7. Zaufanie

246 18 37
                                    

O jak mocno się myliłem.

- To jest to twoje kurwa zaufanie i dawanie mi szczęścia!?- Jan wbiegł do pokoju, a za nim spanikowany Kris- Tak właśnie zachowują się bracia!?

Zerwałem się z łóżka z dezorientacją tak zresztą jak moi współlokatorzy.

- Jesteś jebanym zdrajcą! Ufałem Ci!- Jan zaczął podchodzić niebezpiecznie blisko mnie.

Kris próbowal przytrzymać Jana, ale ten się wyrwał. Pieść bruneta wyglądała na moim policzku. Poczułem w ustach metaliczny smak krwi.

- Odbiło ci?- Jere nas rodzielił, patrząc na Jana.

- Mi!?- Jan spojrzałna nas jak na kredytów- To on wtrąca się w moje życie osobiste, a sam nie umie pokładać swojego! Zajebiscie się z tym czujesz!? Kto ci pozwolił wstawić moje zdjęcie z Jure do internetu. Jeszcze z tym paskudnym podpisem.

Sięgnęłam szybko po telefon. Po całym internecie krążyły zdjęcie, które wczoraj pokazywałem Jere. Musiałem je przez przypadek dodać, gdy Nace nas wystraszył.

- To nieporozumienie!- mówiłem trzymając się za nos, z którego ciurkiem leciała krew.

- To ty jesteś nieporozumieniem!- Jan znów próbował się na mnie rzucić, ale chłopcy go przytrzymali.

- Nie zrobiłem tego celowo!

- Co tu się dzieję?- nagle do pokoju weszła kobieta.

Nasz widok musiał być dla niej okropny. Ja wystraszony cały w krwi, a Jan cały w nerwach trzymany przez chłopaków.

- Bojan- podeszła do mnie.

- Nic mi nie jest- popatrzyłem na Jana.

- Chodź!- pomogła mi wstać z łóżka i zaprowadziła mnie do łazienki, gdzie zrobiła mi zimny okład.

Po chwili za nami do łazienki wszedł Kris.

- Co z Janem?- zapytałem trzymajac okład.

- Bojan...- Kris usiadł na skraju wanny- zachowałeś się okropnie.

Te słowa odbiły się echem w mojej głowie.

- Co?- nie mogłem uwierzyć.

- Ja..- wstalem gwałtownie, ale zakręciło mi się w głowie przez co znów usiadłem- Daj mi wytłumaczyć...

- Tutaj nie ma czego tłumaczyć. Wyjedź- Kris wyszedł z pomieszczenia zostawiając mnie ze swoją mama.

Zrobiło mi się przykro, że nikt nie jest po mojej stronie.

Podziękowałem jej i poszedłem w kierunku "swojego" pokoju.

Usiadłem przed walizka i zaczęłem się pakować płacząc przy tym. Jere stał nade mną, ale nic nie mówił.

Gdy już się uspokoiłem nachylił się i obydwoje się spakowaliśmy.

Skończyliśmy się zbierać i gdy już mieliśmy wychodzić z pokoju, gdy nagle o czymś pomyślałem.

Jure pewnie mnie wysłucha!

Powiedziałem Jere, żeby poszedł już do auta I oddałem mu swój ale bagaż, a ja poszedłem poszukać blondyna, lecz nigdzie nie umiałem go znaleźć. Zamiast tego na mojej drodze pojawił się Nace.

- Widziałeś, gdzieś Jure?- zapytałem.

- Wyjechał rano. Nikt go nie widział od tej pory- Nace ewidentnie nie chciał ze mna rozmawiać, wiec stwierdziłem, że nie bede go bardziej irytować i ze poszuczona głową poszedłem w stronę auta.

If I was your boyfriend, never let you goOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz