Emocje

86 5 7
                                    

- Namjoon, błagam. - w oczach Jina zbierały się łzy. Nie wiedział co się dzieje, chciał jakoś pomóc, ale bez rozmowy by tego nie zrobił.

Po tym, jak wydukał swoim łamiącym się już głosem, Joon poruszył się, strącając tym samym dłoń partnera.

Usiadł na swoich udach i ze spuszczoną głową, próbując zakryć swoje czerwone, podkrążone oczy, odezwał się:

- Próbowałem... - zaczął z głosem pełnego bólu. -... Próbowałem żyć tak, jak chciałeś. W kuchni. Jako kucharz. J-jednak bez ciebie - urwał.

- Joonie - serce zaczęło ściskać Seokjina. Pragnął go w tym momencie poczuć w swoich ramionach, przytulić go do piersi, posłuchać uderzeń w jego klatce piersiowej. To wszystko, aby młodszy wiedział, że on jest i nie odejdzie od niego mimo wszystko.

- Bez ciebie - kontynuował, wciąż nie spoglądając na chłopaka - to nie to samo. Tam jest tak pusto. Nie ma się nawet do kogo odezwać. Tęsknie od momentu wyjścia z domu do momentu aż do niego z powrotem nie wejdę.

Łzy pojawiały się na jego bladych policzkach nieprzerwanie. Na miejsce tych, które zatrzymywały się na poduszce, pojawiały się kolejne. Każda przepełniona równie mocnym cierpieniem, który zbierał się w nich od bardzo dawna. Teraz mają swoje ujście.

Seokjin przysunął się do Namjoona. Nie mógł dłużej patrzeć na smutek swojego męża. Długo z nim nie rozmawiał, będąc pochłoniętym przez nowego członka rodziny. Nie był z nim szczery, a on sam bił się w myślach za to, że nie posłuchał drugiego, tylko kazał mu zostać tam, gdzie był. Nie zauważył, że Joon pęka w środku i roztapia się jego chęć do życia. 

Joon po prostu opadł w ramiona ukochanego, który zamknął go w nich szczelnie. Łzy pojawiały się cały czas, a Seokjin nie nadążał z ich wycieraniem, przez co również jego mieszały się z tymi drugimi. Młodszy żałośnie łkał, nie mógł się uspokoić, natomiast dzięki temu w końcu sobie ulży, wyrzuci z siebie to, co dusił tak długo. 

Jin trzymał go blisko siebie, nie miał zamiaru go w tym momencie wypuścić. Zbyt długo nie mieli takiego fizycznego kontaktu. 

- Namjoon, już trochę lepiej? - po chwili, kiedy ten się wyciszył, Seokjin musiał z nim porozmawiać.

- Tak, przepraszam, że tak wybuchłem. - wyprostował się, kiedy starszy mógł go już uwolnić z uścisku. 

- Nie przepraszaj. To moja wina...

- Znowu będziemy się obwiniać? Jak za starych czasów - zaśmiał się lekko Namjoon wycierając mokre ślady z policzków.

- Mówię serio, Namjoon. To ja kazałem ci zostać w tej walonej pracy, przeze mnie teraz jesteś wykończony, ledwo chodzisz i patrzysz na oczy. Nie mówiąc o tym, że rzadko jesz i śpisz. To moja dyktatura wciągnęła cię w to gówno.

- Nie mów tak. Zrobiłem to dla naszego dobra. Przecież przyznałem ci rację. To stanowisko jest dobrze płatne, mamy godny byt, wszystko czego potrzebujemy to mamy, dla Yoongiego też. - pogładził partnera po policzku, który również wyraźnie zesmutniał, lecz na jego dotyk od razu pojawił się uśmiech.

- Masz zmienić pracę - zarządził po chwili ciszy Jin.

- Że co? - zabrał swoją dłoń.

- Jesteś zmęczony tym wszystkim, teraz to widzę...

- Misiek, nie. Po prostu musiałem teraz odpocząć. - uśmiechnął się do niego ciepło, po czym zszedł z łóżka i pokierował się w stronę łazienki, którą mieli w pokoju.

- Przed chwilą powiedziałeś, że nie dajesz rady. Tęsknisz i to nie to samo co...

- Chwila słabości, Jin - przerwał mu, zamykając za sobą drzwi.

Żar miłości 2 // Baby BangtanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz