ZOE
Niezwykle rzadko zdarzało mi się spać do późnych godzin popołudniowych. Nie lubiłam tego. Miałam poczucie, że marnuję cenny dla czas, który mogłabym wykorzystać na coś bardziej produktywnego.
Słońce już od dawna wisiało wysoko na niebie, jednak nie dało rady wcześniej wyciągnąć mnie z łóżka. Otworzyłam oczy, kiedy zegarek wskazywał kilka minut przed pierwszą. Porównując swoje samopoczucie do wczorajszego wieczoru, czułam się trochę lepiej. Ból głowy odpuścił, jednak mdłości nadal dawały o sobie znać. Zerknęłam na telefon, na którego wyświetlaczu widniało kilka maili od różnych firm i wiadomość od Jasona z pytaniem jak się czuję. Odłożyłam go z powrotem na półkę, nie chcąc rozpoczynać dnia od pracy lub rozmów z Jasonem. Chciałam żeby myślał, że jeszcze się nie obudziłam.
Potrzebowałam samotności.
Przewracając się na drugi bok poczułam wyraźne burczenie w żołądku. Niewiele myśląc ubrałam spodnie i zostawiając na sobie zbyt dużą koszulkę, która służyła mi za piżamę ruszyłam na dół po opakowanie z jedzeniem, które kurier codziennie rano zostawiał na recepcji. W środku znalazłam standardowo smoothie i sałatkę, które od razu pochłonęłam. Miałam wrażenie, że wczorajszy płacz wyssał ze mnie całą energię i wodę z organizmu, bo po skończonym posiłku wypiłam dużą butelkę wody na raz.
Usiadłam na podłodze przed ogromnym oknem w salonie, podwinęłam nogi i objęłam je ramionami. Wlepilam wzrok w przechadzających się po chodnikach ludzi.
Niespodziewanie dopadły mnie wspomnienia z wczorajszego dnia, a wyrzuty sumienia ponownie ścisnęły serce. Nie chciałam do tego wracać, ale nie potrafiłam się kontrolować. Wiedziałam, że dopóki nie wyjaśnię tej sytuacji, nie pozbędę się wstrętnego uczucia, towarzyszącego mi od wczorajszej, niezbyt przyjemnej wymiany zdań.
Resztę dnia poświęciłam na sprzątanie bałaganu, który narobiłam w ciągu ostatniego tygodnia. Odpisałam na zalegające w skrzynce maile i dodałam kilka zdjęć na social media. Niestety kariera nieustannie wymagała ode mnie aktywności w internecie i promowania swojego nazwiska nawet wtedy, kiedy nie miałam na to najmniejszej ochoty.
Nim się zorientowałam zrobiło się późne popołudnie, a zachodzące słońce zaczęło powoli znikać za budynkami. Jakiś czas temu, błądząc bezczynnie po różnych piętrach wieżowca odkryłam piękny taras z niesamowitym widokiem, na którym praktycznie nigdy nikogo nie było. Tak, jakby nikt nie wiedział o istnieniu tego miejsca. Wydawało mi się, że w budynku mało kto mieszkał, lub mieszkańcy woleli wychodzić na miasto niż spędzać w nim czas.
Skuszona wizją odpoczynku w tym spokojnym miejscu, wybrałam z biblioteczki interesującą mnie książkę. Chwyciłam do ręki telefon, a pod pachę wsunęłam puchaty koc. Przez wysokie usytuowanie tarasu, lubiło tam dosyć mocno wiać.
Ruszyłam windą na wyższe piętro. Po wyjściu udałam się w stronę foteli ustawionych niedaleko szklanych, wysokich barierek budynku.
Nie byłam świadoma czyjejś obecności, dopóki na samym końcu tarasu nie zobaczyłam postaci. Lekko zaskoczona uniosłam brwi ze zdziwienia. W końcu był piątek, gdzie zazwyczaj ludzie o tej godzinie szykowali się na imprezy i wychodzili na miasto.
Ktoś tam siedział. I na dodatek był sam.
Podchodząc nieco bliżej zorientowałam się, że sylwetka mężczyzny była dziwnie znajoma. Nie zdążyłam obrócić się i wycofać, kiedy brązowe tęczówki nawiązały ze mną kontakt.
Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. Nie wyglądał na zaskoczonego, złego, smutnego.
Nic. Kompletna pustka i obojętność.

CZYTASZ
Lion's Secret
RomanceZoe - jedna z najpopularniejszych modelek, postanawia zakończyć podróżowanie po świecie i ustatkować swoje życie w jednym miejscu. Nie spodziewa się jednak, że wynajmujący jej mieszkanie Leo, okaże się być niesamowicie seksowym fotografem pracującym...