8 NIEUSTĘPLIWOŚĆ PRAGNIENIA

668 52 44
                                    

„Sometimes I just wanna say I love myself but not today"

„Dziś o dwunastej masz korepetycje"

Taką wiadomość przeczytał na wyświetlaczu telefonu, gdy zbudził się po jedenastej. Przez moment nie rozumiał. Przecież na nic się nie umawiał, a były wakacje.

Dopiero parę minut później, już po rozbudzeniu się, doszedł do wniosku, że jego mama nie tylko jest uparta w kwestii odciągnięcia go od gry, ale także w kwestii zaciągnięcia go do nauki. Nie miał siły złościć się na matkę. Po prostu ubrał się w dresy i koszulkę czystszą, niż miał na sobie. Po przemyciu twarzy wyglądał jak nowy. Zdążył jeszcze zjeść dwa i pół tosta, zanim ktoś zapukał nachalnie do drzwi. Celowo przeciągał wstanie z krzesła i otworzenie przybyłemu. Wcale już mu na niczym nie zależało, a co dopiero na dobrych stosunkach z jakimś losowym korepetytorem lub korepetytorką.

Otworzył drzwi i nawet nie zdziwił się aż tak. Jednak korepetytor nie był losowy. Cynamon przeczesał palcami włosy biorąc drżący wdech.

- Zamieniłeś się w stalkera, czy co? - przywitał go, usiłując zachować chłodną postawę, mimo że jego kolana zdawały się być z waty. Sam widok Kardamona zakręcił mu w głowie.

- Nie będę udawał, że to przypadek - odparł i postąpił krok do przodu, czekając aż Cynamon zrobi mu przejście. Kiedy to się nie stało, sam delikatnie go odsunął i przecisnął się obok. Zaczął ściągać buty.

- Możesz powiedzieć, co chcesz i sobie pójść. Zapłacę ci - powiedział wciąż trzymając otwarte drzwi.

- Mam bardzo dużo do powiedzenia - ostrzegł. - Lepiej rób notatki, dziś omawiamy pochodne węglowodorów.

Ostatecznie Cynamon zatrzasnął drzwi i przekręcił klucz. Nieukontentowany wrócił do stołu w kuchni i przyniósł swoje książki.

Kard tłumaczył zadania, a Cynamon głównie kiwał głową, nieraz dodając ciche „mhm", by wykazać zainteresowanie zupełnie nieinteresującym go tematem. Unikał patrzenia na Karda, choć wiedział, że tamten wciąż mu się przygląda. Gdyby ich oczy się spotkały, nie byłoby dobrze. Mogłoby dojść do pewnej tęsknej i ckliwej wymiany zdań, którą Cynamon uważał za niepotrzebną.

W pewnym momencie usłyszeli dźwięk przekręcanego klucza i szelesty w przedpokoju. Mama Cynamona pomachała im przechodząc przez kuchnię, a potem zniknęła w swojej sypialni. Syn posyłał jej ponure spojrzenie z rodzaju „dlaczego mnie w to wpakowałaś?", ale ona zdawała się go nie zauważać.

- Ej - powiedział Kard, a zaraz po tym Cynamon poczuł szturchnięcie w ramię. Łaskawie się do niego odwrócił. - Jesteś na mnie bardzo zły po ostatnim?

Nie wiedział, jak odpowiedzieć, więc zajął się skubaniem swoich paznokci.

- To już nieistotne. Wróćmy do chemii.

- Pierwszy raz się tak rwiesz do nauki.

- Może chcę w końcu pozbyć się korepetytora.

- Ej! - Przez chwilę milczał, nie mogąc uwierzyć, że Cynamon mu coś takiego powiedział, mimo że powinien już się przyzwyczaić. Ale czy to nie wyróżnienie? Nikt nie zmusił tego niepozornego chłopaczka do rzucenia tylu obelg i przekleństw, co Kard. - To niemiłe.

Otrzymał tylko krótkie spojrzenie, lecz nie mógł go rozgryźć. Miał tylko wrażenie, że znów powiedział coś głupiego. Tyle bezsensownego gadania, a jeszcze nawet nie doszedł do tego, co naprawdę chciał powiedzieć.

- Jesteś gejem, prawda? - spytał nareszcie, choć spodziewał się tylko jednej odpowiedzi. Jednak cisza się przeciągała. Nie miał daru komunikacji, to potrafił bez trudności stwierdzić sam.

Mały Drań | BLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz