𝐈 - Rozdział 2

120 12 25
                                    

Jechaliśmy w stronę wyznaczonego punktu przez autoboty. Nie mogę się doczekać aż znów będę z tatą, bardzo za nim tęskniłam. Mam tyle do opowiedzenia, chciałabym pokazać czego się nauczyłam na ziemi, pokazać różne cuda, które sprawiały na mnie dech w piersiach. Moje myśli podczas jazdy były już przy autobotach, podczas gdy dwójka ludzi ze sobą rozmawiało o tym co się stało.

- Wiesz czego nie rozumiem? - Mikaela w końcu się odezwała a Sam mruknął z zapytania.

- Dlaczego, skoro jest super zaawansowanym robotem, zmienia się z powrotem w takiego starego, brzydkiego gruchota? - WHOA WHOA, ŻE CO PROSZĘ?! W tym momencie wszystkie hamulce jakie miałam docisnęłam na maksa, że aż ludzie by wypadli z samochodu, gdyby nie przednia szyba. Wysiadać ale już! Ja, stary gruchot?! Co ona sobie myśli! Ja im pokaże... No wysiadać!

- Nie.. to nie działa. Widzisz? No świetnie, po prostu świetnie. Teraz go wkurzyłaś! Ten samochód jest wrażliwy. - Odjechałam z piskiem opon od nich, ignorując ich zakłopotanie, że wywaliłam ich na środku ruchliwej ulicy. Ja im pokaże, aż szczena im opadnie.

Chce się trochę popisać, więc stanęłam na prawych, bocznych kołach, wykonując swój popis. Oh, ten samochód się nada...

Dumnie wróciłam do moich ludzkich towarzyszy, próbując się pokazać z całej strony moim nowym ja

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Dumnie wróciłam do moich ludzkich towarzyszy, próbując się pokazać z całej strony moim nowym ja. Teraz nikt mi się nie sprzeciwi, jestem po prostu super. Mikaela, a w szczególności Sam, nie mogli oderwać ode mnie wzroku, ich szczęka mogłaby opaść aż do podłoża, a oczy wyleźć z oczodołów. No zapraszam do środka, chyba chcieliście coś lepszego niż stary, brzydki gruchot?

Po dystansowej przejażdżce zatrzymaliśmy się by być świadkiem czterech spadających meteorytów. To byli oni! Udało się! Szybko się zebraliśmy i pognałam w stronę w umówionym punkcie zbiórki. Iskra szalała mi niezmiernie, byłam taka podekscytowana spotkać Autoboty znów! A w szczególności tate, ciekawe jak zareaguję. 

Po dotarciu na opuszczone, ciasne miejsce, jeszcze przez chwile byłam sama z ludźmi. Zawahani wysiedli gdy w oddali zobaczyliśmy cztery pojazdy pędzące w nasza stronę. Szary Pontiac Solstice, Czarny GMC Topkick C4500, żółto-zielona Hummer H2 - karetka z czerwonymi symbolami  i największy, niebiesko-czerwony z żółtym odcieniem i płomieniami Peterbilt 379. Ten ostatni zaczął się przemieniać, więc cofnęłam się by dać mu, i innym trochę miejsca na przemianę. 

- Tata! - Po przemianie lekko podskoczyłam i zawołałam radośnie przez iskrową więź, to jedyny sposób bym mogła mówić normalnie, bez żadnych urywek w radio. Problem był w tym, że słyszeliśmy tylko ja z ojcem.

- Dobrze znów mieć cię przy sobie, malutka. - Czerwono-niebieska ciężarkowa odpowiedziała, uśmiechając się niezauważalnie przez innych, do mnie. Ja natomiast miałam wielkiego banana na twarzy, oczywiście na swój sposób a moje drzwi trzepotały z radości.

- To ten chłopiec, o którym wspomniałam w wiadomościach. O rety, ale mam ci dużo do opowiedzenia! - Ojciec skinął głową i kucnął w stronę Sama.

- Jesteś Samuel James Witwicky, potomek Archibalda Witwicky'ego?

- Znają twoje imię..

- Ta.

- Nazywam się Optimus Prime. Jesteśmy autonomicznymi organizmami robotów z planety Cybertron.

- Ale w skrócie możesz nazywać nas Autobotami.

- Jak leci, suczki?

- Mój pierwszy porucznik. Jazz. - Ah Jazz, on zawsze miał dobrze gadane, biorę od niego przykład jak być "wyluzowana" i w ogóle. Na Cybertronie ciągle się witał typu "Lubisz Jazz?", może kiedyś to zrozumiem.

- Co jest? Jak nauczył się tak mówić?

- Nauczyliśmy się ziemskich języków przez Światową Rozległą Sieć Komputerowa. - Oh tato, jeszcze nie poznałeś pewnych rzeczy w internecie. Miałam czas to przeglądała tu i tam, zapamiętać: unikać linki z napisami "Za darmo, Jak zamontować drugi silnik z tyłu w samochodzie.", bo wyskoczy małpa z czerwoną dupą i piosenką "Never gonna give you up".

-Mój specjalista od broni, Ironhide. - Jak ma zły dzień to lepiej do niego nie podchodzić, nie raz próbowałam i to nie wyszło zbyt dobrze dla mnie. Dla bliźniaków również. Ale mimo to, w głębi iskry wierzę, że jest miłym kolesiem.

- Czujesz się szczęściarzem, punk?

- Spokojnie, Ironhide.

- Żartuję. Chciałem mu pokazać moje działka.

- Nasz oficer medyczny, Ratchet.

- Poziom feromonów chłopca sugeruje, że chce się parzyć z samicą. - Eh, Ratchet i jego naukowy bełkot, ile razy zasypiałam na jego wykładach o dojrzewaniu femme, bo przecież od najmłodszych lat powinnam znać swoje ciało. Fuj! Nawet nie chce o tym myśleć, jestem za młoda. Ale przynajmniej, gdyby nie on to nie przeżyłabym dnia od Tyger Pax'a, a przynajmniej zrobił tyle ile mógł. 

- Już znasz swoją strażniczkę, Bumblebee. - Optimus wskazał na mnie a ja zaczęłam wykonywać swoje popisowe ruchy, taniec Michaela Jacksona i Box w jednym, przy okazji machając swoim skrzydłami-drzwiami. Zaczęłam grać moją ulubioną piosenkę, idealnie opisującą mnie.

- You're the best! Around! Nothing's gonna ever keep you down! (Jesteś najlepszy! Dookoła! Nic Ciebie nie zamierza zdołować)

- Jak trzmiel, huh? Czekaj... jesteś dziewczyną? - Odwróciłam się do niego, zatrzymując piosenkę i popisowy ruch

- Naajak! Nie inaczej! - Ludzie serio byli tacy nie kumaci, czy nie chcieli wiedzieć, że dziewczyna może uratować albo skopać wam tyłki? Chociaż z drugiej strony, mogło im chodzić o to, że jestem jeszcze dzieckiem, ciągle nie traktują mnie poważnie... Zapewne teraz Sam zaczął dostrzec lekkie kobiece rysy mojego pancerza.

- Więc jesteś moją strażniczką, tak? - Podniosłam swoje czułki i skinęłam głową.

- Jej procesory głosu zostały uszkodzone w bitwie. Wciąż nad nimi pracuję. - Ratchet wycelował mnie swoim medycznym laserem, którego nie cierpiałam jeszcze jako iskrzątko, a przynajmniej tak tata mówił. Uhh, to boli! Musiałam kilka razy kaszlnąć głęboko od nerwowych impulsów w moim gardle. Po krótkim zabiegu potrząsnęłam głową i ramionami by ogarnąć się.

- Dlaczego tu jesteście?

- Jesteśmy tutaj w poszukiwaniu Wszechiskry. I musimy to znaleźć przed Megatronem. - W tym momencie Optimus zaczął opowiadać historie Cybertronu i naszej wojnie. O tym, że dziadek Sama, Archibald odnalazł wskazówkę do Kostki, a jego współrzędne wypalono na niewinnych, najzwyklejszych okrągłych okularach, które Sam próbował opchnąć za kilka dolców. Po tej uroczej historyjce, ojciec i inne Autoboty stali prosto.

- Sam'ie Witwicky, w twoich rękach leży przyszłość ziemi.

Kucnęłam przy chłopcu, opierając się kolanami i podnosząc wysoko swoje czułki i skrzydła. Noo stary, w kilka dni zdobyłeś 2 dziewczyny, super samochód i dowód na istnienie obcych, a w twoich rękach leży przyszłość ziemi. Mówię ci, jesteś najzajebistszym człowiekiem jakiego spotkałam. 

 

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
[WSTRZYMANE!!!]Mała Pszczółka - Transformers Femme BumblebeeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz