Z samego rana Namjoon upomniał Seokjina, aby nie spoufalał się z tamtą kobietą z poprzedniego dnia. Srogo mu zakazał również, żeby nie dopuszczał do niej Yoongiego. Bardzo się o niego bał i nie mógł sobie wyobrazić, że dzieje mu się jakakolwiek krzywda. Tym bardziej na ich oczach. Sam musiał jednak wyjść, ponieważ skończył przydzielone mu zadania odnośnie przepisywania książek. Wydawnictwo, u którego został zatrudniony kazało mu zjawić się w firmie z ukończonym projektem. Wsiadł więc do swojego samochodu z całym laptopem i potrzebnymi dokumentami, po czym ruszył w miasto.
Dosłownie, kiedy Namjoon odjechał, na jego miejscu pojawiło się auto transportowe z furtką, której jako jedynej brakowało w nowym ogrodzeniu Kimów. Razem z dwoma pracownikami tej firmy budowlanej, przyjechała oczywiście i szefowa całego zespołu.
Seungyo od momentu wyjścia z samochodu zaczęła machać ręką w stronę Jina, który właśnie wyszedł na próg domu. Owinął wokół swojej talii satynowy szlafrok w grafiki małych kotków i zmróżył oczy. Nie wiedział, co powinien zrobić. Ostatecznie podniósł niepewnie dłoń, aby w jakikolwiek sposób odwzajemnić ten gest.
Yoongi na szczęście jeszcze spał, więc Seokjin nie musiał teraz dbać o jego najukochańszą pociechę. Mógł skupić się na Hwang i jej podejrzanym (według Namjoona) zachowaniu.
Mężczyźni od razu wzięli się do roboty, bo trochę ich jeszcze czekało, a im prędzej zaczną, tym szybciej wrócą do domów.
- Dzień dobry, panie Kim - przywitała się cichym tonem kobieta, która podeszła bliżej klienta.
- Dzień dobry - odparł sucho, nie ruszając się z miejsca.
- Możemy porozmawiać?
- Słucham?
- Może wejdziemy do środka?
-... Proszę mówić... - jąkał się Jin, bo nie spodziewał się, że Seungyo będzie aż taka nachalna. Z reguły mężczyzna nie jest niemiły dla obcych, ale chciał dostosować się do ostrzeżeń i poleceń kompetentnego męża.
- No - westchnęła - w takim razie... Jeśli chodzi o furtkę, to chłopaki zamontują, ale jest to inny model, niż państwo sobie życzyli. Pozwoliłam sobie wybrać jak najbardziej podobną oraz taką, która spełniałaby pańskie oczekiwania. - uśmiechnęła się lekko.
Seokjin przestraszył się z początkiem wypowiedzi kobiety, ale kamień spadł mu z serca. Tylko bramka do ogrodzenia... Już się bał, że będą z Namjoonem musieli dopłacić jakieś niebotyczne kwoty.
Odetchnął z ulgą.
Mężczyzna chciał zobaczyć nową furtkę, dobraną przez specjalistę. Tamta poprzednia była typowa do zestawu reszty ogrodzenia i w zasadzie nie wiedział, jak to się mogło stać, że nagle brakło elementu z ustalonego zestawu. Ostatecznie nie zaprzątał sobie tym na razie głowy, tylko poszedł razem z Hwang do miejsca, w którym domniemana bramka miała zająć swoje miejsce.
Podczas rozmów wywiązanych z sytuacji i obecnego momentu, nikt nie zauważył maleńkiego chłopca, który razem ze swoim ulubionym pluszaczkiem biegnie do tatusia stojącego tyłem. Oczywiście rozpoznał go po pięknym szlafroku. Ciężko byłoby go nie rozpoznać w takim cudnym przebraniu.
Sam Yoongi miał na sobie pomarańczowe śpioszki, a fryzura po przespanej nocy wyglądała jak po starciu z tornadem.
- A czy to nie nasz mały Yooniś? - zaklaskała w dłonie Seungyo z rumiencem na policzkach. Uśmiech wystrzelił jej jak z procy, dokładnie tak samo, jak szybko Jin zdołał się obrócić za siebie.
Chłopczyk zwolnił i przetarł oczka piąstką. Ziewnął uroczo, po czym jego tatuś już trzymał go na rękach.
- Mogłeś przynajmniej włożyć sandałki... - upomniał bosego chłopca cichym tonem, całując go w główkę, a ten wtulił się w niego jeszcze bardziej. Poniekąd miał szczęście, że jest lato, gdyż bez problemu maluch może wyjść na trawnik bez bucików.
- Dobrze, Seokjin...
- Panie Kim, jeżeli można... Nie przechodziliśmy na 'ty' - zwrócił uwagę kobiecie, tym razem bardziej wrogo, aż czuł, że jego dziecko wzdrygło się na ten ton.
- Czemu jesteś dla mnie taki oschły dzisiaj? Wczoraj dobrze nam się rozmawiało. - Zdziwiła się Seungyo zakładając ręce na piersi. - Ah, no bo gdybyś pamiętał, to byś mnie już dawno stąd wyrzucił - brnęła.
- Słucham? - Po plecach Jina przeszły zimne dreszcze.
- Nie pamiętasz mnie, zupełnie.
- O co pani chodzi?
- O nic, Seokjin, o nic. W takim razie pozostawię cię tu, gdzie jesteśmy. Tak i tak będzie lepiej dla każdego z nas. - wzrokiem wskazała Yoongiego na jego rękach.
Zasiała w mężczyźnie ziarno grozy i niepewności, a sama wróciła do samochodu. Odjechała zostawiając swoich pracowników bez żadnego wahania.
Tymczasem Jin mocniej objął swojego syna. Nie chciał go niczym stresować. Tym bardziej swoją przeszłością, której jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności nie pamięta. Nienawidził się za to.
Ostatecznie oboje wrócili do swoich obowiązków. Yoongi musiał przeparkować swoje zabawkowe samochodziki pod blatem w kuchni. Dosłownie tego poranka to miejsce wydało się chłopcu najbardziej pożądane. Natomiast Seokjin zajmował się śniadaniem, które w ogóle mu nie wyszło. Mleko wykipiało i zalało kuchenkę. Wylał herbatę na nowo pościelony obrus na stole oraz prawie zahaczył łyżeczką o oko syna. Cała ta sytuacja z tą kobietą wyprowadziła go z równowagi. Nie mógł pozbierać myśli, w dodatku posolił, zamiast dodać cukru do swojej czarnej herbaty.
Bez Namjoona ostatnimi czasy, nie jest w stanie sam sobie poradzić. Potrzebny jest mu mąż nie tylko jako dodatkowa para rąk i drugi mózg, ale również jako wsparcie. Bo miał z nim być na dobre i na złe. Ale to nie jego wina, że akurat tego poranka musiał wyjechać do firmy. Taka jego nowa praca i to świetnie, że właśnie raz na jakiś czas potrzebuje wyjść z domu, a nie codziennie znikać, w dodatku cały przesiąknięty starym olejem. Jin tego nie mówił, ale strasznie tego nie lubił.
Jednak teraz potrzebował partnera. Potrzebował go jak nigdy wcześniej.
Po nieudanym śniadaniu, Jin pozwolił Yoongiemu odejść od stołu. Chłopczyk niezgrabnie zszedł z wysokiego dla niego krzesła i śmiało wrócił do kuchni, gdzie bawił się wcześniej swoimi samochodzikami.
Tymczasem Seokjin próbował pozbierać myśli. Chciał z całych sił przypomnieć sobie Seungyo ze swojej przeszłości. Nic jednak nie pamiętał i sam nie wiedział, jakim prawem mogło mu to wylecieć z głowy.
A może to ona chciała namieszać w życiu młodych Kimów i obrała sobie za cel właśnie jego? Chociaż to by się nie zgadzało, bo Namjoon uprzedniego dnia ostrzegł męża przed tą kobietą.
Jin już nic z tego nie rozumiał. Przetarł oczy i skronie. Czuł zamęt w głowie oraz to, że z każdą następną chwilą zaczyna go boleć. Potrzebował chwili wytchnienia i spokoju.
Pracownicy uwinęli się z wszystkim w dwie godziny. Podziękowali za przyjazną współpracę i życzyli powodzenia w zajmowaniu się tak kochanym maluchem, który nie raz do nich zaglądał i chociaż nie odpowiadał na zaczepki starszych, uważnie się przyglądał ich pracy. Skradł po prostu ich serca.
Seokjin poczęstował ich jeszcze wodą na drogę powrotną i serdecznie podziękował za wszystko. Chyba pierwszy raz spotkał się z tak miłymi i sympatycznymi ludźmi. Jeżeli będzie potrzebował pomocy w jakiś innych załatwieniach domowo-ogrodowych, na pewno z powrotem się do nich odezwie.
Kiedy cały zespół odszedł w swoją stronę (najprawdopodobniej na przystanek autobusowy, bo samochód zabrała pani Hwang), Jin wyszedł z Yoongim przed dom, a on sam zadzwonił do męża, by troszkę się wyżalić.
- Co za...
- Przestań. To moja wina, że jej nie pamiętam - odpowiedział cichym tonem Seokjin do słuchawki w telefonie.
- W takim razie porozmawiamy jak tylko przyjadę. Mam nadzieję, że ani nie dotknęła Yoongiego - chciał się upewnić Namjoon.
- Coś ty. Cały czas był przy mnie.
- Dobrze, kochanie. Wracam, bo urwałem się ze spotkania - powiedział zdenerwowanym głosem Joon.
- Wybacz. Daj znać jak będziesz już wracał - pożegnali się i Jin wrócił do syna, który bawił się swoją piłką. - Yoongi, podaj mi! - krzyknął do niego, a ten od razu zaczął uciekać z zabawką w rękach.
CZYTASZ
Żar miłości 2 // Baby Bangtan
FanfictionRok po ślubie, Namjoon i Jin przeprowadzają się do większego domu na obrzeżach miasta. Z czasem zaczęli odczuwać w nim pustkę a w Seokjinie obudził się instynkt rodzicielski, którym zaraża swojego partnera, więc oboje podejmują bardzo poważną i odpo...