Gdy trafiłam do głównej sali Czarny Kot już tam był. Pochylał się na jakąś osobą, która była dziwnie blada, a ubranie miała pozbawione jakichkolwiek kolorów
Po chwili zauważyłam, że podobnie wygląda wiele innych gości.
Każdy siedział przy stole i tępo wpatrywał się w podłogę, zamyślony.
- Nareszcie jesteś Kropeczko, już miałem do ciebie dzwonić - chłopak podszedł do mnie i ucałował moją dłoń.
Lekko wysunęłam rękę z uścisku, dając mu do zrozumienia, że jest to dość nieodpowiedni moment na flirtowanie.
- Gdzie jest złoczyńca? - zapytałam rzeczowo.
- Nie wiem, jak tu przyszedłem byli tu tylko oni. Starałem się z nimi dogadać, ale jak widzisz, dość trudno prowadzi się z nimi konwersacje - powiedział uśmiechając się lekko.
- Myślę, że użyję Szczęśliwego Trafu, może on coś podpowie
Po wypowiedzeniu formułki w moje ręce spadł dziecięcy naszyjnik z wielkim sercem. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, jednak nic nie przychodziło mi do głowy.
- Może trzeba znaleźć właściciela tego wisiorka? - zapytał się Czarny Kot, zaglądając mi przez ramię.
- Nie, to chyba...chociaż w sumie możesz mieć rację!
- No to M'lady, czy zechciałabyś udać się ze mną na spacer?
- Z wielką chęcią kotku - uśmiechnęłam się, po czym ruszyliśmy na poszukiwanie właściciela naszyjnika.
Pamiętając o tym, że złoczyńca mógłby zastawić na nas pułapkę, ostrożnie przemierzaliśmy kolejne korytarze i zaglądaliśmy do pokoi.
Po drodze napotykaliśmy sprzątaczki i lokajów, opartych o ściany, wpatrzonych w przestrzeń, jednak nigdzie nie napotkaliśmy złoczyńcy.
- A może to hotel jest emopotworem i trzeba go całego zniszczyć? - powiedziałam zrezygnowana.
- Nie zapędzasz się za bardzo, Biedronsiu? Poza tym jestem przekonany, że gdyby to hotel był emopotworem wyglądalibyśmy jak ci tutaj - powiedział wskazując na kilku ludzi z personelu hotelu.
Przy tym zrobił tak poważną minę, że nie mogłam się powstrzymać i parsknęłam śmiechem.
Czarny Kot widząc, że poprawił mi humor, również się uśmiechnął i pociągnął mnie za rękę, wzdłuż korytarza na dalsze poszukiwania.
Za kolejnym zakrętem, rozległ się huk otwieranych drzwi. Postanowiliśmy ukryć się za koszem na bieliznę.
Drzwi kołysały się lekko, jednak nic poza tym się nie zdarzyło. Po odczekaniu chwili, ruszyliśmy do pokoju.
O barierkę balkonu opierała się dziewczyna, włosy miała splecione w dwa warkocze, sięgające do pasa. Cała była w barwach szarości, jak reszta, jednak przeczucie mówiło mi, że to właśnie jej szukaliśmy.
Wymieniliśmy porozumiewawcze spojrzenia i powoli ruszyliśmy do przodu.
Nie wiedzieliśmy, czy dziewczyna nas ignorowała, czy może szykowała się do ataku.
- Hej, słyszysz mnie - zapytałam się ostrożnie. Po wypowiedzeniu tego zrozumiałam, jak idiotycznie to brzmiało, jednak nie wiedziałam, jak uprzejmie zwrócić uwagę zaakumizowanej.
Na szczęście podziałało. Odwróciła się, kierując na mnie swoje smutne oczy. Wtedy ją poznałam.
- Sofia? - po chwili zdałam sobie sprawę, że nie mam prawa jej znać, więc szybko dodałam - widziałam cię w mediach społecznościowych.

CZYTASZ
Supełki na Sznurku
FanfictionW życiu Marinette nadeszły zmiany. Pewien wypadek zmusił ją do opuszczenia szkoły. Pech chciał, że trafiła do szkoły, w której jedyną osobą jaką zna jest Lila. Dodatkowo rodzice bohaterki mają problemy finansowe, powoduje to ich częste wyjazdy, więc...