Po paru miesiącach spotykania się i ciągłego pisania postanowiliśmy z Jere, że damy sobie szansę.
Szansę związkowi na odległość.
Mimo tego, że więcej czasu się nie widzieliśmy niż widzieliśmy nasze uczucia nie słabły, a wręcz przeciwnie nigdy nie czułem się tak szczęśliwy.
Na razie nie chcieliśmy upublicznić naszego związku. Wiedziało tylko parę najbliższych nam osób. W moim przypadku byli to chłopcy z Joker Out.
- Lubię takie chwilę jak te- powiedziałem patrząc na wschodzące słońce, siedzac na tarasie mojego domu- To moja ulubiona porą dnia.
Powiedziałem do wktulonego we mnie Jere, który dopiero co przyjechał do mnie z lotniska.
Po dłuższej przerwie postanowił wpaść do mnie na trochę dłużej.
- Kojarzy mi się z tobą- wyszeptał mężczyzna zmęczonym głosem.
Jego głowa delikatnie ześlizgiwała się z mojej piersi.
- Hej, hej, ktoś tu chyba przysypia. Zaprowadzić cię do łóżka?- zapytałem.
- Nie, jeszcze chwilę. Jeszcze słońce nie wzeszło.
Wysłuchałem jego prośby. Ponieważ było dość ciepło na dworze nie obawiałem się o to, że siedzi tak późno owinięty tylko kocem.
-Moje ci zadać pytanie?- nurtowało mnie to od dłuższego czasu.
Mężczyzna tylko mruknął wyrażając zgodę.
- Od kiedy bo wiesz... zacząłeś coś do mnie czuć?
To dziwne, że jesteśmy ze sobą trochę czasu, a ja nadal go o to nie spytałem.
- Pamiętasz jak wtedy wpadłeś do mnie na noc po moim występie w półfinale?
- To ty mnie zatrzymałeś żebym został- zachichotałem
- Wtedy poczułem się zazdrosny, że możesz lubić Anne. Dlatego tej nocy nie chciałem cię puścić. Jakby to miało cię zatrzymać przy mnie już na zawsze.
- Udało się- pomyślałem.
Słońce pięknie rozjaśniło kolorowe od kwiatow pole.
Wszystko rozbłysło pomarańczowo różowym światłem.
Kochałem mieszkać daleko od mista. Tu jest cisza i spokój, nikt nie pędzi i wszystko żyje jakby wolniej.
Jeszcze bardziej od tego miejsca kochałem mężczyznę, który siedział koło mnie.
- Jere?- zapytałem delikatnie odgarniając włosy opadające na jego twarz.
Nic nie odpowiadał. Zasnął.
Jako dobry i troskliwy chłopak postanowiłem przenieść go do łóżka.
Podniosłem go delikatnie tak by się nie obudził i zaniosłem do góry wprost do mojej sypialni.
Potem podeszłem do jego walizki i wyjąłem z niej jego bulbasaura.
Był dla niego tak samo ważny jak dla mnie chłopcy, więc nie chciałem ich rozdzielać.
Położyłem pluszaka koło niego po czym zrobiłem to samo, okrywając nas kołdrą.
Nie mogłem oderwać wzroku od leżącego koło mnie mężczyzny.
Śpiący wydawał się taki bezbronny. Taki inny na jakiegoś się kreował. Nie był już tym sławnym raperem ubierającym się kontrowersyjnie, ale beztroskim dzieckiem, które zawsze w nim tkwiło.
Jak to możliwe, że przez jeden głupi konkurs nasze życie zmieniło się tak znacznie? Że ja się tak bardzo zmieniłem? Odkryłem w sobie coś o co bym nigdy się nie podejrzewał. Ale to miało tylko dobre skutki. Stałem się bardziej pewny siebie i umiałem walczyć o siebie, o ten związek, o ważne dla mnie rzeczy.
Rozmyślając tak moje powieki zrobiły się ciężkie, a ja niedługo potem zasnąłem.
xxxxxxxx
Znów muszę przeprosić za krótki wstęp (tym razem serio jest krótki)
Stęskniłam się za pisaniem i jak widać moja przerwa nie trwała za długo, ale mam nadzieję, że cieszycie się tak samo mocno jak ja, że historia naszego ukochanego shipu będzie kontynuowana.
Miłego czytania!!!
CZYTASZ
If I was your boyfriend, never let you go
FanfictionDruga część druga ff o tym samym tytule. Polecam przeczytać część pierwsza przed rozpoczęciem.