(9.)Władca much

17 3 0
                                    

Moja pierwsza walka na wyspie odbędzie się wcześniej niż się spodziewałam.

Nie potrafię walczyć o gówno i myślę, że mój przeciwnik też o tym wie. Z bardzo mało charakterystyczną twarzą i strojem,

podchodzi do mnie spokojnie, łamiąc knykcie w tak banalny sposób. Według odznaki przypiętej do jego paska, którą

której nawet nie raczył schować, jego numer to 89.

Ale jest pierwszą ludzką istotą, którą widzę od ponad doby, co samo w sobie jest niemal ekscytujące. Nie żebym robiła

przez ostatnie kilkadziesiąt godzin, nic poza leżeniem na trawie bez końca i narzekaniem na pogodę (w nocy jest zimno).

narzekając na pogodę (W nocy jest zimno. Naprawdę, cholernie zimno. Tęsknię za ciepłym łóżkiem i przytulnym szczeniaczkiem).

Mimo to nie mam dobrych przeczuć co do tego spotkania.

Pan 89 powoli się zbliża, a na jego twarzy pojawia się niewielki uśmiech.

"O tam, proszę pana." mówię, trzymając miecz przed sobą. Strasznie się boję, bo nie mam pojęcia, co dokładnie

co dokładnie mam zrobić z tym mieczem i tym człowiekiem. Ale muszę coś zrobić, prawda?

"Jeśli tylko oddasz odznakę, to będzie szybko. 89 mówi, wyciągając rękę. "Nie lubię zadzierać z dzieciakami.

-dziećmi-"

"Um, świetnie! Może teraz porozmawiamy pokojowo!" Przypuszczam, że nie wyglądam zbyt pokojowo z moim wielkim zakrzywionym mieczem, ale staram się jak mogę. "Ja też nie przepadam za walką, więc wiesz... - mówi.

Podchodzi kolejny krok bliżej. Nie wyczuwam u niego żadnej broni, ale nawet po samym spojrzeniu mogę stwierdzić, że jest zdecydowanie silniejszy.

silniejszy, nawet jeśli to ja jestem uzbrojona w miecz. Uh oh... nie ma przystojnego mężczyzny, który przybiegłby i mnie uratował, jak w fanfikach

-co do cholery mam zrobić?

"Czy jestem twoim celem?" wymamrotałam.

"Zgadza się." 89 mówi. "Zamierzam zostać Łowcą, a żeby to zrobić, potrzebuję twojej plakietki z numerem!".

Wzdycham. 89 podnosi z ziemi zwaloną gałąź drzewa, a kilka liści leci na ziemię, gdy wymachuje nią w moim kierunku.

w moim kierunku. "Dobra, nadchodzę!"

Zamachnął się.

Reaguję.

"O cholera!" Krzyczę i rzucam miecz przed siebie. Miecz jest dość ostry, więc bez problemu przecina większość drewna bez problemu.

A potem tnie dalej.

Rozlega się głośne rwanie, a kiedy liście i patyki opadają, następuje chwila ciszy, w której 89 i ja stajemy naprzeciwko siebie.

Twarzą w twarz.

Ten dźwięk to były jego spodnie.

Jest wiele rzeczy, których byłam świadkiem, a których tak bardzo chciałabym nie widzieć. Na przykład fanart Hisoka x Gon. Albo ten

pająk, który zrodził setki jaj w mojej poduszce, gdy miałam piętnaście lat. Albo... cóż, rozumiesz.

I myślę, że ten mężczyzna bez majtek stanie się jednym z tych wspomnień, bo do jasnej cholery.

Nie zostawiajcie mnie! (Hunter x Hunter- Oc)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz