Trzy miesiące, tyle minęło odkąd ostatni raz go widziałam, stało się w tym czasie wiele, naprawdę wiele. Rzuciłam pracę i zaczęłam pisać własną książkę, wiem że to niezbyt odpowiedzialne ale musiałam zacząć spełniać swoje małe marzenie, niestety rzucając największe, ale stwierdziłam że raz się żyje. Louis, no właśnie, Louis, mężczyzna, który zawładną moją głową na długi czas, zerwał ze mną kontakt po dwóch lub czterech tygodniach, staram się o nim nie myśleć. Dominique wprowadziła się do mnie, w końcu skończyła studia i nie mogła mieszkać w akademiku, dobrze się uczyła więc zaliczyła rok szybciej. Caroline... No tak nie mogłabym o niej zapomnieć, pomimo mojego złego nastawienia do niej poznałam ją z lepszej strony, przez chwilę czułam że to ona kazała piosenkarzowi przestać ze mną pisać ale wyjaśniła mi że zwolnił ją, niestety żadna z nas nie zna powodów. Teraz gdy jestem już w domu mogę cieszyć się spokojem, dorabiam sobie w barze na dole, starcza mi na moją część czynszu i na jedzenie.
Siedząc teraz w salonie z dwoma dziewczynami gadającymi o chłopakach, kończyłam rozdział swojej książki, opowiadała ona o kobiecie, która próbowała zrozumieć dlaczego jej mąż został zabity, może się wydawać że to książka jak inne, ale skrywa w sobie wiele ważnych informacji, dotyczących życia. Blondynka szturchnęła mnie akurat gdy klikałam kropkę na klawiaturze. Wskazała na telewizor gdzie ujrzałam jego, idealnie ubranego mężczyznę z lekko potarganymi włosami. Ku boku bruneta stała rudowłosa dziewczyna, uśmiechała się w stronę kamer a nawet do nich machała, była ubrana w piękną żółtą sukienkę. Gdy już miałam zabierać wzrok z ekranu, pocałowali się, w moim żołądku zaczęło się coś gotować, nigdy nie przeżyłam takiego uczucie. Dominique spojrzała się na mnie ze zdziwieniem i przełączyła program na jakiś film, wróciłam do pisania gdy zorientowałam się że już skończyłam.
— Dobra, możecie przeczytać ale ostrzegam że jeszcze go nie przeczytałam i nie poprawiałam — Powiedziałam i skierowałam w ich stronę laptopa, obydwie podeszły do niego i zaczęły się przyglądać.
Widziałam w ich oczach skupienie, nawet duże. Wczytywały się w każde słowo z uwagą. Zauważając że skończyły spojrzałam na nie uśmiechając się lekko, Caroline zaśmiała się i powiedziała coś w stylu, że jest to niesamowite a Dominique zaczęła się ekscytować że będzie znała prawdziwą pisarkę. Nie miałam pewności czy mówią to z grzeczności ale widząc ich wyraz twarzy mogłam mieć wrażenie że to na prawdę mogło być coś. Ciesząc się z małego sukcesu spojrzałam na godzinę, musiałam się zbierać bo byłam umówiona ze znajomym, którego poznałam niedawno w kinie. Zamknęłam urządzenie, dziewczyny patrzyły się na mnie podejrzanym wzrokiem lecz ja tylko wywróciłam oczami, wiedziałam że nic z tego nie będzie ponieważ nie jest on w moim typie. Zresztą, powiedział że przyjdzie z kolegą, miała ze mną iść Dominique ale w ostatnim momencie stwierdziła że jednak nie idzie. Chad, bo tak miał na imię, był bardzo sympatyczny, pracował na kasie i sprzedawał różne przekąski.
Kierując się do miejsca, w którym mieliśmy się spotkać poczułam lekki chłód, w końcu była już zima, ale nie było jak na razie śniegu. Rozglądając się na ulicach przechodziłam przez nie, weszłam do prawie pustego baru i rozglądałam się za blondynem, z nim siedział tyłem do mnie ustawiony czarnowłosy mężczyzna. Zbliżając się bliżej zobaczyłam znajomą mi twarz, uśmiechała się do mnie.
— Ciebie się tu nie spodziewałam — Powiedziałam, Zayn wstał i mnie przytulił, zresztą Chad również — Więc ty jesteś tym niespodziewanym gościem.
— We własnej osobie Diano, myślałem że nie można wyglądać lepiej niż ty we wrześniu ale sama siebie przebiłaś — Powiedział, znów to cholerne uczucie ale tym razem przyjemniejsze, poczułam jak moje policzki zaczynają się różowić — Szczerze nie myślałem że Chad cię zna, nie wiedziałem że tu będziesz, chciałem mu towarzyszyć na spotkaniu.
CZYTASZ
Saved By A stranger | Louis Tomlinson
Fanfiction16.08.2010 Wchodząc na dach hotelu miałam ochotę usiąść w basenie i się odprężyć. Moja noga już zahaczała o taflę wody, gdy nagle zauważyłam chłopaka stojącego na krawędzi wielkiego budynku. Kiwał się w przód zerkając w dół, nie mogłam go tak zostaw...