dwadzieścia pięć

208 20 8
                                    

are you ready for it...?

...

David

Po skończeniu pracy, której swoją drogą miałem dzisiaj dosyć sporo, wpadłem odwiedzić mamę, jak obiecałem.

Pacjentów tylko przybywało i to, jak na złość, same skomplikowane przypadki. Rozumiem, że jako lekarz powinienem uważnie wysłuchiwać ich dolegliwości. A następnie wpaść na jakieś cudowne rozwiązanie. Ale co jeśli ktoś zwyczajnie nie chce dać sobie pomóc? Co należy zrobić w takim wypadku? Pozwolić komuś odejść, czy nadał usiłować znaleźć rozwiązanie? Czasem naprawdę mam dość ludzi i potrzebuję odpocząć od tego wszystkiego. 

Na szczęście moja matka miała wiele do powiedzenia w innych kwestiach, co odrobinę oderwało moje myśli od pracy. I wyciągało w zupełnie inny wir.

- Naprawdę bardzo się cieszę, synku - Mary wypowiedziała te słowa po raz kolejny, co sprawiło, że powoli zaczynałem mieć tego dość. Nie tego, że się cieszyła, tylko... A właściwie to może i tego. Tak dużo mówiła na ten temat, tak bardzo obnosiła się ze swoją radością. A to wciąż było tak kruche. Miałem wrażenie, jakby jeden mały ruch mógł wszystko zniszczyć.

Jako facet w okolicy trzydziestki najwyraźniej potrzebowałam odrobimy stabilizacji.

Is it cool that I said all that?

Is it chill that you're in my head?

'Cause I know that it's delicate.

Cholera. Taylor zawsze trafi w punkt. Choć nasłuchałem się już wiele o tym, jak kurewsko niemęskie jest słuchanie Swift. Kogo to obchodzi? Kto ustala te reguły? Moim skromnym zdaniem, niemęskie jest bycie kutasem i pierdolenie takich głupot.

No, okej, może czasami jestem trochę zbyt uczuciowy.

Ale ostatecznie to ja i tego nie zmienię.

- Mamo, proszę cię, daj już temu spokój - błagałem tę kobietę po raz kolejny w ciągu jakichś trzech godzin.

- Własny syn. A nawet nie da mi się pocieszyć. - mruknęła, ale po wyrazie jej twarzy mogłem widzieć, że wcale nie jest na mnie zła. To nie w stylu Mary. Ze swojego dzieciństwa praktycznie nie pamiętam momentów, kiedy faktycznie się złościła. - Nie oszukujmy się, David, jesteś już dosyć stary...

- Stary? - chyba się przesłyszałem.

Moja matka skinęła głową potakująco.

- Nie inaczej. Czas w końcu brać się za... - wstrzymała głos, uśmiechając się tajemniczo.

- No, za co?

- Doskonale wiesz, co miałam na myśli, synku - odparła tylko, popijając ciepłą herbatę z filiżanki.

- Nie. I wiesz co? Wcale nie chciałem wiedzieć.

Mary zaśmiała się przeciągle.

Wiem, że nie mówiła niczego w złych intencjach. Zawsze chodziło jej tylko i wyłącznie o to, aby uszczęśliwiać, nie dobijać.

Choć czasami naprawdę wolałbym, żeby nie interesowała się tak mocno prywatnymi aspektami.

Z drugiej strony cieszyłem się, mogąc spędzić z nią trochę czasu. Nie widzieliśmy się kupę czasu i szczerze stęskniłem się swoją rodzicielką. A podczas naszej ostatniej rozmowy, kiedy to wtargnęła bez zapowiedzi do mojego mieszkania, cóż, to chyba oczywiste, że było dosyć niezręcznie.

Kurwa, tak głupio się czuję ze świadomością, że słyszała najprawdopodobniej wszystko, a już na pewno większość tego, co mówiliśmy. Choć gdyby się nad tym głębiej zastanowić... Nie kłamaliśmy. Myślę, że powinna wziąć to pod uwagę. 

ROSE GARDEN [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz