9 MELANCHOLIA CISZY

820 56 35
                                    

„Everyone knows it's difficult. This is our first life"

Trochę się ochłodziło i nareszcie Kardowi pot nie spływał po karku, gdy tylko wychylił nos z mieszkania. Mógł też bez problemu ubrać swoje ulubione długie spodnie na spotkanie z Cynamonem. Zupełnie bezpodstawnie traktował to jako randkę, ale sam się podświadomie do tego przekonał, więc nie było już dla niego odwrotu. Słowa Cynamona na pewno coś znaczyły i odczytywał je raczej jako znaki pozytywne. Teraz pozostało mu tylko jeszcze naprawienie miliona błędów, które przy nim popełnił.

Już zanim się spotkali był cały spocony, lecz tym razem nie z winy pogody. Bardzo chciał Cynamona zaprosić na koncert, ale przemyślał sprawę dokładniej i doszedł do wniosku, że temat muzyki nie będzie mu tym razem sprzyjał. Ostatecznie wymyślił, że potrzebuje czegoś z księgarni i na tym stanęło. Dwóch zakochanych w sobie przyjaciół na nie-randce. Kard uznałby, że spotkanie przebiega pomyślnie, bo Cynamon uśmiechnął się do niego na przywitanie, a potem nawet przypadkiem (lub nieprzypadkiem) położył dłoń na jego ramieniu. Nieszczęśliwie jednak właśnie wtedy ujrzeli kogoś znajomego, kogo właśnie woleli by nie rozpoznać.

- Kochanie, na książki cię wzięło! - Ciocia uśmiechała się do niego całkiem uroczo.

- O... cześć - przywitał się zmieszany. Odruchowo próbował ukryć Cynamona za swoim ramieniem, ale ciocia już obrała go sobie za cel.

- Jak mówiłam, byś umawiał się z dziewczynami, miałam na myśli prawdziwe - rzuciła niefrasobliwie.

Cynamon zmarszczył brwi i wlepił wzrok w Karda.

- To mój przyjaciel - oznajmił Kard zebrawszy się na odwagę. Serce biło mu jeszcze szybciej, niż dziś, gdy zobaczył Cynamona.

- No dobrze, dobrze. Jakby nie był tylko przyjacielem, to bym się zmartwiła - odparła ogarniając spojrzeniem „przyjaciela" od góry do dołu.

- Nie będę tego dłużej słuchać - powiedział Cynamon cicho, lecz pewnie, a słowa te kierował nie do nieznajomej kobiety, która w zasadzie go wcale nie obchodziła, tylko do Karda, który wciąż nie umiał się zdecydować.

- Ja też nie chcę tego słuchać - odezwał się w końcu głośno. - Może Cynamon jest przyjacielem. Może chłopakiem. Jakbym go poślubił, co być zrobiła? Zmartwiła się? To lepiej się zacznij martwić od razu. - Podczas mówienia tego chwycił materiał koszulki Cynamona i trzymał mocno, trochę, by mu nie uciekł, a trochę, by dodać sobie śmiałości.

Chłopak faktycznie nie uciekł, choć nawet nie zamierzał. On też miał już dość uciekania. Starał się patrzyć w oczy kobiety, która go obrażała. Był pewien, że ona myśli, że nie robi nic złego. To bolało go najbardziej.

- Ale kochanie, co ty mówisz...? - Bez kontekstu sytuacji mogłoby się komuś zrobić jej żal. Trzymała przed sobą skórzaną torebkę w obu dłoniach.

- Nie mam ochoty rozmawiać z kimś, kto mówi takie rzeczy.

- Ale jakie?

- Homofobiczne.

Chyba chciała coś jeszcze odpowiedzieć, a Kard już gotów był się na nią rzucić, gdyby powiedziała choć jedno niemiłe słowo więcej, ale wtedy Cynamon złapał go za ramię i pociągnął za sobą, zupełnie jakby ta sytuacja w ogóle go nie ruszała. Kard podążył za nim zdezorientowany i wciąż wzburzony.

- Wystarczyło powiedzieć, żeby nie komentowała niepotrzebnie - odezwał się Cynamon podejrzanie rozbawiony, jak na moment po sytuacji, w której był ofiarą przemocy. - Nie musiałeś organizować nam ślubu.

Kard poczuł się, jakby dusza z niego na chwilę uleciała, a serce się zatrzymało. To mogła być najbardziej żenująca rzecz, jaką w życiu powiedział.

Mały Drań | BLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz