Stoimy w ciszy i wpatrujemy się w siebie. Chłopak jest blady jak ściana i wygląda, jakby zaraz miał rzucić się do ucieczki. Kiedy widzę, że zamierza się odezwać, uprzedzam go.- Chcesz usiąść? - nie marnuję czasu na przedstawianie się i witanie, bo widzę, że doskonale wie kim jestem.
Mruczy coś pod nosem i podchodzi do stolika najbliżej drzwi. Odkładam rzeczy, które cały czas trzymałam w ręce i powoli podchodzę do Michaela. Siadam jak najdalej od niego, na tyle, na ile pozwala mi trzyosobowy stolik. Znowu zapada niezręczna cisza. Jest milion pytań, które chciałabym mu zadać, ale nie mogę wydusić słowa i tylko bawię się paznokciami.
- Masz ładny tatuaż - niespodziewanie odzywa się chłopak, na co aż się wzdrygam.
- Dziękuję – odpowiadam szeptem i automatycznie masuję sobie przedramię.
- June miała identyczny – mówi i odwraca wzrok w kierunku okna, ale dobrze widzę, jak zaciska szczękę.
Przez następne kilka minut wymieniamy kilka bezsensownych zdań na temat wystroju kawiarni i pogody, jednak myślami oboje krążymy wokół dziewczyny, której imię padło przed chwilą.
Michael jest średniego wzrostu, ma szerokie ramiona i nieco pucołowate policzki. Mimo ciemności panującej w lokalu, wyraźnie widzę jego oczy, które są niebieskie niczym ocean. Bardzo mi ją przypominają, jednak tym brakuje blasku. Są poszarzałe i smutne. Jakby ktoś zabrał z nich życie. Kilka razy udaje mi się go rozśmieszyć, a bardziej skierować kąciki ust chłopaka w górę. Już wiem co spodobało się June. Dołeczki, które pojawiają się nawet przy okazji najmniejszego i skrytego uśmiechu.
- Co robisz w centrum tak późno? - pytam chłopaka, urywając dyskusję o alergii na pyłki.
- Gdy nie mogę spać, po prostu ubieram się i wychodzę. Lubię spacerować nocą. Towarzyszy mi wtedy tylko podmuch chłodnego wiatru i zupełna cisza. Mogę myśleć do woli, a nawet gadać do siebie, co nie przystoi w pokoju dzielonym z dwójką rodzeństwa. - uśmiecha się i pierwszy raz tego wieczoru patrzy mi w oczy nie okazując strachu.
- Rozumiem, sama tylko tak potrafię zebrać myśli. To mój pierwszy dzień w pracy od dawna i w końcu czuję, że zaczynam żyć. Nareszcie mogę swobodnie zostać sama, nie bojąc się własnych myśli.
- Co się z tobą działo May, przez cały ten czas? - nie doprecyzował o jaki okres mu chodziło, ale ja dobrze to wiem.
Opowiadam mu bardzo skróconą wersję ostatnich trzech lat. Maturę, przeprowadzkę, zamknięcie w mieszkaniu. Pomijam tylko ostatnie dni. Nie chcę póki co wspominać o Rose, żeby go nie odstraszyć.
Nie dziwi mnie, gdy chłopak opowiada mi o sobie. Był w podobnym stanie co ja, odizolowany i bez sił na nic. Nie odzywał się do braci, mimo przebywania z nimi w jednym pokoju. Pochodzi z dużej rodziny mieszkającej w małym domu, więc nie miał szans na taką prywatność jak ja. Jednak okazuje się, że wyszło mu to na dobre . Dwóch małych chłopców codziennie próbowało rozśmieszać go na rozmaite sposoby. Na początku z marnym skutkiem, jednak to dzięki nim o wiele wcześniej niż ja, wyciągnął dłoń po pomoc.
- Spieszysz się do domu? - pytam, na co Michael kręci przecząco głową – W takim razie, możesz mi opowiedzieć o waszym ostatnim spotkaniu?
Czuję jak momentalnie cały sztywnieje. Jednak nie ucieka wzrokiem, ani nie zrywa się z krzesła, co odbieram jako zgodę. Wstaję aby zamknąć drzwi i zapalić różowe ledy nad barem. Nalewam chłopakowi szklankę lemoniady i z powrotem siadam naprzeciwko.
Kilka minut siedzimy w ciszy. Cierpliwie czekam aż będzie gotowy mówić. Wiem, że to dla niego bardzo trudne. Znali się parę miesięcy, ale nigdy nie widziałam, żeby ktoś patrzył na drugiego człowieka, w sposób w jaki Michael patrzył na June.
CZYTASZ
Miesiąc za miesiącem
Teen FictionMay przechodzi ciężki okres w swoim życiu związany ze stratą bliskiej osoby. Kiedy dzięki pomocy rodziny wraca do zdrowia i normalności, w domu, w którym spędziła całe dzieciństwo, odkrywa coś, co kompletnie zawróci jej w głowie i zmieni dotychczaso...