Zabójca olbrzymów. Podobał mu się ten tytuł. Pasował do jego charakteru. A najbardziej go bawiło to, że olbrzymi nadali mu ten tytuł żartobliwie, nie wiedząc, że nie mija się on wiele z rzeczywistością. Nikt nie wiedział, jakie dokładnie miał plany; wątpliwe było, żeby ktokolwiek nawet pomyślał o tym, że jakieś ma. Cały jego pobyt był owiany tajemnicą, co zresztą pomogło mu zdobyć częściowe, lecz dla niego wystarczające, zaufanie Królowej Olbrzymów. Mógł bez żadnych konsekwencji poruszać się po rezerwacie i nikt go nie kontrolował. A osiągnięcie tego celu sprawiło, że do pełnego sukcesu brakowało mu niewiele.
Ronodin przeczesał włosy dłonią, patrząc na swoje odbicie w lustrze. Czarny, dworski strój ze złotymi zdobieniami pasował na niego idealnie. Mimo wszystko ona uznałaby, że wygląda po prostu śmiesznie. Pewnie znalazłaby jakiś sposób, żeby uwiecznić tę chwilę, a później dręczyłaby go tym przez wieki.
Mężczyzna po raz kolejny spojrzał w lustro. Wyglądał zupełnie inaczej niż wiele lat wcześniej. Czy to było konieczne? Czy to naprawdę był dobry wybór? Czy naprawdę było warto się zmieniać?Jednorożec pokręcił głową. Coraz częściej nawiedzały go takie pytania, mimo że wiedział, że to było jedyne rozwiązanie, jeśli chciał wszystko naprawić. Isla została przeklęta przez jego nieuwagę i błędy. Przez niego nie mogła cieszyć się wolnością.
Ale teraz był już blisko naprawienia błędów z przeszłości. Musiał jedynie dostać się do Krainy Wróżek i zdobyć koronę ciotki. Później Isla będzie wolna, a on pozbędzie się tych cholernych wyrzutów sumienia, które dręczyły go od wieków.
Ale co jeśli tak się nie stanie? Co jeśli Isla nie zostanie uwolniona, a klątwa pozostanie? Co jeśli dziewczyna tego nie przeżyje?
Na samą myśl Ronodin poczuł gromadzące się w oczach łzy. To by znaczyło, że niepotrzebnie się poświęcił, niepotrzebnie przeszedł na stronę mroku, niepotrzebnie odwrócił się do Paprota i reszty. Kochał swoją rodzinę, ale chęć naprawienia wszystkiego była silniejsza.
Teraz, gdy te wszystkie poświęcenia mogły okazać bezużyteczne, mężczyzna czuł pustkę. Gdyby nie zdarzenie z tamtym demonem, nadal miałby kochającą rodzinę. Z Paprotem u boku najpewniej próbowałby powstrzymać bunt smoków, razem z nim starałby się nie dopuścić do otworzenia Więzienia Demonów i, kto wie, może też znalazłby, tak jak jego kuzyn, osobę, dla której byłby w stanie zrobić wszystko?
Mroczny jednorożec westchnął. Zerknął na wiszący obok zegar, po czym poprawił koszulę i skierował się do wyjścia. Przyszedł czas na kolejną rozmowę z Imani.
Ronodin uśmiechnął się drwiąco na myśl o Królowej Olbrzymów. Jakaż ona była naiwna. Kiedy zaczął planować całą operację parę miesięcy wcześniej, spodziewał się, że sprawdzi ona, kim naprawdę był. Ale nie, wystarczyło parę komplementów na temat jej urody, a ona już przestała myśleć o tym, że ten nieznajomy książę Doranio może nie mieć do końca czystych zamiarów. A reszta olbrzymów za bardzo się bała, żeby się sprzeciwić władczyni.
Dolina Tytanów była jednym z najlepiej zabezpieczonych smoczych azylów na świecie, lecz mroczny jednorożec był pewny, że zbytnia pewność siebie Imani ich zgubi. Wystarczy dobry plan i Celebrant bez żadnych problemów powinien zdobyć azyl.
A olbrzymi zobaczą, że tytuł zabójcy olbrzymów jest mniej niewinny niż wszyscy myśleli.
CZYTASZ
Zbiór baśnioborskich one shotów
FanfictionNo one shoty z uniwersum Baśnioboru i Smoczej Straży Spis treści: ~Zabójca olbrzymów [Ronodin] ~Niedoceniany [Knox] ~Never give up [Paprot/Brackendra] ~W pułapce [Eva/Seva] ~Trust me [Vanessa/Warrenessa] ~Ten jeden błąd [Ronodin] ~White rose [Paprot...