Tattoo.

37 9 1
                                    

Była około piąta nad ranem, opowiadałam Louis'owi jak moje życie potoczyło się po naszym spotkaniu, mężczyzna miał założony kaptur i okulary by żadne paparazzi nie ujrzało go z dołu. Cieszyłam się spotkaniem z brunetem, na prawdę. Czułam się przy nim jak ryba w wodzie a na dodatek potrafił mnie dobrze wysłuchać, pochwalił mój zawód, stwierdził, że jest on bardzo potrzebny patrząc na dzisiejszą młodzież, zgodziłam się z nim w stu procentach. Jego oczy patrzyły na mnie tak, jakby chciał coś ujrzeć, jakąś magię, niestety było to niemożliwe.

—Na imprezie już chciałem do ciebie zagadać, ale widziałem że Zayn przejął stery więc nie chciałem mu się wpierdalać — Stwierdził, przytaknęłam spoglądając na jego tatuaże, miał je prawie wszędzie i to mnie zainteresowało — Piosenka i jeden wers to była prawda, nie wiedziałem jak jedna dziewczyna może spowodować że stanę się cholernie pewny siebie, Diano masz dar.

Uśmiechnęłam się zagryzając lekko wargę, potrafił sprawić zarumienienie jednym zdaniem, powodował że czułam się lepiej. Położył się do tyłu, nasze nogi ciągle zwisały z budynku, nalegał bym zrobiła to samo i ujrzała chmury, które tworzyły różne kształty, zgodziłam się. Nasze dłonie omal się ze sobą nie spotkały, położyłam swoje na brzuchu, jedyne czym się stykaliśmy, były łokcie. Widziałam jak mężczyzna obserwuje ruch białych puchatych kulek. W pewnym momencie jego telefon zadzwonił, wstał i odszedł na bok, zauważyłam że z miłego i radosnego mężczyzny stał się smutny i ponury chłopak, którego kiedyś już widziałam.

Rozmawiał przez około cztery minuty, trąbienie pojazdów zagłuszyło mi głos mężczyzny będącego oddalonego o około dwa metry. Rozłączył się i ocierając dłonie o brodę podszedł do mnie tłumacząc że musi już iść, w jego oczach widziałam nie małe łzy, próbowałam się wypytać co się stało ale nie odpowiadał. Gdy już miał otwierać drzwi odwrócił się.

—Odwołali moją trasę, przyjdź tu o dwudziestej trzeciej, resztę ci opowiem, chcę w końcu się komuś wygadać — Powiedział wymuszając uśmiech na jego bladej twarzy, drzwi od dachu się zamknęły a ja słyszałam jedynie uroki miasta.

Pakując swoje ostatnie rzeczy do walizki wiedziałam, że muszę zostać tu jeszcze jeden dzień, nie mogłam zostawić Louis'a samego na dachu, nie lubię robić tego co kiedyś przytrafiało się mnie. Dominique cieszyła się na nasz dłuższy pobyt tutaj, choć nie chciała wytłumaczeń, prawdopodobnie podejrzewała z kim chcę się spotkać. Caroline miała nas dzisiaj odwiedzić, w końcu przyjaźniła się z blondynką a one dawno się nie widziały. Mam do niej mieszane podejście, chociaż wiem że to dzięki niej miałam szansę porozmawiać z nim po raz drugi, powinnam jej była za to podziękować. Ta dziewczyna ma znajomy mi charakter, uwielbia sarkazm i stawianie się innym, najbardziej widzę w niej pewność siebie jakiej nigdy nie widziałam. Jej wzrok na mnie gdy tańczyłam z Zayn'em był taki, jakby chciała mnie zabić, jednakże ja nic innego niż tańca od niego nie chciałam.

—Nie wierzę w to że znasz mojego idola, to jest wręcz niesamowite! — Wykrzyczała kończąc swój makijaż, do pokoju weszła brunetka wywracająca oczami.

— Nic dziwnego, nasza kochana Diana jest pełniutka niespodzianek i sekretów — Powiedziała trzymając w dłoni trzy kubki kawy, gdy wystawiałam dłoń po swoją przytrzymała ją przy sobie —Dostaniesz jeśli opowiesz, jakim cudem nie było cię w pokoju gdy przyszłam tu o czwartej — Powiedziała później dodając: — Musiałam sprawdzić czy nie okradłaś Dominique.

Blondynka zaśmiała się lekko a ja niestety zaczęłam opowiadać, Caroline wyglądała na nie zaskoczoną lecz jej przyjaciółka można powiedzieć że ekscytowała się bardziej ode mnie, coraz bardziej obawiałam się że pojechałam tu z swoją studentką. Dziewczyny wsłuchiwały się w moje słowa z różnymi emocjami, Caroline miała łagodny wyraz twarzy natomiast Dominique uśmiechała się co chwile śmiejąc, nie rozumiałam co było śmiesznego w tej historii ale nie zwracałam jej uwagi.

Saved By A stranger | Louis TomlinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz