Dom, który stanowił jedyną rzecz po rodzicach Dhalii, był niewielkiego rozmiaru. Wyglądał jak typowy wiejski domek otoczony płotkiem. Ściany zostały pomalowane białą farbą, na parapetach znajdowały się kolorowe donice z kwiatami, a na ganku uchowała się brązowa huśtawka w kształcie ławki. Obok domu stała obora, a parę metrów dalej kurnik. Całe to miejsce oddawało sielankowy nastrój.
Mimo małego rozmiaru, było naprawdę przytulnie. Dominowała biel, a na ścianach w przedpokoju wisiały obrazy przedstawiające krajobrazy.
- Dosyć tu... spokojnie - König obejrzał namalowany obraz, na którym widniał wodospad na tle lasu.
Dhalia zaprowadziła go do salonu. Na samym końcu stał kominek, a przy nim dwa skórzane fotele. Niedaleko znajdowała się wygodna kanapa razem z drewnianym stolikiem kawowym. Praktycznie na każdym parapecie stały doniczki z kwiatami. Wszystko wyglądało na stare, lecz zadbane.
- Mogę zostawić tutaj swoje rzeczy? - zapytał, ściągając karabin, który wcześniej był zawieszony na jego plecach.
Dziewczyna lekko skinęła głową, wpatrując się w broń. Nigdy wcześniej nie widziała czegoś takiego z tak bliskiej odległości. Wzdrygnęła się na myśl, że jej rodzice zostali zamordowani przez taki karabin.
Austriak w dalszym ciągu starał się jej nie martwić, dlatego powoli i ostrożnie odłożył broń przy drzwiach obok salonu. To samo zrobił z hełmem i chustą. Następnie zdjął część swoich ubrań, przez co został w szarej koszulce i bojówkach.
- Od razu lepiej... - westchnął, składając odzież w kostkę.
Przyjrzała się jego umięśnionemu ciału, które idealnie było wyeksponowane przez obcisły T-shirt. Musiał być naprawdę silny i wysportowany.
- Jesteś głodny...? - odwróciła głowę.
Zerknął na swój brzuch. Dawno nie jadł w pełni wartościowego posiłku, a wojskowe racje żywnościowe nie do końca satysfakcjonowały jego żołądek.
- Chętnie coś zjem - uśmiech na nowo zawitał jego twarz.
Poszli razem do kuchni. König usiadł przy niewielkim drewnianym stole, zaś Dhalia wyciągnęła z lodówki własnoręcznie robione pierogi.
Oparł podbródek o dłoń i patrzył, jak jego nowa towarzyszka dawała sobie radę z przygotowaniem posiłku. Wiedział, że nie powinien tam być. Jego zadanie polegało na zbadanie okolicznego terenu, a nie przebywanie wśród miejscowej dziewczyny. Mogło to zesłać na nią niepotrzebne niebezpieczeństwo. Miał tylko poprosić o nocleg i następnego dnia odejść w swoją stronę. Taki był jego plan.
Ale planu się nie trzymał.
- Długo mieszkasz sama...? - zagaił.
- Od trzech lat... - była skierowana do niego plecami.
- Jeśli mogę zapytać... Co się stało z twoimi rodzicami...?
Nie spodziewał się tego, że ona mu odpowie. Nie musiała tego robić, w końcu był to delikatny temat, ale odkąd powaliła go na ziemię, wciąż o tym myślał.
Dziewczyna wpatrywała się w pierogi, które zdążyły nabrać złocistego koloru. Cisza ogarnęła całą kuchnię, a jedyne, co było słychać, to ćwierkające ptaki na dworze.
- Zostali zabici przez żołnierzy takich jak ty... - powiedziała cicho.
Königa ewidentnie zatkało. Wziął głęboki wdech i wydech.
- Przykro mi... - zaczął, nie odrywając od niej wzroku - Prawdopodobnie nie chcesz usłyszeć tego ode mnie, ale... naprawdę mam dość ciągłej walki. - mówił spokojnym tonem - Jestem zmęczony tą wojną i rozlewem krwi, jaki spowodowała. Jedyni ludzie, którzy są w stanie to zakończyć, to ci siedzący na samej górze hierarchii politycznej. Denerwuje mnie, że my, zwykli żołnierze, musimy mordować niewinnych cywili oraz siebie nawzajem...
Skierowała głowę w jego stronę i spojrzeli sobie prosto w oczy. Ogarnęła ich parosekundowa cisza. Tym razem König sprawił, że Dhalię zatkało po usłyszeniu jego wypowiedzi.
Naprawdę nie miała pojęcia, co o tym człowieku sądzić. Z każdą minutą spędzoną w jego towarzystwie coraz bardziej czuła się zdezorientowana i ogłupiała. Nie przestawał ją zaskakiwać.
- Wszystko dobrze...? - zapytał niepewnie.
- Ta... - szepnęła, odwracając wzrok.
Kiedy pierogi były już gotowe, wyłożyła je na talerz i podała Königowi. Prezentowały się znakomicie.
Uśmiechnął się ciepło i podziękował za posiłek. Wziął pierwszy kawałek do ust.
- Niesamowite - powiedział z napchaną buzią - Powiem ci, że świetnie gotujesz. Oprócz przyrządzania takich pyszności, robisz coś jeszcze? - ugryzł kolejnego pieroga.
- Lubię pisać... - usiadła naprzeciwko niego.
- Ciekawe... Coś konkretnego piszesz? - sprawiał wrażenie dociekliwego.
- Romanse... - odpowiedziała nieśmiało.
- Imponujące! Jesteś w trakcie pisania jakiejś historii?
Zarumieniła się lekko, gdy usłyszała jego słowa. Pierwszy raz był ktoś zainteresowany jej hobby. Poczuła odrobinę ciepła w jej klatce piersiowej.
- Tak, o zwykłej dziewczynie i o żołnierzu, który musiał iść na wojnę...
- I... co było dalej? Zobaczyli się po wojnie?
- Nie chcę ci spojlerować - jej kącik ust uniósł się ku górze.
Zaśmiał się cicho. Ta historia zaczynała go przekonywać, że ludzie nawet w tak tragicznych okolicznościach potrafili odnaleźć miłość swojego życia. Skłoniło go to do myślenia o potencjalnym szczęśliwym zakończeniu, które sam mógł przeżyć.
- Co zrobisz, kiedy będziesz musiał opuścić mój dom? Wrócisz na misję zwiadowczą? - dziewczyna zmieniła temat, opierając łokcie o blat stołu.
- Teoretycznie powinienem wrócić do swojej jednostki, chociaż... Mógłbym cię odwiedzić, jeśli nie miałabyś nic przeciwko? Polubiłem twoje towarzystwo.
Dhalia nieco rozszerzyła powieki, nie spodziewając się ich kolejnego spotkania w tak krótkim czasie.
- Serio...?
- Pewnie! Możliwe, że mój oficer nie będzie do końca zadowolony z tego pomysłu, ale szczerze mówiąc, nie obchodzi mnie to - na jego twarzy zawitał mały uśmieszek - Więc, co ty na to?
Wpatrywała się w niego, rozważając to, co zaproponował. König cierpliwie czekał na jej odpowiedź. W pewnym momencie jej zielone oczy jakby na sekundę zaiskrzyły.
- Przyjdź.
CZYTASZ
𝘔𝘺 𝘍𝘰𝘦'𝘴 𝘓𝘰𝘷𝘦 | König |
FanfictionJak jedno spotkanie z austriackim żołnierzem zmieniło cały los Dhalii.