2.

97 11 38
                                    

Do szkoły już nie wracałam, nie chciałam od nowa dostawać depresji. Cicho weszłam na balkon i się przemieniłam. Padłam zmęczona na łóżko i nim się zorientowałam, zasnęłam.

*

- No, no proszę, księżniczka sobie poszła spać? - usłyszałam skrzekliwy głos Alice - dzwonili ze szkoły, gdzie byłaś?

- Zostałam w domu, źle się czułam - odpowiedziałam zaspana, mając nadzieję, że nie zaglądał wcześniej do mojego pokoju.

- Tak? A powiedz mi, gdzie byłaś, jak wchodziłam do pokoju

Niestety, zaglądała.

- Byłam pewnie w toalecie - rzuciłam od niechcenia i odwróciłam się do niej plecami, by ukryć rumieńce, które zdradziłyby kłamstwo.

Alice, podeszła do mnie
i wyszeptała ,,kłamczucha", po czym wyszła z pokoju. Przez plecy przeszedł mi dreszcz, a do oczu napłynęły mi łzy. W takich chwilach najbardziej brakowało mi rodziców. Tak bardzo potrzebowałam matczynego ciepła i wsłuchania się w jej głos.

- Tikki, ja już nie mam sił - westchnęłam zmęczona - kiedy w końcu sprawy nabiorą właściwego kierunku?

- Cierpliwości, Marinette, każdy ma w życiu problemy, które spędzają mu sen z powiek, ale nie możesz się poddać. Nie martw się Alice. Może jest taka zgorzkniała, bo nigdy nie doświadczyła takiej miłości, jak ty? Może ci zazdrości przyjaciółki, która, mimo, że nie jesteście już w tej samej szkole regularnie cię odwiedza? Może nigdy nie miała z kim pójść gdziekolwiek i była zdana tylko na swoje towarzystwo? W każdym drzemie dobro, nawet we Władcy Ciem, tylko czasem jest ono tłumione poprzez złe doświadczenia i rany, jakie zadało nam życie, sama tak mówiłaś.

- Masz rację, Tikki - uśmiechnęłam się lekko - właśnie, propo przyjaźni... Przecież jutro jest piknik urodzinowy, z okazji urodzin Adriena!

Podbiegłam do skrzynki z prezentami dla Adriena i wyjęłam pakunek z napisem ,,15 urodziny". Wyjęłam prezent i zaczęłam go pakować w ozdobny papier. Następnie poprosiłam o lekcje jedyną w miarę normalną znajomą, Sofię i poszłam spać.

*
Przebudziło mnie ciepłe światło, docierające zza drzwi. Spojrzałam na zegarek: druga w nocy. Co robi Alice o tej godzinie?

Wstałam leniwie z łóżka, a tym bliżej byłam drzwi, tym bardziej przeczuwałam, że coś jest nie tak.

Przy samych drzwiach poczułam nienaturalne ciepło. Z drżącymi rękoma otworzyłam drzwi i krzyknęłam przerażona. Z każdego zakamarka mieszkania wychodziły języki ognia
i z każdą sekundą pochłaniały coraz to kolejne metry. Zrozpaczona, nałożyłam skórzaną kurtkę i wbiegłam w płomienie poszukując Alice.

- Alice, gdzie jesteś!- może jej nie lubiłam, ale instynkt bohaterki automatycznie obrał sobie za cel uratowanie jej.

Nagle ją ujrzałam. Stała w kuchni, zakrywając sobie twarz ręcznikiem. Gdy ruszyłam w jej stronę, sufit się zawalił i zagrodził mi drogę. W tym momencie zdałam sobie sprawę z tego, że przecież mogę przemienić się w Biedronkę, co na pewno mi pomoże.

- Tikki, kropkuj - krzyknęłam, ale nadal pozostałam w swojej cywilnej postaci. Spanikowana, dotnęłam ucha i wtedy zrozumiałam problem.

Nie miałam kolczyków. Pierwszą myślą było to, że je upuściłam, więc odwróciłam się by ich poszukać. Nagle zauważyłam kogoś, kto sprawił, że moje serce zabiło mocniej, a czoło pokryło się potem. Stał przede mną Władca Ciem. W ręku trzymał moje miraculum.

- Witaj, Biedronko - zaśmiał się złowieszczo. Starałam się zabrać mu moją własność, ale on złapał mnie za nadgarstek i rzucił na ścianę.

Supełki na Sznurku Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz