Rozdział 3

101 144 45
                                    

ZOE

Układałam w swojej głowie plan, który chciałam zrealizować tuż po przekroczeniu progu jego mieszkania. Jednak wydawał się być tak głupi, że aż niemożliwy do zrealizowania.

Westchnęłam cicho zażenowana swoimi myślami i potrząsnęłam głową, chcąc je odgonić.

Ostatecznie wymazałam z pamięci wszystkie poprzednie plany. Zamierzałam wziąć ekspresowy prysznic, i być może przypadkiem dowiedzieć się kilku dodatkowych, interesujących mnie szczegółów. Zabrałam czyste ubrania, ręcznik i kilka potrzebnych kosmetyków.

Przystanęłam przy drzwiach zastanawiając się, czy dobrze robię. Czy powinnam wtrącać się w nieswoje sprawy i rozdmuchiwać bardziej tę niezręczną sytuację, w której oboje się znaleźliśmy.

Nie potrafiłam odpuścić. Naprawdę nie potrafiłam.

Ponownie zapukałam do jego drzwi, układając w głowie nowy plan działania, którego ostatecznie i tak nie miałam.

Po kilku chwilach drzwi się otworzyły, a nieco bardziej rozluźniony Leo zaprosił mnie skinieniem głowy do środka. Przystanęłam na środku jasnego, przestronnego salonu. Z neutralnym wyrazem twarzy wpatrywałam się w niego bez słowa, czekając na dalsze instrukcje. Rozejrzałam się kątem oka po pomieszczeniu, ale nie dostrzegłam nikogo w salonie ani kuchni.

Przez myśl przeszło mi, że chwilowo ukrył swoją partnerkę w sypialni.

Bo chyba niemożliwe było, żeby przeze mnie ją wyprosił?

- Gdzie znajdę łazienkę? - przerwałam niezręczną ciszę.

- Drugie drzwi po prawej. Jeżeli czegoś potrzebujesz, to śmiało korzystaj - odpowiedział szybko, nawet na mnie nie zerkając.

Skupił się na na wyświetlaczu telefonu, odpisując komuś na wiadomość.

- Pójdę do recepcji to załatwić, zaraz wrócę.

Obrócił się tyłem do mnie i wyszedł, pozostawiając za sobą cichy trzask zamykanych drzwi. Nie wyglądał na skrępowanego zaistniałą sytuacją, dlatego wydawało mi się, że zostałam zupełnie sama.

Na pewno nie spodziewał się, że nowa sąsiadka już pierwszego dnia rozwali mu romantyczny wieczór. O dziwo, nie było mi z tego powodu ani trochę przykro.

Omiotłam ponownie pomieszczenie wzrokiem, szukając pozostawionych przez dziewczynę rzeczy, ale nic nie dostrzegłam. Nie obchodziło mnie co się z nią stało. Mogła równie dobrze wyparować.

Nelly biegała dookoła kanapy, wyraźnie ciesząc się z mojego przyjścia. Przynajmniej ona nie ogarniała co się dzieje i żyła w swojej mydlanej bańce. Lekko uśmiechnęłam się na ten uroczy widok.

Podeszłam i chwyciłam za klamkę drzwi, które - jak mi się wydawało - miały prowadzić do łazienki. Ale to co zobaczyłam, łazienką na pewno nie było. Przez chwilę wstrzymałam oddech, a moje serce zamarło. Zamrugałam powolnie kilka razy chcąc upewnić się, że mój wzrok mnie nie okłamywał i wcale sobie tego nie wymyśliłam. Miałam wrażenie, że ściany pomieszczenia automatycznie zaczęły się zwężać, chcąc mnie przytłoczyć.

Przecież tylko szukałam łazienki.

W rogu pomieszczenia stał beżowy fotel, a zaraz za nim lampa podłogowa. Podłogę pokrywał miękki dywan. Na ścianach wisiały białe półeczki z szarymi i białymi pluszowymi zabawkami, a zaraz obok nich zawisły lampy w kształcie chmurek. Na środku leżał nierozpakowany karton z rysunkiem dziecięcego łóżeczka.

Poczułam, jak krew odpłynęła mi z twarzy, a do oczu napłynęły łzy. Przytknęłam dłoń do ust, nie mogąc uwierzyć w to co widzę. Przełknęłam ślinę i wzięłam głębszy wdech próbując uspokoić szybkie bicie serca. Nie przyniosło to oczekiwanego rezultatu.

Lion's SecretOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz