3 miesiące później.
Stojąc w salonie przeglądałam się w wielkim lustrze, moja czerwona satynowa sukienka idealnie układała się na moim ciele. Słysząc dzwonek do drzwi przeczesałam włosy dłonią i skierowałam się w stronę korytarzu. Otworzyłam drzwi a w nich ujrzałam mężczyznę, był ubrany w garnitur, uśmiechnęłam się wtulając, w ciepłe jego ciało. Całując usta bruneta usłyszałam jak mój brat zamyka drzwi od swego pokoju. Skierowałam się w stronę kuchni i wyciągnęłam z jednej szafki butelkę wina, chwyciłam za torebkę leżącą na wysepce i poprosiłam Rafe'a by poprawił swój krawat. Dzisiaj był wielki dzień dla dwójki moich przyjaciół, Brad i Chad brali ślub. Cieszyłam się ich szczęściem, w końcu tyle na tą chwilę czekali. W trójkę wyszliśmy z mieszkania, kierując się klatką schodową na podziemny parking. Jechaliśmy tam autem Louis'a, moje było w trakcie naprawy dalej po wypadku. Wsiadłam na przednie siedzenie samochodu, gdy odjeżdżaliśmy brunet położył swoją rękę na moim udzie. Podjeżdżając pod kościół sprawdziłam czy na pewno mam wszystko co potrzebne. Widząc Chad'a ubranego w czarny garnitur podbiegłam do niego omal się nie wywracając i przytuliłam go całując w policzek. Musiałam się pilnować, by nie zmyć makijażu łzami, które prawie wylatywały mi z oczu.
— Idzie nasza druga zakochana para — Powiedział patrząc za mnie, odwracając się ujrzałam Caroline, która niosła koszyczek z kwiatami, z nią szedł Zayn, podeszłam do nich i przywitałam się cicho licząc że to na ich ślub kiedyś przyjdę — Za dwie minuty wchodzi Brad i jego ojczym, musimy się już ustawić.
Powiadomił nas a my wykonaliśmy to, o co nasz prosił. Usiadłam pomiędzy Louis'em a Niall'em, który co chwile mnie zagadywał pytając jak doszło do tego, że jestem z brunetem obok mnie. Nie wiedziałam czy właściwie jesteśmy razem, nie ogłosiliśmy tego oficjalnie i o tym nigdy nie rozmawialiśmy. Słysząc muzykę ciemny blondyn uciszył się i spojrzał za siebie, jak my wszyscy. Widząc brad'a, ubranego w fioletowy garnitur, uśmiechnęłam się szeroko. Louis złapał mnie za rękę, trzymaliśmy się małymi paluszkami. Naprzeciwko nas siedzieli Caroline oraz Zayn, tuż obok nich był mój brat.
— Czy ty Brad'zie Johnson, bierzesz sobie za męża Chad'a Davies'a? — Powiedział ksiądz, Brad patrząc na jego przyszłego męża powiedział "Tak", teraz mężczyzna zwrócił się do Chad'a — Chad'zie Davies czy ty bierzesz sobie za męża Brad'a Johnson'a?
— Tak, z wielką przyjemnością — Powiedział, zobaczyłam jak z jego oczu wylatują łzy szczęścia, uśmiechnęłam się zbliżając do Louis'a, nadszedł czas na ich pocałunek.
Wszyscy zaczęli klaskać i krzyczeć, również ja i siedzący obok mnie przyjaciele. Byłam szczęśliwa ich szczęściem to było coś, co chciałam zobaczyć odkąd ich poznałam, byli oni moim ratunkiem od wszystkiego innego. Wyszliśmy z kościoła tuż za nimi, mieli oni wesele w starej stodole, ten pomysł był tym czego pragnęłam jakbym miała brać ślub. Miejsce było niedaleko, więc szybko się tam znaleźliśmy. Pierwszy taniec zatańczyli do piosenki Give me love od Ed'a Sheerana. Nie chcieli tańczyć sami więc każda para powoli poruszała się obok nich, gdy Louis wyciągnął do mnie rękę nawet się nie zawahałam. Z uśmiechem na twarzy oparłam swój podbródek na jego ramieniu. Louis jutro wyjeżdżał, wracał do Wielkiej Brytanii, w końcu musiał kontynuować swoją trasę koncertową, czułam się źle że przeze mnie ją anulował. Gdy piosenka się zakończyła odeszłam od mężczyzny i skierowałam się w stronę wyjścia na zewnątrz, musiałam odpocząć. Wyciągnęłam z torebki jednego papierosa i włożyłam go do ust.
Uwielbiałam to uczucie, dym nikotynowy oplatał moje płuca a następnie wydostawał się z moich ust. Czując dotyk na swoich plecach odwróciłam się w stronę brunetki, stała z wystawioną dłonią w moją stronę więc podałam jej papierosa. Usiadłyśmy na ławce i wpatrywałyśmy się w polanę, na którą miałyśmy idealny widok. Dziewczyna zgasiła to co trzymała w ręce i wyciągnęła z torebki perfumy, psiknęła nimi siebie i mnie.
— Kiedy mu powiesz? — Zapytała nagle, unosząc jedną brew spojrzałam na nią rozkojarzona — No nie udawaj ana, obydwie wiemy jak dużo czujesz do Louis'a, on również zapewne do ciebie coś czuje to widać oraz czuć na kilometr.
Zaśmiałam się lekko powtarzając jej słowa w ciągłej kolumnie, która była w mojej głowie. Nie mogłam mu wyznać że coś do niego czuje, choć wiele razy sobie to okazywaliśmy nie wypowiem w jego stronę tych słów. Uwielbiałam spędzać z nim czas, podczas tych długich, trzech miesięcy czułam się przy nim lepiej niż przy kim innym, Louis zajmował się mną oraz moim bratem najlepiej jak potrafił. Dziewczyna wstała z ławki i klepiąc moje plecy weszła do środka. Słysząc zachrypnięty głos mojego towarzysza, z którym tu przyszłam wywróciłam oczami i wstałam z ławki kierując się do wejścia. Wpadłam na Louis'a i lekko się zaśmiałam, zrobiłam to specjalnie.
— Gdzie się tak śpieszysz? Wyszłaś jak poparzona — Uśmiechnął się w moją stronę ciągle dopytując, nic nie odpowiadałam, wciąż w głowie miałam słowa Caroline.
Szukałam również słów, które mogłabym mu powiedzieć, nie myślałam racjonalnie, po nikotynie zazwyczaj tego nie robię. Wpatrując się w jego niebieskie oczy uśmiechnęłam się kładąc dłoń na jego delikatnym policzku.
— Czym my jesteśmy Louis? —Zapytałam — Mam namyśli to co się z nami dzieje, jesteśmy bardzo blisko robimy wszystko razem ale jeszcze żadne z nas nie przyznało się do tego co czuje do drugiego. Wiem że może wydawać się to trudne, jutro będziemy mieć relacje na odległość ale muszę wiedzieć, muszę mieć pewność kim jesteśmy aby wiedzieć czy się angażować.
Mężczyzna uśmiechnął się w moją stronę spoglądając w dół na swoje buty, oczekiwałam odpowiedzi, po dwóch minutach, które ciągnęły się w nieskończoność w końcu na mnie spojrzał. Chwycił moje dłonie. Widziałam w jego oczach panikę.
— Naszej relacji nie udałoby się opisać nawet żadnemu plotkarskiemu portalowi, my po prostu jesteśmy. Chciałbym móc powiedzieć że kiedyś to my będziemy mogli mieć taki piękny ślub jak nasi przyjaciele ale nie potrafię — Zabolało — Nie potrafię obiecać ci że kiedyś będziemy szczęśliwym małżeństwem, choć bardzo bym tego chciał, bo zależy mi na tobie Diana. Jeśli nie poukładasz sobie życia do czasu gdy zdecyduję się wrócić, obiecuję ci że nam się uda.
—Rozumiem, będę tu czekać, więc jeśli nadejdzie czas abyś pokonał stres przed tym wszystkim co miałoby się dziać gdybyśmy byli razem, daj mi znać, bo ja jestem gotowa —Powiedziałam uśmiechając się lekko, mężczyzna przytaknął, gdy miałam już odchodzić złapał mnie za ramię i złączył nasze usta w krótkim pocałunku.
Uśmiechając się wróciłam na salę. Brad od razu mnie zauważając zaciągnął mnie na parkiet, ja jednakże myślałam o tym jednym mężczyźnie, który wszedł tuż za mną...
CDN
CZYTASZ
Saved By A stranger | Louis Tomlinson
Fanfiction16.08.2010 Wchodząc na dach hotelu miałam ochotę usiąść w basenie i się odprężyć. Moja noga już zahaczała o taflę wody, gdy nagle zauważyłam chłopaka stojącego na krawędzi wielkiego budynku. Kiwał się w przód zerkając w dół, nie mogłam go tak zostaw...