jedenaście

248 19 0
                                    

David

- Cześć. Mogę wejść? - spytała Jenna, lecz jej słowa zdawały się docierać do mnie zza ściany - Przepraszam, że tak cię nachodzę. Po prostu... Potrzebuję porozmawiać. Z tobą.

Otrząsnąłem się trochę, wciąż jednak mając uczucie, jakbym utknął w jakiejś cholernej pętli czasowej. I to uczucie wcale mi się nie spodobało.

- Właściwie to dopiero wróciłem z pracy i jestem trochę zmęczony - spróbowałem jeszcze ją zbyć, podchodząc do drzwi i odkluczając je.

- Nie zajmę ci dużo czasu - oznajmiła kobieta, więc westchnąłem ciężko i przepuściłem ją w drzwiach.

Weszła do mieszkania, które dobrze znała. Byliśmy ze sobą cztery cholernie długie lata i z tego, co pamiętam, zamieszkaliśmy razem po około trzech miesiącach tej znajomości. Jenna posiadała także swoje mieszkanie, w innej części LA, ale moje było o wiele większe. Dlatego przeprowadzka do mnie była logiczną opcją. 

W tym miejscu przeżyliśmy ze sobą wiele pięknych chwil. Były to zarówno wzloty, jak i upadki. Niezwykłe doznania i wielkie zawody. Było mi z nią naprawdę dobrze i w pewnym momencie sądziłem nawet, że moje marzenie odnośnie założenia rodziny wreszcie będzie miało szansę się spełnić. Po tak długim czasie ciężko nie przywiązać się do drugiej osoby. A czteroletni związek wydawał mi się na tyle trwałym, aby zacząć planować wspólną przyszłość.

- Napijesz się czegoś? - zaproponowałem kulturalnie. 

Jenna zdążyła już rozgościć się w salonie, a ja za chwilę miałem do niej dołączyć.

- Nie, dziękuję - odpowiedziała, zatem wziąłem szklankę wody tylko dla siebie.

- Zatem słucham. Co masz mi do powiedzenia? - postanowiłem od razu przejść do rzeczy. Najbardziej obawiałem się, że zacznie odkopywać jakieś stare brudy i będzie starała się mnie na siłę ubłagać. A chyba wyraziłem się jasno w czasie naszego ostatniego spotkania.

- David, jesteś dobrym człowiekiem. - zaczęła i już wiedziałem, że szykuje się niezła drama - Najlepszym jakiego spotkałam.  A ja jestem skończoną idiotką, bo cię zraniłam. Zraniłam i zawiodłam twoje zaufanie, a teraz zapewne zastanawiasz się, jakim cudem mam czelność tu przychodzić i...

- Jenna. - przerwałem jej ostro - Wydaje mi się, że tę sprawę już przepracowaliśmy. Nie mam zamiaru do tego wracać. Zrobiłaś, co uważałaś za słuszne. Teraz widzisz tego konsekwencje.

- To był największy błąd mojego życia - szepnęła cicho i widziałem, jak wiele emocji ją to kosztuje. Nie zamierzałem jednak pozwolić na to, by wyprowadziła mnie z równowagi.

- Zdrada nie jest błędem. To wybór. - odpowiedziałem ze spokojem.

Jenna spojrzała na mnie smutno, a na dnie jej oczu mogłem dostrzec łzy. I wiedziałem dobrze, co to oznacza. Nie minęła chwila, a ona zaczęła płakać. Schowała twarz w dłoniach, szlochając cicho, a ja widziałem jedynie, jak trzęsą się jej plecy. 

- Nie musisz płakać. Nie mam do ciebie żalu - oznajmiłem po chwili, nie bardzo wiedząc jak się zachować. 

A w mojej głowie błądziła w tym momencie jedna myśl. 

We used to be close, but people can go
From people you know to people you don't.

- Nie chodzi o to - wyszlochała, nie mogąc się uspokoić. - Wiem, że kiedyś mi to wybaczysz. Masz dobre serce, David. Ale ja...

Milczałem, pozwalając jej powiedzieć to, co leżało jej na sercu. Nie zamierzałem dobijać jej jeszcze bardziej. Chciałem wyłącznie spokoju. Nie czekałem na jej przeprosiny, na żal, ani nawet na jej zmianę. Oczekiwałem, że zachowa się wobec mnie na tyle honorowo, że po prostu odejdzie. Zostawi mnie z samym sobą i pozwoli mi zapomnieć.

ROSE GARDEN [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz