I miss you

134 7 4
                                    

Korytarze pałacu Królowej Wróżek były pogrążone w półmroku. Gdzieniegdzie można było dostrzec stojące na straży wielkie wróżki. Wszędzie panowała cisza nieprzerywana nawet najlżejszym odgłosem.

Jednym z tych korytarzy maszerował Paprot. Biały dywan tłumił jego kroki. Powinien już dawno spać, jednak ból serca mu na to nie pozwalał.

W pewnym momencie jednorożec się zatrzymał i ukrył się za jedną z doniczek pełną białych i bladoróżowych kwiatów, prawdopodobnie róż, jednak nie był tego pewny. Nigdy nie interesował się roślinami. Chwilę później z korytarza po lewej wyszła jedna z stojących na straży wróżek. Ubrana była w pełną zbroję, a jej granatowe włosy opadały na plecy pomiędzy skrzydłami. Paprot poczekał, aż przejdzie i jej kroki ucichną, po czym dalej ruszył korytarzem. Jako książę nie miałby problemów za chodzenie nocą po pałacu, ale nie miał najmniejszej ochoty tłumaczyć się z tego matce.

Chłopak potarł dłonią oczy. Nie spał dobrze od wielu dni i zmęczenie stawało się dla niego coraz bardziej dokuczliwe. Jego siostry zaczęły już to chyba zauważać i było pewne, że już za niedługo zaczną się niepokoić i dopytywać.

Niespodziewanie Paprot zorientował się, że zatrzymał się przed jakimiś drzwiami. Zamrugał parę razy zdezorientowany, nie wiedząc, gdzie się znalazł. Dopiero po chwili rozpoznał korytarz i drzwi, przed którymi stanął, i w tym samym momencie opanowało go przerażenie. Nie powinien tu być. Gdyby matka się dowiedziała...

Jednorożec wzdrygnął się. Wolał nawet nie myśleć, co zrobiłaby Królowa Wróżek, gdyby przyłapała go w tym miejscu i to jeszcze w tak niewielkim odstępie czasu od ostatnich wydarzeń.

Ale widocznie jego nogi miały to gdzieś i mimowolnie zaprowadziły go tam, gdzie w głębi serca chciał się znaleźć.

Paprot rozejrzał się po korytarzu, upewniając się, czy aby na pewno jest sam, po czym podszedł do drzwi i ostrożnie nacisnął klamkę. Ku jego zaskoczeniu drzwi okazały się otwarte. Rozejrzał się jeszcze raz, po czym uchylił je i wkroczył do pomieszczenia.

W środku panowała prawie kompletna ciemność. Paprot powoli zamknął za sobą drzwi, równocześnie przyglądając się wnętrzu. Wszystko było dokładnie takie, jak zapamiętał. Białe zasłony w bliżej nieokreślone czarne wzory zasłaniały okno, pod którym stała doniczka z jakąś rośliną, teraz będącą na granicy ususzenia. Na lewo od okna stało wielkie łoże, takie samo jak w innych komnatach, z tą jednak różnicą, że, w przeciwieństwie do nich, leżąca na nich czarna pościel była w nieładzie.

Po drugiej stronie okna stał niewielki stolik, zawalony różnego rodzaju książkami i papierami. Tuż przy nim znajdowało się w połowie odsunięte krzesło z rzuconą na nie od niechcenia czarną bluzą.

Paprot powoli ruszył wgłąb pomieszczenia. Jego kuzyn, pomimo usilnych próśb Królowej Wróżek, nigdy nie potrafił utrzymać porządku w swoim pokoju. Jedynie stojące na półkach książki wyglądały na względnie uporządkowane. Pokrywała je jedynie cienka warstwa kurzu.

Jednorożec zamrugał, starając się powstrzymać cisnące mu się do oczu łzy. Zdrada Ronodina nadal bardzo go bolała.

Chłopak podszedł do stolika i przejechał dłonią po blacie. Kurz wzbił się w powietrze. Kiedy opadł, Paprot zaczął przyglądać się leżącym tam papierom. Jakieś mapy, notatki zapisane lekko niestarannym pismem. Jednorożec zerknął na tytuł leżącej nieopodal książki — coś o magicznych artefaktach. Otworzył ją na zaznaczonej stronie i zaczął wczytywać się w tekst. Opowiadał o artefaktach mroku, a dwie rzeczy były podkreślone ołówkiem: Rochiskaza i Nieświęta Enklawa.

Syn Królowej Wróżek zatrzasnął książkę. Ból rozdzierał go od środka. Był wściekły na samego siebie, że zdecydował się zajrzeć do pokoju kuzyna.

Jednorożec odwrócił się i szybkim krokiem ruszył z powrotem w stronę drzwi. Niespodziewanie zahaczył nogą o dywan i byłby się wywrócił, ale w ostatniej chwili zdołał przytrzymać się komody. Niestety równocześnie trącił ręką stojący na niej świecznik, który spadł na ziemię z głośnym hukiem.

Paprot zamarł. Serce na chwilę mu stanęło, a wściekłość zastąpiło przerażenie. Do jego uszu doleciał odgłos szybkim kroków. Błyskawicznie odstawił świecznik na komodę, po czym rzucił się za łóżko, modląc się, żeby nikt nic nie zauważył.

Chwilę później drzwi otworzyły się i do środka wpadło trochę światła. Paprot, leżąc na ziemi za łóżkiem, starał się oddychać jak najciszej.

Przez chwilę panowała cisza.

— Mówiłam ci, że ci się zdawało. — rozległ się melodyjny głos.

— Wiem — odparł drugi głos. — Jednak wolałam się upewnić. Nie chcę skończyć jak astrydzi. Widziałaś, co Królowa zrobiła z nimi po ostatnich wydarzeniach.

— Racja. Przerażające.

— Wyobraź sobie, że gdyby zdenerwowała się na nas, zmieniłaby nas w przerośnięte kolibry. Albo, co gorsza, w... — wypowiedź się urwała, kiedy drzwi od pomieszczenia zostały zamknięte. Kroki strażniczek zaczęły się oddalać.

Paprot leżał nadal bez ruchu, czekając, aż całkowicie ucichną. Powoli zaczął się uspokajać. Kiedy w końcu mu się to udało i zamierzał się podnieść z podłogi, dostrzegł leżącą na szafce nocnej kartkę. Zaintrygowany wziął ją do ręki i podniósł się do pozycji siedzącej. Skoro Ronodin trzymał ją przy łóżku, musiała dla niego wiele znaczyć.

Panująca w pokoju ciemność nie pozwalała dostrzec jednorożcowi szczegółów zawartości kartki, więc stworzył niewielką kulkę światła, żeby ją oświetliła. Kiedy jego wzrok przyzwyczaił się do jasności, serce w nim zamarło.

Pamiętał ten obrazek. Kuzyn pokazał mu go parę lat wcześniej. Podobno poprosił jakiegoś utalentowanego śmiertelnika, by go namalował. Uważał, że to miłe posiadać przy sobie wizerunek ukochanego członka rodziny.

Paprotowi zatrzęsły się ręce. Może i zabolała go zdrada kuzyna, ale nadal go kochał. Przez wiele lat Ronodin był jego najlepszym i równocześnie jedynym przyjacielem. Był ważną częścią jego życia i po jego stracie stracił cząstkę siebie. Już nigdy nie był taki sam.

Jednorożec nie zdołał już powstrzymać łez. Zaczęły płynąć po jego twarzy. Kapały na kartkę, lekko rozmywając obrazek.

Paprot przycisnął obrazek do piersi. Łzy nadal ciekły mu po policzkach, a jedynym, czego pragnął, było ponowne zobaczenie kuzyna. Chciał go chociaż jeszcze jeden raz przytulić, powiedzieć mu, że go kocha. Nienawidził go za to, że przez niego stracił ojca, ale równocześnie, mimo tego, że chciał, nie potrafił pozbyć się wszystkich pozytywnych uczuć do niego.

Jednorożec otarł dłonią policzki, ale kolejne łzy ponownie je zmoczyły. Straszny ból rozrywał go od środka.

Chłopiec zerknął ponownie na obrazek. Ręce znowu mu się zatrzęsły, kiedy spojrzał na uśmiechniętą twarz Ronodina i swoją.

— Tęsknię za tobą, kuzynku — wyszeptał, przytulając znowu obrazek do piersi.

Jasna kulka światła, w odpowiedzi na emocje jednorożca, zamigotała i zgasła. Pokój ponownie pogrążył się w mroku, tak samo jak to powoli się stawało z duszą jego byłego właściciela.

Zbiór baśnioborskich one shotówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz