1

873 42 7
                                    

Pov: Mateo

Budzę się w niemałym pokoju, w którym jak zawsze panuje cisza i nieład, tak samo jak w reszcie mieszkania.

Mimo iż mam dopiero co 17 lat, mieszkam sam. Obaj moi rodzice nie żyją, nie mam bliskiej rodziny, a nie trafiłem do domu dziecka tylko dzięki sfałszowanemu dowodowi, według którego mam aktualnie 19 lat.

Po chwili patrzenia się w sufit wstałem do siadu. Spojrzałem w zegar.
08:02
Za 28 minuty lekcje, a droga do szkoły zajmuje mi 30 minut. Trudno, moje nie pierwsze i nie ostatnie spóźnienie.

Wstałem z łóżka i ruszyłem w stronę szafy, która mimo mojego małego budżetu była przepełniona ubraniami. Wybrałem pierwsze lepsze ubrania, czyli czarne dżinsy z dziurami i zwyczajną czarną koszulkę na którą założę białą bluzę bez żadnego nadruku.

Wszedłem do łazienki, szybko wykonałem poranne czynności, ubrałem się i umyłem zęby.

Wróciłem do pokoju. Wziąłem z niego plecak w którym już były książki na dzisiaj. Nie śpiesząc się wziąłem z biurka swoje ostatnie oszczędności - 27,90. Na moje szczęście za dwa dni dostaje wypłatę. Tak, pracuję, inaczej bym tak nie przeżył.

Wyszedłem na korytarz gdzie założyłem buty. Mimo tego że była jesień, było dosyć ciepło i nie zapowiadało się na deszcz więc nie zakładałem kurtki.

- zapomniałbym... - Powiedziałem sam do siebie. Pobiegłem natychmiast do kuchni i wziąłem jedną z tabletek leżących na blacie. Tabletki maskujące, by moja alfa nie czuła mojego zapachu.

🍑🫐🍑

Jak zawsze... Czułem na sobie wzrok niektórych osób w klasie. Wiem co chcieli. Oczywiście, że zadanie domowe... Tak, jestem tym jednym kujonem w klasie. Znaczy, tak jakby.

Niby uczę się dobrze, zawsze mam zadanie domowe, ale kompletnie olewam nauczycieli, spóźniam się na lekcje i takie tam. Chcę iść na studia lekarskie, dlatego dobrze się uczę, ale nikt nie zmusi mnie do udawania kogoś kim nie jestem.

Nagle do moich nozdrzy wdarł się piękny, truskawkowy zapach... Przyjemnie słodki, który mógłbym czuć godzinami.

Poczułem nie mocne, ale też nie lekkie uderzenie w potylice, i automatycznie mój wzrok wyszukał sprawcy.

Owen Miller... Alfa z czarnymi włosami, które układały się w artystyczny nieład, jego oczy miały piękny odcień zieleni. Według nie jednej osoby był nieziemsko przystojny.

Tak, zdaje sobie sprawę z tego że Owen to moja alfa, jednak ja wolałem zająć się nauką a nie miłością, a w szczególności gdy tą miłością ma być on.

- ojć, niechcący. - Powiedział ironicznie, po czym zaśmiał się pod nosem. Strasznie mnie wkurza...

Brunet siedzi wprost przede mną co mnie naprawdę nie cieszy, nie można skupić się na lekcjach jak cały czas gada z kumplem z ławki.

Poczułem jak ktoś na mnie patrzy, więc podniosłem głowę w górę by zobaczyć kto.

- czego chcesz? - Spytałem jak najbardziej chamsko potrafiłem Owena który odwrócony był w moją stronę.

- to. - Rzucił krótkie, po czym wyrwał mi zeszyt z ławki. Przez ułamek sekundy nie patrzyłem na ten zeszyt, a on już mi go zabrał... - Dzięki. - Uśmiechnął się chamsko i odwrócił się do swojej ławki.

Ja prychnąłem tylko na to, nie chciałem znowu się z nim kłócić bo dosłownie nic mi to nie da.

- idiota... - Powiedziałem sam do siebie kładąc się na ławce.

•Inni• -ABO- (ZAWIESZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz