.
Prowadziłem ją do pierwszej ubikacji, jednak przed samymi drzwiami poczułem mocny uścisk, a następnie zobaczyłem dziewczynę wypluwającą swoje wnętrzności wprost na moje spodnie. Brunetka zaczęła panicznie mnie przepraszać, na co jedynie pogładziłem czubek jej włosów a następnie zostawiłem w tym miejscu pocałunek, zapewniając ją, że nic się nie stało. W tym momencie zamartwiał mnie jedynie jej stan, moje spodnie były zdecydowanie ostatnią rzeczą o jakiej mogłem pomyśleć w tej chwili.
CZYTASZ
My Woman
Teen FictionReesephine Valentine i Aleksander Vaer to odwieczni wrogowie. Jednak ze względu dobrych relacji ich rodziców od dzieciństwa widzą się praktycznie codziennie i działają sobie na nerwy jak nikt inny. Mają częstą ochotę siebie nawzajem zabić. Nie potra...