5.

1.9K 51 35
                                    

Dzisiaj obudziłam się o 8:00 - stosunkowo późno, zawsze wstawałam gdzieś o 7:00 bo były nagrywki, ale dzisiaj jadę do Warszawy, do domu na dwa dni - i tak tam nikogo nie zastanę, ojca oczywiście nie ma w domu. Trochę się denerwowałam, dlatego ze wcześniej pytałam Oliwiera czy mogę się z nim zabrać do Warszawy, a teraz znowu jest spina - chyba. Nie wiedzialam jak to rozumieć.

Chwile po przebudzeniu sięgnęłam po telefon który leżał na naszej wspólnej półce, przeglądałam social media. Po chwili poszłam do łazienki się ogarnąć, ubrałam to co pierwszego dnia tutaj. Była 8:55 on nadal spał, wszyscy mieli opuścić hotel o 10:00.

Po tym jak się ogarnęłam usiadłam na chwilę na fotelu który stał w rogu przy moim łóżku i po namyśleniach uznałam że nie będę z nim wracac do Warszawy - szybko kupiłam bilet na pociąg, wzięłam swoje bagaże i wyszłam z pokoju bez słowa - on nadal spał.

Jak zeszłam na dół pożegnałem się z Julitą i resztą - Mai już nie było , pewnie już pojechała - pomyślałam

Pociąg miałam na 11:00. Była już 10:45 a ja nadal byłam w drodze na dworzec, stresowałam się ze nie zdążę. Autobus zatrzymał się równo o 10:51, przystanek był trochę oddalony od dworca z którego miałam właśnie jechać, wiec wzięłam nogi za pas i szybko pobiegłam w kierunku peronu nr. 4. Ledwo co biegnąc z daleka zobaczyłam moj pociąg który właśnie odjeżdża - gorzej być nie mogło. Padając z nóg usiadłam na ławce na przeciwko peronu opierając moją głowę o ręce. Dlaczego zawsze złe rzeczy musza trafić się mi - pomyślałam. Po chwili zamówiłam kolejny bilet na kolejny pociąg który miał być o 13:00 - oby tym razem się nie spóźnić, mimo tego ze siedziałam właśnie przed moim peronem.

Po wydłużającym się oczekiwaniu na pociąg w końcu przyjechał - byłam już tak zmęczona ze całą podróż przespałam - miałam być w Warszawie o 14 wyszło tak ze byłam po 16 - właśnie taka jestem ogarnięta. Wysiadłam na dworcu gdańskim po czym zmęczona pojechałam od razu do mojego mieszkania które znajdowało się na Żoliborzu. Wchodząc do mieszkania zostawiajac wszystkie walizki od razu rzuciłam się na łóżko. Przespałam się trochę, gdy wstałam była 18:05. Poprzeglądałam trochę social media, wstawiłam storkę i tik toka jeszcze z Krakowa. Brakowało mi niektórych osób z t5m, tam przynajmniej ktoś był. Wszyscy z którymi mogłabym się spotkać mieszkali poza Warszawą - No oprócz Oliwiera.

Znudzona postanowiłam zadzwonić do Oliwiera i zapytać się jego o wyjście, żeby pogadać i wyjaśnić sobie niektóre sprawy. Po chwili odnalazłam Oliwera w kontaktach i zaczęłam dzwonić.

- No halo - było słychać straszny szum, tak jakby Oliwier był już na mieście - Halo - odpowiedzial jednym slowem

- Oliwer bo może byśmy się spotkali i wyjaśnili kilka spraw co? - nie wiem czemu ale stresowałam się zadać to pytanie

- Ale ja już jestem na schodkach nas Wisłą z Lil.. yy z moimi ziomkami - słychać było zakłopotanie w głosie chłopaka - czy on chciał powiedzieć z Lilą? - pomyślałam

- Z Lilą? - bezmyślnie odpowiedziałam

- Nie No co ty, przecież mówię ze z przyjaciółmi - tak mhm bo na pewno w to uwierzę - pomyślałam, po czym dodał

- Aurelia jutro możemy się spotkać jak tak bardzo chcesz, dzisiaj nie mogę.

- No Ok to pa - odpowiedziałam szybko sie rozłączając.

Wryło mnie w podłogę - serio? - pomyślałam - Myślałam ze to koniec z tą Lilą. Nie chciało mi się nawet płakać - byłam bezradna. Postanowiłam ze spotkam się dziś z moimi dawnymi przyjaciółmi.

Poszlismy w trojkę ( byłam ja, Wika i Dawid ) do złotych tarasów trochę pochodzić. Ja modliłam się aby nie spotkać nigdzie Oliwera - mógł się gdzieś tu kręcić. Po długich rozmowach w końcu każdy rozszedł się w swoją stronę - fajnie było się tak oderwać i powspominać jak to było kiedyś.

𝐿𝑜𝑣𝑒𝑟𝑠 ||| Oliwier Kałużny t5m2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz