Słyszeliście kiedyś o serialu Hunter x Hunter?
Ja tak, ale niespecjalnie mnie to interesowało. Jasne, widziałam Yuu Yuu Hakusho, więc wiedziałam, że mogę zaufać Togashiemu, ale czym właściwie jest serial Hunter x Hunter? Dobra, jest klaun o imieniu Hisoka, który w jakiś sposób ma cały fandom sympatyzujący z nim, potem jest dwójka małych dzieciaków i... co może być w tym tak dobrego, że gwarantuje ocenę 9.12 na Mojej Anime Liście?
Najwyraźniej się myliłam, bo oto jestem, plakat Hunter x Hunter zdobi moją ścianę, a mój mózg napędza nienasycona potrzeba pisania fanfiction.
Zawsze myślałam, że fanfiction to głupia rzecz, za którą zabrały się nastolatki, gdy zdały sobie sprawę, że nie mogą realistycznie umawiać się na randki z Harrym Stylesem lub wszystkimi członkami BTS jednocześnie. Do diabła, miałam swój romans w tamtych czasach, kiedy życie w gimnazjum wyrzuciło mnie z pętli, a ja zamknęłam się w świecie kiepsko napisanych fanficków o Harrym Potterze, aby wypełnić tę dziurę w moim sercu.
Chodzi o to, że wszystkie te lata później i oto znowu byłam, rejestrując się na tych nowych stronach. "Nielegalne grzyby" jako nazwa użytkownika były głupią rzeczą,na którą wpadłam pod prysznicem, wspominając mój obiad, i zajęło mi trochę za dużo czasu, zanim zdałam sobie sprawę, że istnieją pewne bardzo dziwne konotacje.
Fanfiction to swój własny świat. Najpierw musiałam poznać społeczność. Zinfiltrować inne strony powiązane z tym tematem. Najwyraźniej ludzie lubią skracać "fanfiction" do zwykłego "fic", ponieważ niebiosa zabraniają marnowania oddechu na wypowiadanie pełnej nazwy.
Ale to nie jest historia, na której ci zależy. Szczerze mówiąc, nie jest to też historia, na której mi zależy. Historia mojego życia jest zdradziecko długa, nudna i zbyt przygnębiająca. Mimo to, tak naprawdę nie chciałam umierać. Kto by chciał? Czekaj, nie odpowiadaj na to pytanie.
Nie spodziewałam się też, że dostanę od losu Isekai, a już zwłaszcza nie od Ray-kun. I nawet nie byłam bohaterska. Nie, nie spychałam małych dzieci z drogi nadjeżdżającej ciężarówki-potwora. Byłam po prostu głupia. W jednej sekundzie wybrzeże było czyste, a w następnej miałam gigantyczny srebrny pojazd miażdżący mój bok i ups! Moja dusza nagle przestała być w moim ciele.
Co za szkoda. Podczas umierania słuchałam Kyousou Requiem Hisoki. Wyobraź sobie, jak głupio jest umierać z sadystycznym, seksownym klaunem oddychającym do twojego ucha chorobliwymi tematami w języku, którego nie rozumiesz. Cóż, nie muszę sobie tego wyobrażać. Mnie się to przytrafiło.
Niech cię szlag, Togashi.
Mówiąc o Togashim, gdzie do cholery jest mój Avatar? Najwyraźniej nie żyję. Jestem tutaj i jestem jakieś trzy metry pod sobą, z tą różnicą, że nikt nie widzi mnie, którą aktualnie opętuje moja świadomość, a wszyscy inni widzą bałagan rozlanej krwi, który jest mną leżącą na ziemi.
Dobra, przyznaję, ten akapit nie miał sensu. Mój błąd. Moja kariera w liceum nie była definiowana przez książki i pisanie, jak to miało miejsce w gimnazjum. Wszystko, co liceum dla mnie zrobiło, to pozwoliło mi wpaść w tę głęboką, spiralną dziurę, którą nazywamy anime. Minęło trochę czasu, odkąd przeczytałam prawdziwą książkę. Chodzi o to, że jestem martwa, ok? Jesteś mądry. Ufam ci.
Więc byłam tam, czekając cierpliwie na swoją kolej do isekai. Jak długo jeszcze będę musiała czekać? Kyousou Requiem skończyło się jakiś czas temu, a moja playlista przełączyła się na Departure! (oczywiście po jednej z tych reklam na Spotify). I to było Departure! druga wersja. O ile gorszy może być ten dzień?
"Przepraszamy za czekanie".
Czy mój Avatar w końcu tu był? Z niecierpliwością odwróciłam się, szukając mojego ponurego żniwiarza, ale w zasięgu wzroku nie było niebieskowłosych dziewczyn z anime jeżdżących na wiosłach. Tylko ja i bezcielesny głos, który próbował do mnie przemówić.

CZYTASZ
Nie zostawiajcie mnie! (Hunter x Hunter- Oc)
FanfictionPrawdopodobnie każdy z nas marzył o tym, by móc doświadczyć swoich ulubionych serii anime osobiście, tuż obok postaci, które uwielbialiśmy na ekranie przez tak długi czas. Ja nie byłam inna. A kiedy umarłam, poszczęściło mi się - i jakimś cudem wylą...