Wnosząc torby za pomocą Louis'a do środka mieszkania, które wykupił mi i Rafe'owi uśmiechnęłam się widząc, jaki klimat w nim panował. Było one nie wielkie, miało dwa malutkie pokoje z garderobami, łazienka była wspólna a salon był połączony z kuchnią. Odwróciłam się w stronę mężczyzny, nie wiedziałam jak mu za to podziękować, wtuliłam się w jego tors znów czując to cholerne uczucie, miałam nadzieję że już minęło. Mój brat pomagał w barze Brad'owi i Chad'owi. Odsuwając się od bruneta on uniósł mój podbródek lekko do góry, byłam o parę centymetrów od niego niższa. Nie czułam poczucia czasu, to wszystko tak szybko się zdarzyło. Nasze usta się złączyły, moje nogi były zawinięte w jego biodrach, byłam na wysepce, która oddzielała kuchnie i salon. Uczucia, no właśnie, uczucia, które pojawiły się w tamtym momencie nie chciały wylecieć z mojej głowy. dłonie Louis'a były na moich biodrach, zaczęły wkradać się pod moją koszulkę, nie chciałam by nawet je zabierał.
Nie miałam pojęcia jakim cudem to wszystko zaczęło się dziać, lecz moja podświadomość wiedziała, że bardzo tego pragnęłam, pragnęłam jego dotyku, jego ust, jego całego. Pocałunki się zagłębiały, moje ręce były wczepione w włosy mężczyzny. Powoli zdejmując moją koszulkę na chwilę przerwał pocałunek patrząc mi ciągle w oczy. Louis zaczął całować moją szyję, schodząc ustami do dekoltu jego dłonie z tyłu usiłowały ściągnąć mój czarny stanik. Natomiast ja ściągnęłam jego koszulkę wpatrując się w ilość tatuaży będących na jego klatce piersiowej.
Przenosząc mnie do sypialni Louis patrzył ciągle w moje oczy, kładąc mnie na miękkim, wygodnym materacu zaczął zdejmować swoje spodnie. Uśmiechnęłam się nie wiedząc nawet dlaczego. Czas leciał wolno, tak mi się wydawało lecz zanim się zorientowałam obudziłam się obok śpiącego wciąż bruneta,kosmyki włosów leżały na jego delikatnej twarzy. Gdy on otworzył oczy, ja natychmiast zamknęłam swoje udając że śpię. Dłoń mężczyzny powędrowała na mój policzek. Poczułam później jedynie jak całuje mnie w czoło i wychodzi z pokoju.
Budząc się usłyszałam trzask drzwiami do mieszkania. Wstałam z łóżka i zaczęłam się ubierać, gdy byłam już gotowa wyszłam z pokoju widząc mojego brata, który stał przy kanapie rozglądając się po pomieszczeniu. W jego oczach widziałam zaskoczenie i ekscytację, cieszyłam się że w końcu mógł być gdzieś, gdzie jest dla niego dobrze.
— Czy to malinka? — Zapytał a ja dotknęłam swojej szyi, przegryzłam wargę próbując się nie uśmiechać. Rafe zaśmiał się stawiając pudło na podłodze — Sądziłem że będziesz płakała za tym idiotą a ty widzę że się dobrze bawiłaś pod moją nieobecność.
— Oh zamknij się wreszcie — Powiedziałam zakładając apaszkę, która była w jednym z moich pudełek z ubraniami — Jak było na spotkaniu z Brad'em i Chad'em?
Pytając czułam ciągle w pomieszczeniu perfumy Louis'a, miałam nadzieję że rudowłosy ich nie wyczuję, nie chciałam aby wiedział o tym co ostatnio zaszło. Chłopak uśmiechnął się mówiąc, że są oni dobrymi znajomymi, zawsze chciał takich mieć. Jego widok mnie zadowolił, wreszcie mógł cieszyć się życiem bez żadnych komplikacji, mógł żyć normalnie. Za parę miesięcy były jego urodziny, będzie on pełnoletni. Ciągle w mojej głowie siedział on, mogłam rzec że przez to co się wydarzyło parę godzin temu byłam pewna moich uczuć do niego. Wzięłam jedno ze swoich pudeł i zaczęłam je rozpakowywać.
— Sądzę że Louis może coś do ciebie czuć, siedział przy tobie ciągle w szpitalu, nawet podczas tego gdy była noc, przełożył wszystkie spotkania by tylko przy tobie być — Powiedział przechodząc obok mojego pokoju Rafe, uśmiechnęłam się lekko lecz po chwili uśmiech zniknął — Czy to jego pasek?
CZYTASZ
Saved By A stranger | Louis Tomlinson
Fanfiction16.08.2010 Wchodząc na dach hotelu miałam ochotę usiąść w basenie i się odprężyć. Moja noga już zahaczała o taflę wody, gdy nagle zauważyłam chłopaka stojącego na krawędzi wielkiego budynku. Kiwał się w przód zerkając w dół, nie mogłam go tak zostaw...