Na szczęście pułkownik Alejandro nie był zły na Victora za to, że wszystkie emocje, które w sobie trzymał, wybuchły z zawrotną prędkością. Lecz wciąż trzymał się zdania, że nie powinien iść razem z Königiem na ratunek Christophera, tylko żeby pozostał w tyle. Nie wracał już do tego tematu, udając, że nic się nie stało i zaczął tłumaczyć plan odbicia chłopaka z rąk okupantów.
Cel wyglądał następująco: König, Dhalia i Victor mają zostać przetransportowani do Francji, żeby stamtąd dostać się pod granicę Niemiec. Austriak wciąż posiadał niemiecki mundur, dlatego go użyje, a dziewczyna cały czas będzie przy nim, udając jego kochankę. Natomiast Victor z innymi żołnierzami będzie pilnował ich tyły. Gdy przekroczą granicę, dostaną się do Frankfurtu i potem do Berlina. Tam wejdą do bazy wojskowej wroga i przeszukają ją, aby odnaleźć Chrisa.
- Na ten moment najważniejsze jest to, abyście dostali się do ich bazy niezauważeni, jakbyście byli jednymi z nich. - mówił Alejandro - Jeśli wpadnie wam w oko Christopher, od razu nas zawiadamiacie. Organizacja Podziemna prawie skończyła wyrabiać Dhalii i Königowi fałszywe dokumenty tożsamości, więc nie powinny wystąpić żadne komplikacje, ale misja jest bardzo ryzykowna. Jeśli tylko was nakryją, czeka was pewna śmierć, dlatego musicie być ostrożni i gotowi do działania.
Victor był bardzo zdeterminowany, König uważnie słuchał pułkownika, a Dhalia...
Dhalia się bała. Godząc się na pomoc przyjacielowi, wiedziała, że będzie ciężko, ale zaczęła bardziej sobie uświadamiać zagrożenia, jakie na nią czyhały. Nigdy nie brała udział w takich operacjach, była zwykłą dziewczyną ze wsi, która interesowała się pisarstwem.
Po omówieniu planu, Alejandro kazał im zostać w bazie jeszcze jeden dzień, aż zostaną wydane sfałszowane dokumenty.
W nocy Dhalia nie umiała zasnąć, przychodziło jej to z trudem. Leżała na łóżku, wpatrując się w sufit i snuła refleksje nad tym, co ją czekało. Wtedy usłyszała ciche pukanie do drzwi i uzmysłowiła sobie, że był to nie kto inny jak König. Zawsze, kiedy się zamartwiała, ten jakoś to podświadomie wyczuwał i pojawiał się u jej boku.
Od razu podniosła się z materaca i otworzyła mu drzwi z łomoczącym sercem.
- Niech zgadnę, też nie potrafisz zasnąć? - uniosła brew i uśmiechnęła się lekko.
- Tylko dlatego, że nie mogę przestać o tobie myśleć. - zrobił krok w jej stronę - I stęskniłem się.
- Widzieliśmy się godzinę temu, König. - uniosła głowę i spojrzała na niego.
- To za długo. - rzucił szybko i złapał ją za rękę - Chodź ze mną.
- Teraz? Gdzie? - zaskoczona zacisnęła palce na jego dłoni, a jej twarz oblała się rumieńcem.
- Znalazłem ciekawe miejsce, w którym nikt nie będzie nam przeszkadzać. - delikatnie przyciągnął ją do siebie i musnął jej czoło wargami, co spowodowało kolejną falę dreszczy u dziewczyny.
- Jesteś niemożliwy... - westchnęła.
König wyprowadził Dhalię z bazy wojskowej, nie puszczając jej dłoni. Zaprowadził ją do ogrodzonego terenu, w dodatku za którym było mnóstwo krzaków i zarośli, przez co nie wyglądało to zachęcająco. Dziewczyna zapytała się go niepewnie, czy aby napewno dobrze trafili, ale ten tylko powiedział, żeby jej zaufał.
Austriak podniósł ją, pomagając jej dostać się na drugą stronę siatki, po czym sam się wdrapał. Był środek nocy i sprawiali wrażenie, jakby próbowali się włamać na kogoś posesję.
- To na pewno nie jest teren prywatny? - spytała nieco zaniepokojona, trzymając się blisko mężczyzny.
- Z tego co zaobserwowałem, to nie. Mieszkańcy przychodzą tutaj łowić ryby. - odgarnął liście i gałęzie na bok, tworząc przejście.
Dotarli nad staw, który pięknie się mienił. Niebo było przejrzyste i gwieździste, a księżyc przechodził w pełnię. Otaczały ich same zarośla, więc nikt nie powinien ich zauważyć. Dhalia rozejrzała się dookoła, oszołomiona widokiem.
- Jak... Jak znalazłeś to miejsce? - odwróciła głowę w jego stronę, a w jej zielonych oczach pojawiły się iskierki ekscytacji.
- Powiedzmy, że miałem trochę wolnego czasu i poszwędałem się po okolicy. - uśmiechnął się - Całkiem tu ładnie.
- Cudownie... - szepnęła, podchodząc bliżej brzegu - To miejsce przypomina mi dzień, w którym...
- W którym poszliśmy nad jezioro? Pamiętam. - dokończył jej myśl i oboje usiedli na wilgotnej trawie, wpatrując się w krajobraz.
- Wiesz co jeszcze pamiętam? Kiedy pierwszy raz się spotkaliśmy i powaliłaś mnie na ziemię.
- Boże, nie przypominaj mi o tym... - zawstydzona schowała twarz w dłoniach.
- Do tej pory nie mam bladego pojęcia, jak ty to zrobiłaś. Już nie wspominając o tym, że mam ponad dwa metry wzrostu i mało nie ważę. - przekręcił lekko głowę w bok, przyglądając jej się.
- Nie wiem... Adrenalina?
König zaśmiał się i jego wzrok przystanął na księżycu. Zapanowała między nimi krótka cisza, kiedy ten powiedział:
- Piękny mamy dzisiaj księżyc, prawda?
Dhalia opuściła swoje dłonie z twarzy, raz patrząc na mężczyznę, raz na obiekt, który tak przyciągnął jego uwagę.
- Prawda... - jej kąciki ust lekko się uniosły.
A on wpatrywał się w nią takim marzycielskimi oczami, jakby widział przed sobą nimfę albo bóstwo. Dziewczyna wbiła w niego wzrok i rozchyliła wargi, a jej policzki się zarumieniły. Nie zorientowała się, że słowa, które wybrzmiały od niego, tak naprawdę były wyznaniem miłości.
- Czemu tak na mnie patrzysz...? - zmieszała się.
Ale König nie chciał na razie jej o tym uświadamiać.
- Jesteś najwspanialszą kobietą, jaką w życiu spotkałem, Dhalio.
Jej serce zabiło mocno jak oniemiałe. Poczuła dziwne uczucie w brzuchu, motyle, które pragnęły wydostać się na zewnątrz.
König widząc jej urocze zakłopotanie, uśmiechnął się czule i objął ją swoim ramieniem. Przysunął twarz bliżej, po czym złożył delikatny pocałunek na jej ustach.
Gdy słońce zaczynało pojawiać się nad horyzontem, wszyscy szykowali się do działania. Victor przebrał się w niemiecki mundur, a König założył czarną kominiarkę, aby nikt przez przypadek go nie rozpoznał. Natomiast Dhalia ubrała długą, granatową sukienkę, żeby dobrze wpasować się w swoją rolę.
- Simon nalegał, żeby Soap z wami pojechał. Stwierdził, że wtedy będzie spokojniejszy. - podszedł do nich Alejandro z John'em MacTavish'em. - To on będzie was poprowadzał.
John przywitał się, uśmiechając się pewnie. Sprawiał wrażenie na doświadczonego żołnierza, który niczego się nie bał. To było oczywiste, dlaczego Simon wybrał akurat jego.
- Jeśli dotrzecie pod granicę i będą chcieli was skontrolować, zachowajcie spokój i nie panikujcie. Nie mam na celu was straszyć, ale gdy wykonacie chociażby jedno małe zawahanie, od razu was złapią. Takie są realia. - kontynuował Alejandro - Parę osób od nas będzie czekało na was pod jednym szczególnym hotelem we Frankfurcie. Tam się zatrzymacie i stamtąd wyruszycie prosto do Berlina.
Wszyscy wiedzieli, co mają robić, nie było żadnych niejasności i niedomówień. Alejandro wyjaśnił całość dokładnie i szczegółowo.
John MacTavish zaprowadził Königa, Victor'a i Dhalię do wojskowego samochodu. Pożegnali się z pułkownikiem, a ten życzył im, aby misja się powiodła. Następnie wyjechali z bazy wojskowej, oficjalnie rozpoczynając misję.
Jeszcze wtedy nie byli świadomi tego, co ich tam spotka.
CZYTASZ
𝘔𝘺 𝘍𝘰𝘦'𝘴 𝘓𝘰𝘷𝘦 | König |
FanfictionJak jedno spotkanie z austriackim żołnierzem zmieniło cały los Dhalii.