Wysoki mężczyzna siedział na krawędzi klifu. Jedną nogę miał spuszczoną w dół, a drugą podwinął pod brodę. Promienie zachodzącego słońca oświetlały mu twarz, a lekki wietrzyk rozwiewał jego ciemne włosy.
Ronodin nie wiedział, jak się znalazł w tym miejscu. Znajdowało się dosyć blisko wejścia do Krainy Wróżek, przez co ryzykował, że zostanie schytany. Ale jak już tu dotarł, stwierdził, że spędzi na klifie trochę czasu, ten jeden ostatni raz.
Odkąd zniszczył Rochiskazę minęły już dobre dwa miesiące. Nie kontaktował się przez ten czas z rodziną, jedynie nieliczne informacje docierały do niego z dawnego domu. Jak na przykład to, że Królowa Wróżek go wygnała.
Ronodin uniósł wzrok na słońce powoli znikające za morzem. Przez myśl przemknęło mu, że chyba dobrze się stało, że jego ojciec zginął wiele lat wcześniej. Przynajmniej nie był świadkiem tych głupstw, które zrobił jego syn. Chociaż z drugiej strony może gdyby żył, nigdy by do czegoś takiego nie doszło.
- Wiedziałem, że w końcu natknę się na ciebie w tym miejscu. - cichy głos sprawił, że serce Ronodina niemalże stanęło. Mężczyzna zerwał się z ziemi i automatycznie sięgnął za pas, żeby wyjąć róg, zanim zorientował się, że przecież pozbył się wszystkich swoich rogów. Nie miał przy sobie też żadnej innej broni i teraz, stojąc przed kuzynem, tak strasznie się bał, że zaczął rozważać skok z klifu i obliczał w myślach swoje szanse na przeżycie.
- Nie martw się, nie chcę walczyć. - Paprot uniósł dłonie do góry. - Chciałbym porozmawiać.
Po tych słowach syn Królowej Wróżek podszedł do kuzyna i usiadł na skraju klifu. Ronodin niepewnie zajął miejsce obok niego. To był jeden ze skutków przejścia na stronę mroku - nie potrafił już nikomu zaufać.
Kuzyni przez chwilę siedzieli w ciszy. Żaden nie chciał się pierwszy odezwać.
- Skąd wiedziałeś, że tu będę? - spytał w pewnym momencie mroczny jednorożec, kiedy już cisza stawała się nie do zniesienia.
Paprot cicho się zaśmiał.
- Kochasz to miejsce. Często tu przychodziłeś - odparł książę. - Wiedziałem, że do Krainy Wróżek już nie wrócisz, ale wiedziałem też, że tutaj na pewno kiedyś się pojawisz.
Po tej krótkiej wymianie zdań znowu zapanowała cisza, którą przerwał po paru minutach Paprot.
- Dlaczego to zrobiłeś?
Nie musiał mówić nic więcej. Ronodin doskonale wiedział, o co mu chodziło. Przez chwilę milczał.
- Ja... Zaufałem niewłaściwej osobie - odpowiedział w końcu, nie patrząc na kuzyna. Wciąż miał w pamięci tego mężczyznę, który zasiał w nim ziarno wątpliwości i przez którego rady postąpił tak jak postąpił. - Przepraszam. Tak strasznie cię przepraszam, Paprocie. Ja nie chciałem, żeby to wszystko się tak skończyło. Nie chciałem do tego doprowadzić. Gdybym wiedział... - mroczny jednorożec nawet nie zorientował się, kiedy po jego twarzy zaczęły cieknąć łzy. Gdyby wiedział, że Król Wróżek zawarł umowę z Gorgrogiem, nigdy by nie zniszczył Rochiskazy. Ale tak się nie stało i teraz wyrzuty sumienia rozrywały go od środka. Czuł się podle z faktem, że skazał wujka na niewolę u Króla Demonów po tym, ile on dla niego zrobił.
- Nie martw się, rozumiem. - wypowiedź mężczyzny przerwał Paprot. - I może kiedyś będę w stanie ci wybaczyć. Ale dlaczego uciekłeś? Dlaczego nie próbowałeś tego naprawić? Dlaczego do nas nie wróciłeś?
Ronodin gorzko się zaśmiał.
- A ty byś wrócił? - odpowiedział pytaniem, ocierając resztkę łez z twarzy. - Bałem się i nadal się boję. Zresztą, nie bez powodu. Twoja matka wtrąciłaby mnie do lochu albo zrobiłaby coś jeszcze gorszego, gdybym tylko pojawił się w zasięgu jej wzroku.
- Możliwe.
Pomiędzy kuzynami po raz kolejny zapanowała cisza.
- Będę się już zbierał - powiedział po chwili Paprot, wstając z ziemi. Zrobił parę kroków, ale zatrzymał się, wyraźnie się nad czymś zastanawiając.
- Może i jesteśmy związani z przeciwnymi mocami i stoimy po dwóch przeciwnych stronach - oznajmił w końcu - ale to nie zmienia faktu, że jesteśmy rodziną. Nigdy cię nie opuścimy. Wiesz, chcę po prostu powiedzieć, że jakby co to pamiętaj, że zawsze możesz do nas wrócić. Zawsze będziesz naszą rodziną i nie przestaniemy cię kochać. - Paprot posłał kuzynowi lekki uśmiech, po czym odwrócił się i ruszył w stronę kapliczki Królowej Wróżek.
Ronodin obserwował księcia, także się lekko uśmiechając. Po usłyszeniu tych słów poczuł ulgę, bo, mimo że odrzucał to od siebie, potrzebował ich. Świadomość, że miał gdzie wrócić, że nie pozostał sam, dodawała mu sił. Zresztą, słowa Paprota były jedyną pozytywną rzeczą, jaką mroczny jednorożec usłyszał w ciągu ostatnich tygodni.
Niestety nie wiedział, że były to ostatnie miłe słowa, jakie kuzyn do niego wypowiedział. I że już nigdy nie postawi stopy w Krainie Wróżek jako mile widziany gość.
~🖤~
- Miło cię widzieć w moich skromnych progach. Mam nadzieję, że ci się spodoba - powiedział Ronodin, wpychając Paprota do celi znajdującej się w lochu w Podziemnej Dziedzinie.
- Kiedyś miałeś lepszy gust, kuzynie - odpowiedział książę, posyłając mężczyźnie spojrzenie pełne nienawiści.
- Zmieniłem się, Papku. I myślę, że tobie zmiana też by nie zaszkodziła.
- Jesteś zły do szpiku kości. Nie wierzę, że kiedyś byliśmy rodziną.
- Uznam to za komplement, Papku. - mroczny jednorożec posłał kuzynowi drwiący uśmiech, mimo że wewnętrznie czuł ból.
Zamykając celę na klucz, wspomniał swoje spotkanie z Paprotem po tym, jak przeszedł na stronę mroku. Pamiętał dokładnie zapewnienia, że zawsze będzie mógł wrócić do rodziny. Nie wiedział, co poszło źle, ale to wszystko okazało się nieprawdą.
Wtedy stali po przeciwnych stronach tylko związanych z mocą, którą dysponowali. Teraz stali dosłownie po dwóch przeciwnych stronach konfliktu, mimo że Ronodin nie chciał aż tak bardzo stawać się mroczną istotą ani działać przeciwko rodzinie.
Ale skoro wszyscy i tak uważali go za złego, mimo że nie zrobił wcześniej nic, co mogłoby im zaszkodzić, to dlaczego miał udawać, że jest inaczej?
CZYTASZ
Zbiór baśnioborskich one shotów
Fiksi PenggemarNo one shoty z uniwersum Baśnioboru i Smoczej Straży Spis treści: ~Zabójca olbrzymów [Ronodin] ~Niedoceniany [Knox] ~Never give up [Paprot/Brackendra] ~W pułapce [Eva/Seva] ~Trust me [Vanessa/Warrenessa] ~Ten jeden błąd [Ronodin] ~White rose [Paprot...