O jak mocno się myliłem.
- To jest to twoje kurwa zaufanie i dawanie mi szczęścia!?- Jan wbiegł do pokoju, a za nim spanikowany Kris- Tak właśnie zachowują się bracia!?
Zerwałem się z łóżka z dezorientacją tak zresztą jak moi współlokatorzy.
- Jesteś jebanym zdrajcą! Ufałem Ci!- Jan zaczął podchodzić niebezpiecznie blisko mnie.
Kris próbowal przytrzymać Jana, ale ten się wyrwał. Pieść bruneta wyglądała na moim policzku. Poczułem w ustach metaliczny smak krwi.
- Odbiło ci?- Jere nas rodzielił, patrząc na Jana.
- Mi!?- Jan spojrzałna nas jak na kredytów- To on wtrąca się w moje życie osobiste, a sam nie umie pokładać swojego! Zajebiscie się z tym czujesz!? Kto ci pozwolił wstawić moje zdjęcie z Jure do internetu. Jeszcze z tym paskudnym podpisem.
Sięgnęłam szybko po telefon. Po całym internecie krążyły zdjęcie, które wczoraj pokazywałem Jere. Musiałem je przez przypadek dodać, gdy Nace nas wystraszył.
- To nieporozumienie!- mówiłem trzymając się za nos, z którego ciurkiem leciała krew.
- To ty jesteś nieporozumieniem!- Jan znów próbował się na mnie rzucić, ale chłopcy go przytrzymali.
- Nie zrobiłem tego celowo!
- Co tu się dzieję?- nagle do pokoju weszła kobieta.
Nasz widok musiał być dla niej okropny. Ja wystraszony cały w krwi, a Jan cały w nerwach trzymany przez chłopaków.
- Bojan- podeszła do mnie.
- Nic mi nie jest- popatrzyłem na Jana.
- Chodź!- pomogła mi wstać z łóżka i zaprowadziła mnie do łazienki, gdzie zrobiła mi zimny okład.
Po chwili za nami do łazienki wszedł Kris.
- Co z Janem?- zapytałem trzymajac okład.
- Bojan...- Kris usiadł na skraju wanny- zachowałeś się okropnie.
Te słowa odbiły się echem w mojej głowie.
- Co?- nie mogłem uwierzyć.
- Ja..- wstalem gwałtownie, ale zakręciło mi się w głowie przez co znów usiadłem- Daj mi wytłumaczyć...
- Tutaj nie ma czego tłumaczyć. Wyjedź- Kris wyszedł z pomieszczenia zostawiając mnie ze swoją mama.
Zrobiło mi się przykro, że nikt nie jest po mojej stronie.
Podziękowałem jej i poszedłem w kierunku "swojego" pokoju.
Usiadłem przed walizka i zaczęłem się pakować płacząc przy tym. Jere stał nade mną, ale nic nie mówił.
Gdy już się uspokoiłem nachylił się i obydwoje się spakowaliśmy.
Skończyliśmy się zbierać i gdy już mieliśmy wychodzić z pokoju, gdy nagle o czymś pomyślałem.
Jure pewnie mnie wysłucha!
Powiedziałem Jere, żeby poszedł już do auta I oddałem mu swój ale bagaż, a ja poszedłem poszukać blondyna, lecz nigdzie nie umiałem go znaleźć. Zamiast tego na mojej drodze pojawił się Nace.
- Widziałeś, gdzieś Jure?- zapytałem.
- Wyjechał rano. Nikt go nie widział od tej pory- Nace ewidentnie nie chciał ze mna rozmawiać, wiec stwierdziłem, że nie bede go bardziej irytować i ze poszuczona głową poszedłem w stronę auta.
CZYTASZ
If I was your boyfriend, never let you go
FanfictionDruga część druga ff o tym samym tytule. Polecam przeczytać część pierwsza przed rozpoczęciem.