Męczący dzień i wspomnienia o tygrysach

41 5 0
                                    

Yoongi od paru dni ma naprawdę ogromne problemy z zasypianiem. Mija już dziesiąta w nocy, drugi kubek mleka oraz trzydziesta kołysanka, jaką śpiewa mu Seokjin, a on jest już tym wyczerpany. Nie wie, jak ma się ułożyć w fotelu, żeby im obojgu było wygodnie.

Próbował na stojąco go kołysać, owinął go szczelnie kocykiem. Zgasił światło, zaświecił światło. Zszedł do salonu. Usiadł na kanapie i na kolanach bujał go delikatnie.

Namjoon w międzyczasie szukał jakiejś pomocy w internecie, z racji że miał sprawdzone źródła, na których się wspierał, myślał że i tym razem uda mu się coś z tym zrobić.

Jin właśnie ponownie śpiewał tą samą kołysankę po czym zauważył, że chłopiec zaczął się znacząco wyciszać. Uroczo wtulił się w jego klatkę piersiową, jakby była najbezpieczniejszym miejscem na Ziemi. Bo w sumie tak było. Oczka zamykały się pod ciężarem śpiących powiek a rączka, która oplatała jednego, dużego palca Seokjina, poluzowała swój uścisk.

Mężczyzna kontynuował nucenie a w głębi duszy dziękował siłom nadludzkim za ten mały cud. Jemu samemu już tak bardzo chciało się spać, ponieważ dochodziła 23 a on miał tego dnia urwanie głowy.

Najpierw musiał wstać wcześnie, żeby iść na pocztę wysłać pewne dokumenty odnośnie aplikowania do nowej pracy Namjoona. Przez to musiał oczywiście zorganizować i wyszykować Yoongiego, gdyż Joon musiał iść jeszcze do restauracji, a nie miał z kim zostawić chłopca.

Oczywiście, jak na syna przystało, słuchał się rodzica i nie sprawiał większych kłopotów. Jedyne, co im się nie udało, to wyjście z domu. Dosłownie.

Yoongi chciał szybciutko wyjść, przed jego tatusiem, który zostawił otwarte drzwi na oścież a sam wrócił się jeszcze po butelkę z wodą porzuconą w kuchni. Chłopiec zapomniał jednak o wystającym progu przy wejściu. Potknął się, stracił równowagę i upadł na mokrą trawę.

Oczywiście stłukł sobie kolano no i bez płaczu się nie obeszło. Jin od razu, cały przejęty i wystraszony, przybiegł pomóc mu wstać. Musieli ponownie się wrócić do jego pokoju i przebrać ubrudzone spodnie. Nie obyło się także bez przytulasa oraz buziaka w zranione miejsca.

Po całej akcji ratunkowej, Seokjin wyniósł chłopca na rękach, po drodze łapiąc za ciastko z szafki i wręczając je dziecku. On już rozchmurzony mógł w spokoju towarzyszyć Seokjinowi w całym dniu.

Załatwili co mieli, oczywiście dzięki temu, że przyszli wcześniej na pocztę, byli pierwsi w kolejce. Ten dzień nie mógł pójść jednak tak gładko, jak Jin sobie tego zażyczył.

W systemie wystąpił jakiś błąd, a pani, która zupełnie nie potrafiła tego ogarnąć, musiała dzwonić do jakiegoś serwisu, żeby odblokowali jej awarie. Zajęło to pół godziny, i dopiero jakieś dwadzieścia minut później udało się jej nadać jeden głupi list.

Więc po masie nerwów, jakie Seokjin tłumił w sobie, żeby nie wyżywać się na biednej kobiecie, której ostatecznie to nie była wina, mogli wyjść z tego przeklętego miejsca i w drodze do domu pójść jeszcze do sklepu, ponieważ brakowało im kilku rzeczy na obiad.

Namjoon dzień wcześniej ustalił z mężem, że chcą na obiad jjajangmyieon i Jin musiał wstąpić do supermarketu, żeby kupić odpowiednie rzeczy do sosu.

Tutaj też napotkał pecha, ponieważ ani w jednym, ani w drugi, ani nawet w czwartym sklepie nie było pasty z czerwonej fasoli, która jest nieodłącznym składnikiem tego dania. Więc dopiero w piątym sklepie, prawie na końcu miasta, udało im się ją kupić.

Yoongi szedł oczywiście cały czas za rączkę z Jinem. Dziecko marzenie, nie marudził, zachowywał się naprawdę cudownie.

W ramach wynagrodzenia straconego czasu na kiepskich przygodach, Seokjin postanowił zabrać malucha na plac zabaw, niedaleko ich domu. Jako iż tylko pogoda była tego dnia pewna na 100%, mogli pozwolić sobie na wykorzystanie reszty dnia na zabawie.

Żar miłości 2 // Baby BangtanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz