wstalam rano, przytulona do Tonego.
Ogarnelam się i zeszlam na dół.
byl tam Vincent.-Hailie, cxy chcialabys mi cos powiediec?
-Nie, nic a nic.
-Hailie...
-alw chodzmy do twojego pokoju...
rozebraam sie do bielizny, tak aby Vince mogl zobaczyc wszytko co stalo sie z moim cialem w ciagu miesiaca, odevralo mu mowe do tego stopnia , ze nie odpowiadal na pytanie przez 5 minut.
-Hailie, czy to przezemnie?
-Tak... to przez ciebie Vince.
wstal i mnie przytulil.
-przepraszam, tak bardxo przepraszam, nie chcialem.Poczekaj, zawolam Dylana, nie ubieraj sie, pokazesz mu to.
po pieciu minutach przyszedl Dylan.
-Hailie, do cholery co to jest?-krxyknal i wskazal na moje cialo.
-to przez Vincenta.
-zabije go!
-wez..-połozylam mu rece na karku i zlaczylam nasze usta on trzymal rece na moich biodrach.
Dylan zaczal poglebiac pocalunek, ale uslyszelismy pukanie, to oddalilismy sie na bezpieczna odleglosc.prawde mowiac bardzo brakowalo mi Dylana, oraz jego dotyku.
wszedl Vince.
-i... co mylisz Dylan?
-mysle, ze kocham Hailie,pomoge jej z tego wyjsc-powiedzial i spojrzal to na mnie, to na Vincenta.
-ehh, ciezko będzie mi to zaakceptowac, ale dobrze.Akceptuje wasz zwiazek.
na te slowa Dylan znow polorzyl mi rece na biodrach i znow sie pocalowalismy.
Vince spojrzal na nas z zazenowaniem i wyszedl.DYLAN
oderwalismy sie od siebie i zaczelismy smiac.
Namowilem moją dziewczynę, abysmy zjedli a dokadniej aby ona zjadla.
zrobilem jej nalesniki.
***
skip time o tydzien.Hailie juz normalnie je, stosuje masci ns blizny, ktore powoli znikaja.
-Dyluś, musze ci cos poeiedziec.
-mow skarbie
-kocham cię.
-ja ciebie tez.
-moze.. wybierzmy się cala 6 nad morze?
-czemu nie?