4 PROSTOTA SYMPATII

1K 74 118
                                    

„Its a trivial day with nothing special. Only good things avoided me"

W tę sobotę umówili się z Szymonem na nagrywanie teledysku. Kard pierwszy raz miał spotkać jego małą śmieszną emo bandę, którą pięknie nazwał Schokoszczury czytane przez „sz". Wolał nawet nie pytać kolegi, skąd wziął na to pomysł. Ale czy alternatywny zespół naprawdę był alternatywnym zespołem, jeśli nie miał dziwnej nazwy?

Garaż jego wujka widział nie raz. Przesiadywali tam w dzieciństwie i bawili się perkusją. Wujek sam grał w zespole i właśnie od tego garażu zaczynał, a gdy zaczął jeździć w trasy, wszystkie stare instrumenty i rekwizyty składował w tym miejscu. W końcu i Szymon zamarzył zostać sławnym muzykiem. Zapłacił z pożyczonych pieniędzy za lekcje gry na basie. Wokal trenował ze swoim starszym kolegą z kościelnego chóru, który później okazał się całkiem wprawiony w grze na syntezatorze. Nieźle się napracował, zanim znalazł perkusistkę. Zgłosiła się pod jego postem na facebooku. Kiedy przyszła do garażu, zdawała się oszołomiona, że nikt jej nie oszukał i faktycznie miała grać na perkusji, ale po prostu siadła przy rupieciu, który wtedy miał być tymczasowo jej sprzętem i zaczęła go oglądać.

Brama była uniesiona, więc schylił się pod nią i wszedł do środka, jak do własnego mieszkania. Miejsce zapełniały tylko dwa regały pod ścianą i pudełka w kącie, zaś w centrum rozłożono w większości nowe instrumenty. Tylko głośniki, do których je podłączono wyglądały jak z poprzedniej ery. Ten garaż ani razu w swojej karierze nie widział samochodu. Wujek od zawsze jeździł autobusem.

- No jesteś! - zawołał Szymon wychodząc z przejścia od strony domu. Za nim pojawiły się trzy osoby szepczące coś między sobą.

- Siema. - Kard pomachał nieznajomym z półuśmiechem i dopiero wtedy zauważył, że nie wszyscy byli dla niego nieznajomi.

- Nasz słynny gitarzysta - zaczął Szymon z dumnym uśmiechem. - Cynamon.

Podali sobie ręce mierząc się wzrokiem.

- Ja jestem Kard.

- Lima. Jestem perkusistką. - Dziewczyna przecisnęła się do przodu i przedstawiła, zanim Szymon miał szansę ją wyręczyć. - A to Edek. - Wskazała na niższego od nich chłopaka w kraciastej czerwonej koszuli. Ogarnia syntezator.

Kiwnęli sobie głowami.

zdecydowali się nagrać trzy wersje w garażu z różnych perspektyw, a potem przenieść się niedaleko na rzadko uczęszczany plac przy magazynie i łące, gdzie mieli nadzieję, że nikt ich nie będzie ścigał. Przyszła jeszcze jedna osoba - znajoma Limy. Miała dowodzić nagrywaniu. Kardowi zaś została powierzona mniejsza kamera i dokładnie poinstruowano go, jakie rzeczy ma uchwycić na nagraniu.

- Na polu polatasz sobie dronem.

- Mamy drona? - zainteresował się.

- Ja mam. Zepsujesz i nie żyjesz. 

Nagrywanie w garażu poszło im bardzo szybko. Dopiero przeniesienie całego sprzętu sto metrów dalej sprawiło im pewien kłopot. Kard próbował pomóc Cynamonowi ze wzmacniaczem do gitary, ale ten chwycił go mocno i tylko wskazał głową na Limę, która miała zdecydowanie najtrudniejsze zadanie. Po części do jej perkusji musieli się wracać jeszcze dwa razy. A gdy w końcu wszystko ustawili, reżyserka oznajmiła im, że muszą się przesunąć, bo pada na nich cień jednego z drzew. Kiedy tak rozstawiała wszystkich po kątach placyku i mierzyła palcami odległości, Kard dostał zadanie pilnować jej kamery. Z ciekawością, acz ostrożnie zaczął się jej przyglądać. Powoli podniósł ją do góry i zbliżył oko do wizjera. Z początku obraz był rozmazany. Szaro białe kształty o ostrych zakończeniach to musiał być magazyn za płotem gdzieś w tle. Zmniejszył przybliżenie. Zrobiło się zielono i przemknęły przed nim czarno-czerwone kształty. Pobawił się jeszcze pokrętłem i czekał, aż aparat złapie ostrość. Twarze pięciu osób dyskutujących o filmowaniu teledysku jawiły się bardzo wyraziście na tle stłumionych głosów, które słyszał gdzieś zza zasłony wiatru i koncertu świerszczy.

Mały Drań | BLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz