Po rozmowie z Janem stwierdziliśmy, że pora się zabawić, więc wziąłem Jere i pobiegliśmy w stronę wody.
Zanurkowałem, a gdy wynurzyłem się z pod wody poczułem rękę na mojej talii.
Ogarnąłem włosy z twarzy jednym szybkim ruchem i spojrzałem na osobę koło mnie. To był mój Jere. Przyciągnął mnie do siebie i zachłannie pocałował. Oczywiście odzwajemniłem pocałunek.
Niestety przerwał nam pisk Jure. Spojrzaliamy w Jego kierunku i zobaczyliśmy jak stoi cały mokry z szokowany miną, patrząc na Jana zabójczym wzrokiem.
-Nie żyjesz!- zaśmiał sie i zaczął biec w jego kierunku.
Chłopcy załapali o co chodzi i również zaczęli ganiac za Janem, który ewidentnie nie miał szans.
Po chwilę został złapany przez Krisa, który odwrócił go w stronę Jure tak, by mógł się zemścić.
Mężczyzna zdjoł z głowy czapkę i nabrał do niej wody, by następnie wylał ją na Jana.
Brunet uwolnił się z objęć Krisa i jednym ruchem złapał Jure tak szybko, że stracili równowagę i obydwoje wpadli do wody.
- Czy teraz jesteśmy kwita?- Jan pomógł wstać Jure.
- Nie ma takiej opcji!- blondyn chciał się zamachnąć, by ochlapać mężczyznę, ale nue zdążył gdyż ten zrobił nura, a gdy się wynurzył podniósł go niczym pannę młoda.
- Jesteśmy tak samo mokrzy, (hehe) więc kwita?- Jure miał niepewna minę, więc Jan udawał, że go puszcza.
- Zostaw naszego Jure!- krzyknął Kris i razem z Nace rzucili się mu na ratunek.
- O nie! On jest mój!- Jan przerzucił go przez ramię jak worek ziemniaków i zaczął uciekać.
- Pomożemy Janowi?- zapytał Jere nadal trzymając mnie w talii.
- Wypadało by.
Ja zacząłem gonić Nace, a Jere Krisa.
Po chwili ganiania się mężczyźni stwierdzili, że są za starzy na takie rzeczy i wyszliśmy z wody. Wszyscy oprócz naszych zakochanych.
Na tle zachodzącego słońca wygladali jak z obrazka.
Stali nad brzegiem wody i o czymś rozmawiali.
Nace co chwile rzucił jakimś głupim tekstem w ich kierunku, ale siedzieliśmy przy stole koło grilla, w takiej odległości, że na całe szczęście nie było nic słychać.
Potem mężczyźni zaczęli kierować się w naszym kierunku, a ja specjalnie usiadłem koło Nace, bo wiedziałem co się za chwile zdarzy.
- I co gejuch...- Nace nie dokończyłem, bo zasłoniłem jego usta ręką.
- Sadajcie chłopcy- powiedziała mama Krisa donosząc ostania już partie jedzenia i usiadła z nami- Co tam u twojej mamy Nace?
I takk oto ta niepozorna kobieta nas uratowała.
Rozmawialiśmy jeszcze przez parę godzin po czym stwierdziliśmy, że będziemy się już zbierać.
Każdy wziął to co mial pod ręką i zaniósł do kuchni.
Na samym końcu Kris wraz z mamą czyścili gralila. Nie chcieli pomocy, więc poszedłem w stronę domu, a Jere i Nace zostali, gdyż wciągnęli się w rozmowę.
Zatrzymałem się przez chwilę i zdałem sobie sprawę, że już od jakiegoś czasu nie było z nami Jure i Jana.
Wszedłem do salonu, a moim oczom ukazał się najsłodszy widok na świcie.
Jure leżal wtulony w Jana i był ewidentnie zmeczony, nie to co drugi mężczyzna. Na jego twarzy gościł szczery uśmiech.
Wyjąłem telefon i zrobiłem im zdjęcie.
- Dziękuję- wyszeptał Jan patrząc na mnie.
- Przecież nic nie zdobilem- również szeptałem, by nie obudzić blondyna.
- Otworzyłeś mi oczy- uśmiechał się.
Usłyszeliśmy zbliżające się śmiechy przez co blondyn zaczął się rozbudzać.
- Wyślesz mi to zdjęcie?- zapytał.
Pokiwałem głową.
- Jure- Jan delikatnie poklepał go po ramieniu- wstawaj. Położe cię do łóżka.
Obydwoje wstali i poszli do pokoju tak jak zaproponował brunet. W tej chwili do salonu weszła reszta.
Pomogliśmy jeszcze mamie pozmywać i każdy po koleji poszedł się myć. Poszedłem na pierwszy ogień potem Jere.
Położyliśmy się razem do łóżka i póki w pokoju nie było Nace chciałem powiedzieć Jere co dziś się dowiedziałem.
Odpaliłem telefon i instagrama na którym zrobiłem zdjęcie chłopaków.
- Jan dziś mi powiedział, że czuję coś do Jure- szeptalem by nikt za ścianą nas nie usłyszał.
- Wiedziałem- powiedział Jere z dumą.
- Ale Jan chce sam to ogłosić, wiec jak coś to udawaj zaskoczonego. Okej?
Mężczyzna przytaknął.
- Popatrz na nich- pokazałem zdjęcie chłopaków.
Ktoś puknął w ścianę co trochę nas przestraszyło, więc prez moment nic nie mówiliśmy tylko patrzeliśmy sobie głęboko w oczy.
Jere wziął ode mnie telefon i napisał na zdjęciu:
"Pasują do siebie. Prawda?"
Tym raz to ja przytaknąłem z zadowoleniem.
"Wydaje mi się, że Jan wyznał mu już uczucia" dopisałem.
Mężczyzna koło mnie był tym faktem bardzo podekscytowany już chciał wziąć ode mnie telefon, gdy nagle do pokoju wszedł Nace z takim impetem, że drzwi prawie odbiły się od framugi. Ma szczęście się to nie zdążyło za to mój telefon nauczył się latać.
- To był zamach?- zaśmiał się Nace pojac Jere telefon który o mały włos nie wylądował na jego twarzy.
Jere wyłączył telefon i odłożył go na szafkę nocna obok mnie.
- Czemu wszedłeś tak agresywnie o mało nie dostaliśmy zawału- złapałem się za sece- Poza tym w drugim pokoju już wszyscy dawno śpią.
- Nie miałem wolnej ręki, więc musiałem otworzyć nogą- położył ciuchy niedbale na końcu swojego tymczasowego łóżka o ile można tak znazwac materac i poduszkę.
- Bedzies spał pod ubraniami?- zażartował Jere.
- Jest zbyt gorąco na koc- popatrzl na nas oceniającym wzrokiem.
-No co- zakryłem się po uszy w kołdrę. Jere zrobił to samo.
- Jesteście nienormalni- Nace położył się w końcu, wyłączając światła- Dobranoc.
- Dobranoc- odwiedzieliśmy chórem.
Ten dzień był dobry, oby następny był jeszcze lepszy.
CZYTASZ
If I was your boyfriend, never let you go
FanfictionDruga część druga ff o tym samym tytule. Polecam przeczytać część pierwsza przed rozpoczęciem.